Trójkąt Wyszehradzki 2011 Dzień 4
Czwartek, 30 czerwca 2011
· Komentarze(0)
Kategoria Kelly's, Trójkąt Wyszehradzki 2011, Powyżej 50km
W nocy zrobiło się zimno, wiało, a o poranku naszym oczom ukazał się taki widok:
Po trzech dniach ciepła taka zmiana była dla nas małym szokiem, wstawać się nie chciało, wygrzebaliśmy się dopiero o 10:30. Po kilku kilometrach docieramy do bardzo zaniedbanej miejscowości Straz Pod Ralskiem, znajdującej się w bliskim sąsiedztwie fabryki uranu. Takie zestawienie plus pogoda dawało raczej przygnębiający obraz.
Jechać trzeba, więc i o drogę trzeba się jakoś dowiedzieć. Na nasze szczęście Czeski jest dosyć podobny do Polskiego, więc wystarczy się wsłuchać i prawie wszystko idzie zrozumieć.
Co mnie zaskoczyło w tamtym regionie to spora ilość elektrowni słonecznych, właściwie chyba pierwszy raz w życiu widziałem coś takiego:
...i tak upływają kolejne kilometry, pogoda się poprawia, a jazda Czeskimi asfaltami to prawdziwa przyjemność:
Nigdy nie może być za dobrze, więc jak już poprawiła się pogoda to z kolei Paweł złapał kolejnego laczka. Opona jest w opłakanym stanie.
- Musimy znaleźć jakiś sklep rowerowy, najlepiej jeszcze dzisiaj.
- Stara Boleslava, może tam...
Tak więc najkrótszą drogą, do najbliższej większej miejscowości. Późnym popołudniem znowu się chmurzy, wygląda na to, że będzie burza.
Między czasie jadąc przez środek lasu nagle słyszymy "Cześć Wam!!!" od dziewczyny łapiącej chyba stopa...od razu lepiej się jedzie, a problem opony odchodzi jakby na bok.
Niestety w Stara Boleslava, nie ma sklepu rowerowego. Za to rozmawialiśmy z sympatycznym Panem, pracownikiem serwisu motorowego, chyba yamahy, który interesuje się żużlem. Mówił coś, że jeździł do Bydgoszczy na jakieś wyścigi.
Paweł wpadł na pomysł kupienia opony w tesco, jednak jedna jedyna która była, okazała się nie mieć kodu kreskowego, a w rezultacie kupienie dzisiaj opony było niemożliwe. Co zrobić powoli robi się późno, więc trzeba się rozbić.
Wybór pada na kawałek trawy między polem, a ścieżką rowerową.
Żeby było ciekawiej, kiedy mieliśmy rozbity namiot a sakwy leżały jeszcze na ścieżce, przejechał tamtędy samochód, chyba z właścicielami tych pól, gdyż przed wjazdem na ścieżkę rowerową była barierka na kłódkę. Całe szczęście popatrzyli tylko pobieżnie i tyle ich widzieliśmy. Czekaliśmy potem jeszcze z 30 min czy będą wracać ale tak się nie stało, więc położyliśmy się spać z nadzieję na jutrzejsze zażegnanie problemów z dętką oraz lepszą pogodę.
<= Dzień poprzedni / Dzień następny =>
Namiot o poranku© sq3mka
Po trzech dniach ciepła taka zmiana była dla nas małym szokiem, wstawać się nie chciało, wygrzebaliśmy się dopiero o 10:30. Po kilku kilometrach docieramy do bardzo zaniedbanej miejscowości Straz Pod Ralskiem, znajdującej się w bliskim sąsiedztwie fabryki uranu. Takie zestawienie plus pogoda dawało raczej przygnębiający obraz.
Jechać trzeba, więc i o drogę trzeba się jakoś dowiedzieć. Na nasze szczęście Czeski jest dosyć podobny do Polskiego, więc wystarczy się wsłuchać i prawie wszystko idzie zrozumieć.
Co mnie zaskoczyło w tamtym regionie to spora ilość elektrowni słonecznych, właściwie chyba pierwszy raz w życiu widziałem coś takiego:
Elektrownia słoneczna w Czechach© sq3mka
...i tak upływają kolejne kilometry, pogoda się poprawia, a jazda Czeskimi asfaltami to prawdziwa przyjemność:
Czeska panorama© sq3mka
Piękne widoki w Chechach© sq3mka
Nigdy nie może być za dobrze, więc jak już poprawiła się pogoda to z kolei Paweł złapał kolejnego laczka. Opona jest w opłakanym stanie.
- Musimy znaleźć jakiś sklep rowerowy, najlepiej jeszcze dzisiaj.
- Stara Boleslava, może tam...
Tak więc najkrótszą drogą, do najbliższej większej miejscowości. Późnym popołudniem znowu się chmurzy, wygląda na to, że będzie burza.
Zbliża się burza?© sq3mka
Między czasie jadąc przez środek lasu nagle słyszymy "Cześć Wam!!!" od dziewczyny łapiącej chyba stopa...od razu lepiej się jedzie, a problem opony odchodzi jakby na bok.
Niestety w Stara Boleslava, nie ma sklepu rowerowego. Za to rozmawialiśmy z sympatycznym Panem, pracownikiem serwisu motorowego, chyba yamahy, który interesuje się żużlem. Mówił coś, że jeździł do Bydgoszczy na jakieś wyścigi.
Paweł wpadł na pomysł kupienia opony w tesco, jednak jedna jedyna która była, okazała się nie mieć kodu kreskowego, a w rezultacie kupienie dzisiaj opony było niemożliwe. Co zrobić powoli robi się późno, więc trzeba się rozbić.
Ciężkie ciemne chmury© sq3mka
Wybór pada na kawałek trawy między polem, a ścieżką rowerową.
Żeby było ciekawiej, kiedy mieliśmy rozbity namiot a sakwy leżały jeszcze na ścieżce, przejechał tamtędy samochód, chyba z właścicielami tych pól, gdyż przed wjazdem na ścieżkę rowerową była barierka na kłódkę. Całe szczęście popatrzyli tylko pobieżnie i tyle ich widzieliśmy. Czekaliśmy potem jeszcze z 30 min czy będą wracać ale tak się nie stało, więc położyliśmy się spać z nadzieję na jutrzejsze zażegnanie problemów z dętką oraz lepszą pogodę.
Nocleg przy ścieżce rowerowej© sq3mka
<= Dzień poprzedni / Dzień następny =>