Wpisy archiwalne w kategorii

Nach Berlin

Dystans całkowity:285.27 km (w terenie 30.00 km; 10.52%)
Czas w ruchu:19:21
Średnia prędkość:14.74 km/h
Maksymalna prędkość:44.50 km/h
Suma podjazdów:1158 m
Liczba aktywności:4
Średnio na aktywność:71.32 km i 4h 50m
Więcej statystyk

"Nach Berlin" dzień 4

Poniedziałek, 1 lipca 2013 · Komentarze(0)
Zostaliśmy obudzeni przez śpiew ptaków. Dość szybko złożyliśmy namiot, założyliśmy sakwy na rowery i ruszyliśmy by odwiedzić Park Narodowy Ujście Warty. Jest to najmłodszy z 23 parków narodowych na terenie Polski, który utworzony został 1 lipca 2001. Jeden z najcenniejszych pod względem ornitologicznym obszarów w kraju. Od naszego lasu do parku było około 10 minut jazdy. Wjechaliśmy na wał i mogliśmy podziwiać otaczająca nas przyrodę. Cisza, spokój i żadnych zabudowań.



Poranek w PN "Ujście Warty" © sq3mka


Trzeba było też zjeść śniadanie, więc rozłożyliśmy się na drodze. Następnie jechaliśmy szlakiem rowerowym i co pewnie kawałek drogi czytaliśmy tablice edukacyjne na temat Parku. Dotarliśmy też do miejsca gdzie kiedyś stała karczma dawnych osadników zamieszkujących teren na którym został utworzony park. Okazało się, że jest to specjalne wyznaczone miejsce, gdzie można rozłożyć namiot.

Odpoczynek w pięknym miejscu © sq3mka


Bardzo żałowaliśmy, że wcześniej nie odkryliśmy tego punktu, gdyż widoki nas zaczarowały. Ale obiecaliśmy sobie, że wrócimy tu kiedyś i rozbijemy namiot.




Śniadanie w Parku Narodowym Ujście Warty © sq3mka




Goujemy obiad! © sq3mka




Skręciliśmy na żółty szlak by dotrzeć do pobliskiej miejscowości. Po drodze zatrzymaliśmy się jeszcze na chwilę by wejść na punkt widokowy. Wyjechaliśmy z Parku i wstąpiliśmy się w sklepie by uzupełnić zapasy wody i sprawić sobie małą przyjemność jaka były lody. Po przejechaniu kilku kilometrów stwierdziliśmy, że wjedziemy jeszcze raz do parku, tym razem od innej strony by móc znów wjechać na wał. Przy tablicy oznajmiającej, że wjeżdżamy na teren Parku zdecydowaliśmy że czas na obiad. Rozłożyliśmy palnik i ugotowaliśmy danie na szybko, czyli klopsy w sosie pomidorowym ze słoika, które kupiliśmy poprzedniego dnia.


Rozległe tereny PN Ujście Warty © sq3mka




Niestety zaczęło padać, więc trzeba było się szybko zebrać. Gonił tez nas czas, gdyż o 15:11 mieliśmy pociąg do Poznania. Gdy już byliśmy w mieście zrobiliśmy zakupy na podróż, a dalej udaliśmy się na dworzec. Po około 4 godzinach jazdy jesteśmy na Dworcu Głównym w Poznaniu. Powitały nas ciężkie chmury zapowiadające deszcz. Mateusz odprowadza mnie do domu jednak jedziemy dość szybkim tempem by zdążyć przed burzą. Ciężko jest się rozstać i wrócić do „normalnego” życia. Mimo różnej pogody wypad udał się wspaniale. Jest tez już coraz bliżej do naszej "Wyspowej misji".

"Nach Berlin" dzień 3

Niedziela, 30 czerwca 2013 · Komentarze(0)
Ostatni dzień w Niemczech. Pobudka i z werwą zbieramy się by zjeść śniadanie. Rozłożyliśmy się w przepięknym miejscu, nad jeziorem, które było sercem miasteczka. Słońce przyjemnie przygrzewało, a nam apetyt bardzo dopisywał. Ruszamy dalej i jedziemy inną trasą do Kostrzyna.

