Wpisy archiwalne w miesiącu

Lipiec, 2011

Dystans całkowity:1487.65 km (w terenie 26.00 km; 1.75%)
Czas w ruchu:74:54
Średnia prędkość:19.86 km/h
Maksymalna prędkość:64.00 km/h
Suma podjazdów:7641 m
Liczba aktywności:18
Średnio na aktywność:82.65 km i 4h 09m
Więcej statystyk

Zdjęcia w WPN-ie

Czwartek, 28 lipca 2011 · Komentarze(0)
Kategoria Kelly's
Pogoda jakaś niespecjalna ostatnio...ale nie pada więc jadę na umówione spotkanie w WPN. Robimy z Mateuszem kilka zdjęć i bodaj zielonym szlakiem udajemy się do Wir. Na zakończenie już asfaltem przez Komorniki, Fabianowo i Junikowo.

Trochę terenu

Środa, 27 lipca 2011 · Komentarze(0)
Kategoria Kelly's, Samotnie
Już prawie zapomniałem kiedy ostatni raz jeździłem w terenie, dlatego dzisiaj postanowiłem trochę to nadrobić. Początkowo chciałem zrobić standardową trasę wzdłuż trzech jezior ale noga coś nie podawała, więc skończyło się na pętli nad Rusałką i powrotem Bułgarską.

Dane tylko orientacyjne, ponieważ czujnik od licznika w kellysie popsuł się już chyba do końca na wyprawie. Coraz bardziej tracę sympatię do produktów tej firmy.

W czy szosy

Poniedziałek, 25 lipca 2011 · Komentarze(0)
Byłem umówiony z Mateuszem na szose. Okazało się, że dołączy do nas jeszcze Tomek, więc szybka zmiana planów i ruszam na spotkanie z Chłopakami do Łęczycy.

Dalej już w trzech mkniemy do Kórnika. W domu Tomek robi szybką zmianę roweru; wsiada na szosę, więc i tempo jeszcze bardziej wzrasta.

Do Śremu ciśniemy ostro. Jednak podczas przerwy doszliśmy do wniosku, że trochę za ostro. Mateusza coś brało przeziębienie, więc i sił brakowało. Reszta trasy raczej spokojnie. Kilka zmian, trochę gadania...całkiem przyjemnie.

Dzięki!

Standard z Mateuszem

Środa, 20 lipca 2011 · Komentarze(0)
Kategoria Merida, Standard
Pogoda dzisiaj nie zachęca do jazdy ale z racji tego, że w nocy wyjeżdżam nad morze, a i Mateusz zaproponował wspólną trasę postanowiłem mimo wszystko pokręcić...więc...pomknęliśmy moim standardem.

Tempo dosyć żwawe..po części dlatego, że jechaliśmy z wiatrem. Droga powrotna już nieco gorsza.

Nawet udał mnie się nie zmoknąć co dzisiejszego dnia nie było trudne.

Szosowa pętla

Niedziela, 17 lipca 2011 · Komentarze(0)
Pogoda dopisuje, więc czas na trochę większą pętlę. Trasa doskonale mi znana...a dokładniej:

Skórzewo-Dąbrowa-Więckowice-Dopiewo-Trzebaw-Stęszew-Chomęcice-Komorniki-Fabianowo

Jechało mnie się gorzej niż wczoraj, zwłaszcza po skręcie w Więckowicach, gdzie wiatr raczej zaczął przeszkadzać. W dodatku droga do Stęszewa w okolicach Trzebawia pozostawia wiele do życzenia.

Standard

Sobota, 16 lipca 2011 · Komentarze(0)
Pierwszy wypad po wyprawie. Generalnie na pierwszej prostej ciężko mi było utrzymać kierownicę, czułem się jakbym nie umiał jeździć na rowerze. Dalej było już lepiej, chociaż w zakrętach jeździłem raczej asekuracyjnie. Nie ma co się dziwić po ponad dwóch tygodniach jazdy rowerem z około 30kg bagażem, przesiadka na leciutką i sztywną szosę to olbrzymia zmiana.

Co do samej jazdy...czułem się świetnie. Choć łydki momentami dawały o sobie znać.

Trasa taka jak zawsze z tym, że powrót przez Fabianowo.

Trójkąt Wyszehradzki 2011 Dzień 17

Środa, 13 lipca 2011 · Komentarze(4)
Rano nasze miejsce noclegowe wyglądało jeszcze piękniej.

Namiot o poranku © sq3mka


Droga którą widać tam na dole, to ta którą wczoraj jechaliśmy i z której wdrapywaliśmy się na naszą polanę. Fakt nie było to łatwe zadanie ale jak najbardziej warte tego miejsca.

Droga w Słowackich górach © sq3mka


Około 10 ruszamy w dalszą drogę. Mija nas coraz więcej Polaków, w końcu do granicy zostało nam zaledwie kilkadziesiąt kilometrów.

...a między czasie, żeby nie było za nudno "kozak" w kapeluszu.

