Dzisiejszy wyjazd do szkoły zupełnie spontaniczny. Na okienkach postanowiłem skoczyć do domu na herbatę. Pogoda zrobiła się tak ładna, że aż żal było tego nie wykorzystać i wsiąść na rower. Fakt trochę wiało, co potęgowało uczucie zimna ale jechało się całkiem przyjemnie.
Jakoś nie mogę się zebrać aby pokręcić gdzieś indziej i tylko tak udaje mi się przejechać na korepetycję. Pogoda nie zachęca specjalnie do jeżdżenia ale głównie nie pozwala na to czas.
Dzisiejszy dzień mimo, że zimy to przynajmniej na drogach sucho, a i wiatr raczej niewielki.
Licznik nadal nie działa, a kellys ciągle prosi się o remont, w ferie będzie trzeba wziąć się za jego gruntowny przegląd.
Kelly's czekał rozłożony i czekał na swój czas, aż w końcu z konieczności musiałem szybko go reaktywować, gdyż napadało śniegu i ryzykownie było jechać szosą. Jak to z moim licznikowym szczęściem bywa, komputerek naturalnie nie działo - jakżeby inaczej. Trasa ta sama co zawsze, więc dystans również ten sam.
Pogoda taka nijaka niby zimno ale śnieg na drogach topniał i trochę chlapało spod kół.
Co do roweru to musi jeszcze co najmniej miesiąc wytrzymać tak jak jest, czyli kiepsko, a potem szykuje się zasłużone remont i wymiana kilku części.
Dzisiaj rano było dosyć mokro, więc bałem się, że wieczorem może trochę popadać. Na moje szczęście tak się nie stało, a i ulice trochę "przeschły" w ciągu dnia. W rezultacie jechało się całkiem przyjemnie (nawet jeden "zawodnik" siedział mi na kole przez pewien czas), chociaż całkiem zimno patrząc na temperatury ostatnich dni dochodzące do ponad 6 stopni. Powrót do domu sporo po 19.
Dzisiejszym wyjazdem rozpocząłem rowerowy rok 2012. Wprawdzie bardzo krótko i właściwie jednak użytkowo na korepetycje...ale zawsze nogi trochę się rozruszały. Niestety chroniczny brak czasu powoduje, że jeszcze nie przygotowałem podsumowania roku poprzedniego. Mam nadzieję, że w możliwe krótkim czasie uda mnie się te zaległości nadrobić.
P.S Dzisiejsze dodatkowe kilometry to dojazd do sklepu. Chociaż muszę powiedzieć, że kompletnie zraziłem się do liczników sigmy, już mnie tyle razy zawiodły, że już nie sięgnę po "komputerki" tej firmy zwłaszcza bezprzewodowe.
hmm...uwielbiam rower, podróże, a ostatnio coraz bardziej fotografię. Tak się jakoś w moim życiu potoczyło, że zawsze miałem styczność z rowerami. Jeszcze przed komunią jeździłem na dwóch starych góralach. To również na rowerze miałem swój pierwszy wypadek... Kidy miałem jakieś 6 lat moja wycieczka do pobliskiego lasku skończyła się czterema albo pięcioma szwami w kolanie po locie przez kierownice. Ślady nosze do dzisiaj.
To tyle, zapraszam na mojego bloga i do wspólnych przejażdżek.
Pozdrower
Mateusz
e-mail:sq3mka@gmail.com