Droga rowerowa numer 1 © sq3mka


Po drodze czekały nas bardzo ciężkie dwa podjazdy, ale widoki zrekompensowały nam trud. Zobaczyliśmy również jedną z atrakcji jaka była turystyczna kolejka. I według opisu na jednej z tablic opisującej dane miasteczko - piękne, idylliczne obrazki.

Idyliczne miasteczka © sq3mka


Ledwo powstrzymaliśmy się od zakupu na straganach gdzie zostały wystawione owoce, słoiki miodu własnej roboty, a nawet skarpetki z wełny. Przejeżdżaliśmy również przez niemiecki park narodowy.
Po godzinie 15 wjechaliśmy znów do Polski i zrobiliśmy wyczekiwane zakupy gdyż w Niemczech wszystkie sklepy są zamknięte w niedziele. Następnie pojechaliśmy na msze świętą. Po tym zdecydowaliśmy się wyjechać za miasto i nocować w lesie.

Miejsce noclegu w Polsce © sq3mka


Znów blisko torów kolejowych :)Tego dnia byliśmy dość leniwi i nawet za bardzo nie chciało nam się gotować. Był to mój pierwszy nocleg w lesie. Mimo że nie czułam się pewnie to zasnęłam szybciej niż Mateusz.

"Nach Berlin" dzień 2

Sobota, 29 czerwca 2013 · Komentarze(0)
Pobudka o 7.00 i jak najszybciej zbieramy nasze rzeczy by wyruszyć dalej. Mamy 30km do Berlina. Nie wiemy jeszcze dokładnie jak do niego wjechać, ale jednak Mateusz znajduje wkrótce krótką i przyjemną drogę.

Cel: Berlin © sq3mka


W Berlinie mamy jeszcze chwile zawahania jak trafić do Bramy Brandenburskiej, ale pomagają nam mapy na przystankach autobusowych. W mieście non top jedziemy ścieżką rowerową i kierujemy się w stronę wieży telewizyjnej.

Frankfurter Tor © sq3mka


Trochę nas oszołamia ruch i tłum ludzi od jakich zdążyliśmy się już odzwyczaić jadąc po małych wsiach i miasteczkach.

Elewacyjny kameleon © sq3mka


Berlin to największe miasto niemieckie i zamieszkuje je 3,5 mln osób. Oczywiście do tego trzeba dodać codzienne tłumy turystów chcących zwiedzić to słynne miasto. Najpierw przejechaliśmy obok berlińskiej katedry, która została zbudowana w latach 1894-1905 według planów architekta Juliusa Carla Raschdorffa i odbudowana w 1975 po zniszczeniach w czasie II wojny światowej. Następnie zatrzymaliśmy się przed gmachem parlamentu, czyli Reichstagiem. Co ciekawe został wybudowany na działce odkupionej od polskiego ziemianina Anastazego Raczyńskiego z Poznania.

Pati i Mati przed Bundestagiem © sq3mka


Cel następny to Brama Brandenburska. Chwilę błądzimy. Oczywiście znajduję się przy niej najwięcej turystów i musimy przeciskać się uważnie między ludźmi. Największe zainteresowanie budzą mężczyźni przebrani za amerykańskich lub radzieckich żołnierzy zachęcający do wspólnej fotki. Możesz się sfotografować również z Mario czy Lordem Vaderem.

Brama Brandenburska © sq3mka



Brama Brandenburska i wieża RTV © sq3mka


Ostatnim punktem w Berlinie było centrum handlowe by uzupełnić zapasy żywności i wody na następny dzień, gdyż w niedziele w Niemczech wszystkie sklepy są zamknięte.