Kozak w kapeluszu © sq3mka


Po dość mocno męczących podjazdach przed samą granicą nasze oczy mogą rozkoszować się wspaniałą panoramom tatr.

Panorama Tatr © sq3mka




Tatry © sq3mka


Tatry © sq3mka


Jeszcze tylko kilka kilometrów i po dwóch tygodniach jazdy wracamy do domu, do Polski. Przy okazji odwiedzam rowerem nowe województwo.

Polska i pierwsze województwo © sq3mka


Na zakończenie kilkanaście kilometrów podjazdu, następnie chwilowe wypłaszczenie i zjazd do samego Zakopanego.
W tym dość ruchliwym miasteczku najpierw udajemy się na dworzec aby kupić bilety na pociąg powrotny do Poznania. Później Krupówki, Skocznia i wracamy na dworzec w oczekiwaniu na pociąg.

Skocznia w Zakopanem © sq3mka


Ku naszemu zadowoleniu pociąg został podstawiony już na godzinę przed odjazdem, więc ze spokojem mogliśmy zapakować rowery i poukładać sakwy.

Przedział rowerowy © sq3mka



Ogólnie jechało się wyśmienicie, mieliśmy cały przedział dla siebie...trochę pospaliśmy jedynie co to podróż mogła by trwać mniej niż 12h i mieć mniej kontroli biletów, które sprawdzano nam o 21, 23, 02 i 06. Jak rano pomyślałem o tym konduktorze, który przyszedł o 02 to miałem wrażenie, że coś mi się chyba ta kontrola przyśniła.

P.S Już wkrótce zapraszam na podsumowanie wyprawy oraz krótki filmik.




<= Dzień poprzedni / Dzień następny =>

Trójkąt Wyszehradzki 2011 Dzień 16

Wtorek, 12 lipca 2011 · Komentarze(7)
Ledwo wyjechaliśmy z naszego miejsca noclegu a już minął nas wojskowy jeep. Ogólnie to mieliśmy szczęście z noclegiem, ponieważ dalej jest następna baza wojskowa, potem Bańska Bystrzyca i zaczyna się Park Narodowy Niskie Tatry.

Jak można się domyślić z profilu dzisiejszej trasy początek dnia był dla nas dosyć ciężki. Wjechanie na szczyt tego wzniesienia zabrało nam chyba z 3,5h...ale potem mieliśmy dłuuugi zjazd, więc siły i chęci do jazdy wróciły.

Zaczynamy zjazd © sq3mka


Nasze krążowniki podczas przerwy © sq3mka


Już po południu kilka kilometrów za Rużomberokiem łapie swojego pierwszego "laczka" na tej wyprawie. Wyglądało na to, że w oponę wbił mi się zszywacz. Po ściągnięciu całego bagażu, wymiana dętek...pompowanie...zakładanie bagażu i po małej przerwie technicznej ruszamy dalej...ku następnemu dosyć sporemu podjazdu. Nasze zdobywanie tego wzniesienia to istna parodia...robiliśmy przerwę co jakieś 200m nie mogąc wytrzymać ze śmiechu z bliżej nieznanego powodu...

...ale kiedy już w końcu wtargaliśmy się na szczyt nasze wysiłki zostały zrekompensowane:

Słowackie Góry © sq3mka


Właściwie mieliśmy już kończyć dzisiejszą jazdę ale tak jakoś wyszło, że nie mogliśmy znaleźć dogodnego miejsca na nocleg...

Zamek © sq3mka


Słońce zachodzi © sq3mka


Kiedy w końcu się udało nasze miejsce było po prostu wymarzone...noo może w razie burzy było by nieciekawie ale pod resztą względów wspaniale. Osłonięci od drogi, z pięknym widokiem i przyciętą trawką. Lepszego ostatniego noclegu nie mogliśmy mieć.

Ostatni nocleg na Słowacji © sq3mka


Nocleg na Słowacji © sq3mka




<= Dzień poprzedni / Dzień następny =>

Trójkąt Wyszehradzki 2011 Dzień 15

Poniedziałek, 11 lipca 2011 · Komentarze(0)
Zmęczeni po wczorajszym dniu, pełni obaw przed wjazdem na Słowację śpimy do 9.

Przed zwinięciem namiotu miła nas starsza para w Ładzie. Gdy jechali w jedną stronę mimo, że przejeżdżali obok naszego namiotu, nawet ich nie zauważyłem. Pamiętam jak wielkie było moje zdziwienie, jak Paweł oznajmił mi ten fakt. Po około 30 min jechali w drugą stronę. Starszy Pan spojrzał na mnie, na namiot, uśmiechnął się i machnął nam ręką na przywitanie; mamy szczęście do spotykanych ludzi.

Po standardowym pakowaniu ruszamy...na samym początku podjazd, a następnie zjazd prawie do samej Słowackiej granicy.

Granica Słowacka © sq3mka


Aby odpocząć od natłoku samochodów zjeżdżamy z głównej drogi jadąc piękną doliną przez Velke Turovce i Rykyncice.

