Ponieważ na dojazd na cmentarz autobusem musiałbym poświęcić jakieś 2h postanowiłem udać się tam rowerem, łącząc tym samym przyjemne z pożytecznym, do tego oszczędzając prawie 1,5h. Pogoda nie była jakaś fenomenalna; mgła i zachmurzone niebo za to dosyć ciepło i tylko lekki wiatr.
Reszta trasy już bez zbędnych przerw. Jedynie co to spotkała mnie mała niespodzianka przy cmentarzu Junikowskim...jednokierunkowa ulica cmentarna; trochę się zdziwiłem gdy po skręcie zobaczyłem samochody jadące z przeciwka na moim pasie. Niestety musiałem się cofnąć i nadrobić kilka kilometrów.
Bardzo dawno nie jeździłem po Wielkopolskim Parku Narodowym...kilka dobrych miesięcy upłynęło od ostatniej wycieczki po tych pięknych terenach.
Mimo nie najwyższej temperatury i pochmurnego nieba, wyjeżdżam o 10. Jednak już po kilku kilometrach rozgrzewam się, a po chmurach nie pozostaje śladu.
Chwila odpoczynku kilka zdjęć i ruszam dalej. Na początek muszę wtargać rower po stromych i zniszczonych schodach. Następnie kręcę fajnymi polno-leśnymi ścieżkami do Trzebawia...:
Na zakończenie dojazd do krajowej piątki, Rosnówką, dalej Rosnowo, Komorniki i przez Plewiska i Fabianowo powrót na obiad do domu.
Trasa:
P.S Kolejny licznik zepsuty...i to ten który uważałem za niezawodny...mam normalnie pecha do tych wrednych komputerków, dlatego dane tylko orientacyjne.
Już w zeszłym tygodniu chciałem przejechać tą trasę, jednak ze względu na przeziębienie nie udało się...ale tym razem jak najbardziej.
Swojego czasu dosyć często robiłem pętle przez Napachane i Rokietnice. Tym razem postanowiłem zapuścić się aż do Pamiątkowa.
Trasa całkiem obiecująca ale póki co do samego Pamiątkowa tragedia ze względu na remont nawierzchni na odcinku 9 km...i tak co chwile światła, zwężenia, zerwany asfalt, dziury - biedna ta moja Meridka.
W drodze powrotnej asfalt zdecydowanie lepszy ale z kolei jadę pod w-czoło-wind, dlatego prędkość i tak spada.
Pogoda całkiem dobra. Wprawdzie kiedy wyjeżdżałem było tylko 5 stopni, to stosunkowo szybko udało mnie się rozgrzać. Z trasy też jestem ostatecznie zadowolony. Jak tylko skończą remont będę jeździł tamtędy częściej.
Postanowiliśmy powtórzyć z Pawłem pętlę którą robiliśmy całkiem niedawno z tą różnicą, że mogliśmy się zmieniać, gdyż mój kompan również jechał na szosie.
Rano nieźle przymroziło (kiedy ruszaliśmy były 4 stopnie). Potrzebowałem dobre kilka aby się rozgrzać.
Do Obornik jechało się średnio. Dzięki zmianom mieliśmy jako-takie tempo ale czołowy wiatr skutecznie utrudniał jazdę.
Po nawrotce i przerwie pod Lidlem w Obornikach jedzie się zdecydowanie lepiej. Wiatr aż do samego Poznania w plecy, więc i nasze prędkości potrafiły oscylować w okolicach 40km/h
W poznaniu mimo wczesnego popołudnia, kiedy o szczycie nie może być mowy...korki.
Dzięki za wspólną jazdę.
P.S Dzisiaj udało mnie się przekroczyć zeszłoroczny dystans, a zostały przecież ponad 2 miesiące jako takiej jazdy, więc jeszcze trochę kilometrów przyjdzie wykręcić.
Dzisiaj najprawdopodobniej jeden z ostatnich wyjazdów do szkoły. Od jutro ma się zepsuć pogoda a i rower wymaga większego nakładu pracy w celu konserwacji po ciężkim szczycie sezonu.
Od rana trochę kropiło ale było ciepło, bo aż 15 stopni o 7 rano.
Powrót o 13. W prawdzie pod wiatr ale przy spokojnej jeździe nie było to aż tak odczuwalne.
W końcu udało nam się zorganizować kolejną rowerową eskapadę w Zespole Szkół Elektrycznych. Ostatnią naszą wycieczką był Karpacz. Tym razem postanowiliśmy odwiedzić puszczę Zielonkę, a całą imprezę jak najbardziej rozpropagować.
Na miejsce zbiórki przyjechało 30 osób w tym 3 dziewczyny.
Po 15 km jadąc przez Biedrusko docieramy do samej puszczy. Zmęczenie daje powoli o sobie znaki, a przed nami kilka piaszczystych odcinków.
Po dotarciu do podnóży naszej góry...na wszystkich czekał regeneracyjny grill.
Natomiast na zakończenie została próba wytrzymałościowa polegająca na podjeździe na szczyt dziewiczej góry w jak najkrótszym czasie. Na najlepszych czekały nagrody.
Ostatni etap to dotarcie do Poznania i zakończenie wycieczki. Wszystkim udało się pokonać zaplanowane 40 km, momentami nie było łatwo ale mimo to wszyscy dali radę.
Mam nadzieję, że w przyszłości takie wyjazdy odbywać się będą częściej.
Gratuluje wszystkim pokonania trasy i dziękuje za wspólnie spędzony czas:)
Propozycja wyjazdu padła zupełnie spontanicznie wczoraj wieczorem, trasa również powstała bardzo szybko.
Paweł przyjechał po mnie o 10:30 i wspólnie ruszyliśmy krajową 11 w kierunku Obornik. W samym Poznaniu dziury i objazdy..ze względu na remont ronda Jeziorańskiego.
W okolicach Suchego Lasu Obornicka dosyć zakorkowana. Jednak kilka kilometrów dalej ruch staje się mniejszy i zaczyna się pobocze.
Jako, że Paweł jechał na góralu, wprawdzie na slickach ale zawsze góralu, a ja na szosie całą drogę prowadziłem.
Do samych Obornik pod lekki czołowy wiatr. Po nawrotce i przerwie w Lidlu, jedziemy raz z wiatrem raz pod wiatr i tak do samego Poznania.
Do domu wróciłem o 14.
Podsumowując bardzo udane popołudnie. Dzięki za wspólną jazdę.
P.S Jeżeli chodzi o pogodę to była super. Jak na październik gorąco. W centrum na jednym z termometrów, na słońcu były 33 stopnie.
hmm...uwielbiam rower, podróże, a ostatnio coraz bardziej fotografię. Tak się jakoś w moim życiu potoczyło, że zawsze miałem styczność z rowerami. Jeszcze przed komunią jeździłem na dwóch starych góralach. To również na rowerze miałem swój pierwszy wypadek... Kidy miałem jakieś 6 lat moja wycieczka do pobliskiego lasku skończyła się czterema albo pięcioma szwami w kolanie po locie przez kierownice. Ślady nosze do dzisiaj.
To tyle, zapraszam na mojego bloga i do wspólnych przejażdżek.
Pozdrower
Mateusz
e-mail:sq3mka@gmail.com