Centrum Berlina © sq3mka


Już pod Berlinem zatrzymaliśmy się w McDonaldzie by skorzystać z internetu. Namówiłam Mateusza na porcje frytek, którą jednak musiałam sama zamówić. Udało się jednak przez to przebrnąć nie kompromitując się słabą znajomością języka. Tylko jeden moment był dość krytyczny, gdy nie rozumiałam pytania. Stwierdziłam że lepiej odpowiedzieć „nein” niż narazić się na jakiś dodatkowy zakup.

System sygnalizacji w Berlinie © sq3mka


Stwierdzamy że tę noc spędzimy znów w tym samym miejscu co ostatnio i szybko rozkładamy namiot by zdążyć przed deszczem. Następnie trzeba było zabrać się za gotowanie. Przyszykowaliśmy kuskus z sosem. Szybkie i bardzo proste danie. No i czas na sen.

"Nach Berlin" dzień 1

Piątek, 28 czerwca 2013 · Komentarze(2)
Chcieliśmy dobrze rozpocząć wakacje i zrobić próbę generalna przed naszą wyprawą. Dlatego tez zdecydowaliśmy się pojechać za zachodnia granice. Początkowo miał to być wypad trzy dniowy i miał obejmować tylko pogranicze Niemiec.

W przededniu naszej wycieczki ja i Mateusz zostaliśmy zaproszeni na noc filmową do Pawła. Dlatego też około 18.00 wyjechałam już z sakwami by na 19.00 być u Mateusza. Trasa jaką najczęściej do niego jadę wynosi około 10 km i wiedzie przez naprawdę przyjemne zakątki Poznania, czyli przy Warcie, następnie Cytadela, Sołacz, Rusałka i dalej aż na Raszyn. U Mateusza zostawiam sakwy i ruszamy do Głuchowa. Oprócz filmów, atrakcją imprezy było robienie pizzy wspólnie z Pawłem, Martą, Anią i Bartkiem. Trzeba powiedzieć, że była pyszna. A przepis to ogrom składników, dobre ciasto i dużo śmiechu Dopiero o 22.00 zaczął się seans. Niestety rano trzeba było dość wcześnie wstać. Pojechaliśmy z Mateuszem z powrotem do jego domu by zabrać rzeczy i dalej na dworzec, gdzie mieliśmy o 9.00 pociąg do Kostrzyna. Podróż trwała mniej więcej trzy godziny.

Na miejscu okazało się, że Mateusz ma w poniedziałek wolne. Dlatego szybka decyzja- przedłużamy wyjazd i jedziemy do Berlina.

Rower to wolność © sq3mka


Zrobiliśmy jeszcze zakupy po polskiej stronie. Szybko dotarliśmy do granicy, ale nie zatrzymujemy się na długo i pedałujemy dalej.

Wjeżdżamy do Niemiec © sq3mka


Jedziemy mijając okoliczne, miłe dla oka domki, charakterystyczne dla małych miasteczek. Chociaż nie jest tak spokojnie jak wydawałoby się być. Po drodze jesteśmy świadkami jakieś bójki. Dwóch gości z nieciekawym wyglądem awanturuje się z facetami w stroju karate, którzy stoją na boso przed domem, a dodatkowo przyjeżdżają 2 radiowozy „polizei”.

Niemieckie miejscowości © sq3mka


Celem pierwszego dnia było dotarcie przed Berlin. Pod wieczór zaczęliśmy się rozglądać za miejscem do noclegu. Mateusz wypatrzył bardzo dobrą lokalizację, co jednak nie powinno dziwić - dość blisko torów kolejowych Z przodu osłaniały nas drzewa, a za nami rozciągały kolektory słoneczne.

Miejsce naszego noclegu © sq3mka


Szybko rozłożyliśmy namiot marząc o ciepłym posiłku. Na kolacje ugotowaliśmy tortellini, które polaliśmy rosołem. Możemy polecić to danie na takie wyjazdy. Dalej myjemy naczynia i szykujemy się do spania by nazajutrz zdobyć Berlin.