Kościół w Słowackiej dolinie © sq3mka


Już od samego początku zauważamy, że drogi na Słowacji są zdecydowanie gorsze niż Czeskie. Czasami miałem wrażenie, że są nawet gorsze niż Polskie, jednak te widoki, rekompensują trudności. Ostatnie kilometry jazdy boczną drogą upływają pod znakiem sporego, stromego podjazdu...

Koniec podjazdu © sq3mka


Panorama Słowacji © sq3mka


Dalszą część dzisiejszej trasy pokonujemy drogą numer 66. Mimo, że dosyć ruchliwa, to z dobrym asfaltem, wyważonymi podjazdami i oczywiście pięknymi widokami. Zobaczcie sami:

Droga 66 © sq3mka


Droga 66 © sq3mka


Pociąg z drewnem © sq3mka


Na zakończenie, zakupy w Zvolen, następnie jeszcze kilka kilometrów za miasto i rozbijamy się niedaleko lotniska wojskowego. Generalnie w nocy gdy wyszedłem z namiotu to widziałem latarnie pasa startowego. Mimo to, uważam, że byliśmy schowani całkiem dobrze i jedynie radary mogły nas namierzyć...

...oczywiście nie można tu jeszcze zapominać jaki widok towarzyszył nam przy kolacji.

Podczas zachodu słońca © sq3mka







<= Dzień poprzedni
/ Dzień następny =>

Trójkąt Wyszehradzki 2011 Dzień 14

Niedziela, 10 lipca 2011 · Komentarze(0)
Wstajemy o 7. Słońce od samego początku mocna nas przygrzewa, tym bardziej, że nie jesteśmy niczym osłonięci. Lubię jak jest gorąco ale czasami po prostu w takim słońcu poleżało by się na leżaku..zamiast pakowania ekwipunku.


Po ponad godzinnej krzątaninie ruszamy i praktycznie momentalnie wjeżdżamy na przedmieścia Budapesztu. Wjazd do centrum miasta nie jest specjalnie łatwy, jeżeli nie chce się jechać autostradą. Jednak nam jakimś szczęśliwym trafem udaje się dotrzeć nad Dunaj bez zbędnego błądzenia...

Most w Budapeszcie © sq3mka


Podziwiając zabudowania przy brzegach Dunaju podchodzi do nas Polak najprawdopodobniej mieszkający w Budapeszcie. Chwilę rozmawiamy. Mówimy o naszej trasie, o planach na następne dni. Przy okazji dowiadujemy się jak najlepiej dotrzeć do najciekawszych miejsc madziarskiej stolicy.

Centrum Budapesztu © sq3mka


Po krótkich konsultacjach postanawiamy wjechać na 130m górę Gellerta z której roztacza się wspaniały widok na miasto.

Rower na górze Gellerta © sq3mka


Krzyż na górze Gellerta © sq3mka


Dunaj i Budapeszt © sq3mka


Panorama Budapesztu © sq3mka


Podczas zjeżdżania z góry obręcze mocno się zgrzały, a klocki starły, ponieważ jest tam bardzo stromo, a nie mogliśmy odpuścić sobie takiego zjazdu.
U podnóża góry czekała kolejna bardzo piękna budowla wykuta w skale.

Podnóże góry Gellerta © sq3mka


Kontynuując zwiedzanie miasta jedziemy dalej wzdłuż rzeki, nagle zdziwieni, że ścieżka i tory tramwajowe są odgrodzone taśmą zauważamy, że około 500m odcinek torowiska i drogi wzdłuż Dunaju został wygospodarowany na plan filmowy...

- Ciekawe czy były na nim jakieś Węgierskie gwiazdy?!
- Kto wie...całkiem możliwe.

Plan filmowy w Budapeszcie © sq3mka


Jednak naszą uwagę szybko przykuwa coś znacznie ciekawszego, a mianowicie symbol Budapesztu wybudowany w 1904 roku budynek parlamentu.

Budynek Parlamentu © sq3mka


Budynek parlamentu © sq3mka


Wejście do parlamentu © sq3mka




Równie łatwo jak wjechać do Budapesztu udało nam się wyjechać. Jedziemy w kierunku granicy Węgiersko - Słowackiej drogą numer 2 mijając Dunakeszi i Vac.

Most nad Dunajem © sq3mka


Kolejne kilometry to dość spory podjazd, krótki zjazd i znowu podjazd...za to widok rekompensuje wysiłek.



Panorama Dunaju © sq3mka


Pokonując kolejny podjazd kilka kilometrów za miejscowością Retsag znajdujemy dogodne miejsce na nocleg.



Podczas gotowania podjechali do nas motocrossowcy...jeden z nich próbował się z nami porozumieć jednak nieskutecznie. Z tego co się zorientowaliśmy tłumaczył nam coś o trudności ścieżek w lesie. Swoją drogą ciekawe co o nas pomyśleli, bo rowery mieliśmy już schowane i siedzieliśmy tylko wśród kilku sakw i palnika. Całe szczęście trafiamy na samych uprzejmych ludzi, którzy nie mają nic przeciwko naszemu nocowaniu.



<= Dzień poprzedni / Dzień następny =>