Rano padało, natomiast po południu asfalt trochę wysechł i spokojnie było można pokręcić. Wprawdzie zimny wiatr dość mocno przeszkadzał, jednak momentami gdy przez chmury przebiło się słońce można było poczuć prawdziwą złotą polską jesień.
Piękny słoneczny dzień. Po południu porywam swoją szosówkę i ruszamy na bardzo dobrze znaną trasę. Luboń, Łęczyca, Puszczykowo, podjazd pod stacje na Osowej górze. Następnie zjazd (v max) i drogą wojewódzką do Stęszewa. Chwile DK5, dalej ostro w lewo i cały czas prosto aż do samego Dopiewa. Tam już nawrotka w stronę Poznania -> Gołuaki, Plewiska, Fabianowo, Junikowo.
Po powrocie z wyprawy brakowało mi jakiego chociaż krótkiego szosowego kręcenia. Wreszcie po ponad dwóch tygodniach się udało. Pogoda fenomenalna, bezchmurnie i ciepło. Wyruszam z domu krótko po 10. Kręcę trasą standardu, następnie w Chomęcicach skręcam na Konarzewo. Tam zaczynam zawracać w stronę Poznania. Najpierw mijam Dopiewiec, później Gołuski i już docieram do podpoznańskich Plewisk. Ostatnie kilometry tradycyjnie przez Fabianowo i Junikowo.
hmm...uwielbiam rower, podróże, a ostatnio coraz bardziej fotografię. Tak się jakoś w moim życiu potoczyło, że zawsze miałem styczność z rowerami. Jeszcze przed komunią jeździłem na dwóch starych góralach. To również na rowerze miałem swój pierwszy wypadek... Kidy miałem jakieś 6 lat moja wycieczka do pobliskiego lasku skończyła się czterema albo pięcioma szwami w kolanie po locie przez kierownice. Ślady nosze do dzisiaj.
To tyle, zapraszam na mojego bloga i do wspólnych przejażdżek.
Pozdrower
Mateusz
e-mail:sq3mka@gmail.com