Kolejny tydzień szkoły czas rozpocząć. Dzisiaj nie wziąłem bluzy i momentami było mi chłodnawo ale generalnie dało się przeżyć.
W drodze powrotnej kierowca robiąc jakiś dziwny manewr (coś w stylu zawracania ale generalnie nic tego nie zapowiadało) prawie we mnie wjechał. Ten sam kierowca dwa skrzyżowania dalej spowodował by kolejny wypadek, ponieważ wymusił pierwszeństwo.
Jak by tego było mało prawie wjechalibyśmy w taksówkarza który w ostatniej chwili zrezygnował z zajechania nam drogi.
Całe szczęście ostatecznie dojechałem cało do domu.
Widmo pogorszenia się pogody sprawiło, że postanowiłem dzisiaj ruszyć się gdzieś rowerem.
Początkowo chciałem pokręcić po WPN-ie, dlatego ruszyłem przez Fabianowo, Komorniki. Niestety miałem bardzo mało czasu, więc przed granicą parku skręciłem na Szreniawie, po drodze zaliczając wjazd i zjazd z górki na której znajduje się wieża widokowa.
W Szreniawie zdziwił mnie fakt tak ogromnej liczby ludzi, okazało się, że dzisiaj odbywał się tam jakiś festyn, a ja trafiłem na coś w rodzaju parady ciągników od takich:
do takich, oraz wiele innych mniej lub bardziej przypominających "standardowe" ciągniki:
W drodze powrotnej czułem się fatalnie, nie miałem w ogóle powera, nawet specjalnie nie wiało, a ja czułem się strasznie zmęczony. Nawet nie chciało mi się "posiedzieć na kole" wyprzedzającego mnie kolarza ehhh...
Dzisiaj rano do szkoły wcześniej, dlatego zdecydowanie zimniej. Trasa bez problemów.
Po południu przyjechał po mnie Paweł, pomógł mi w domu i pojechaliśmy na masę. Niestety na rozpoczęcie na rynku nie zdążyliśmy, a nie znaliśmy dokładnie trasy przejazdu, dlatego pojechaliśmy oczekiwać masę na rondzie kaponiera. Po około 15 min masa najechała. Przejazd tym razem odbywał się pod opieką policji.
Ehh już czuć w kościach, że zaczyna się jesień - wieczorem lekko mówiąc chłodno.
Dzisiaj z Piotrem pojechaliśmy do WPN-u. Tym razem dojazd najpierw przez tzw szachty (glinianki) dalej przez Komorniki, już w parku Greiserówką na czerwony szlak wzdłuż j.Góreckiego aby pokazać Piotrowi ruiny zamku na wyspie zamkowej. Powrót tą samą trasą.
Dzisiaj zdecydowanie cieplej niż wczoraj, mniejszy wiatr, a i w WPN-ie jakoś dziwnie więcej ludzi.
Dzisiaj przed południem pojechałem wraz z Pawłem zobaczyć nowy sklep cyklotur-u. Generalnie fajnie, że blisko, dużo miejsca ale w pierwszym dniu jeszcze problemy z organizacja, ponieważ nie mają pełnego asortymentu, mimo to myślę, że będzie to mocna konkurencja dla lokalnych sklepów.
Następnie na chwilę do innego sklepu, potem do cioci i do domu na obiad.
Po obiedzie głód pedałowania pozostał, więc postanowiłem wybrać się do WPN-u. Pojechałem standardową trasą przez Luboń i Wiry, dalej już w samym Parku ruszyłem single-trackiem wokół jeziora Jarosławieckiego, podczas którego zrobiłem małą sesję foto (niestety nic ciekawego nie wyszło).
Moim kolejnym celem jest jezioro Góreckie i "rzut" oka na wyspę zamkową.
Dalsza część jazdy to mniej lub bardziej zamierzone błądzenie na szlakach, ostatecznie dotarłem do j.Kociołek, a dalej jeszcze bardziej błądząc do miejscowości Krosinko, gdzie odbiłem na Mosinę/Poznań.
Jednak jeszcze było mi mało, więc zbaczając z głównej drogi ruszyłem tzw Greiserówką (Została wybudowana w latach II wojny światowej, celem umożliwienia dojazdu z obecnej drogi nr 5 Poznań - Wrocław w Komornikiach do Jezior, gdzie nad Jeziorem Góreckim wybudowano rezydencję dla hitlerowskiego namiestnika Rzeszy w Kraju Warty.)
hmm...uwielbiam rower, podróże, a ostatnio coraz bardziej fotografię. Tak się jakoś w moim życiu potoczyło, że zawsze miałem styczność z rowerami. Jeszcze przed komunią jeździłem na dwóch starych góralach. To również na rowerze miałem swój pierwszy wypadek... Kidy miałem jakieś 6 lat moja wycieczka do pobliskiego lasku skończyła się czterema albo pięcioma szwami w kolanie po locie przez kierownice. Ślady nosze do dzisiaj.
To tyle, zapraszam na mojego bloga i do wspólnych przejażdżek.
Pozdrower
Mateusz
e-mail:sq3mka@gmail.com