"Nach Berlin" dzień 2
Sobota, 29 czerwca 2013
· Komentarze(0)
Kategoria Kelly's, Nach Berlin, P, Powyżej 50km
Pobudka o 7.00 i jak najszybciej zbieramy nasze rzeczy by wyruszyć dalej. Mamy 30km do Berlina. Nie wiemy jeszcze dokładnie jak do niego wjechać, ale jednak Mateusz znajduje wkrótce krótką i przyjemną drogę.
W Berlinie mamy jeszcze chwile zawahania jak trafić do Bramy Brandenburskiej, ale pomagają nam mapy na przystankach autobusowych. W mieście non top jedziemy ścieżką rowerową i kierujemy się w stronę wieży telewizyjnej.
Trochę nas oszołamia ruch i tłum ludzi od jakich zdążyliśmy się już odzwyczaić jadąc po małych wsiach i miasteczkach.
Berlin to największe miasto niemieckie i zamieszkuje je 3,5 mln osób. Oczywiście do tego trzeba dodać codzienne tłumy turystów chcących zwiedzić to słynne miasto. Najpierw przejechaliśmy obok berlińskiej katedry, która została zbudowana w latach 1894-1905 według planów architekta Juliusa Carla Raschdorffa i odbudowana w 1975 po zniszczeniach w czasie II wojny światowej. Następnie zatrzymaliśmy się przed gmachem parlamentu, czyli Reichstagiem. Co ciekawe został wybudowany na działce odkupionej od polskiego ziemianina Anastazego Raczyńskiego z Poznania.
Cel następny to Brama Brandenburska. Chwilę błądzimy. Oczywiście znajduję się przy niej najwięcej turystów i musimy przeciskać się uważnie między ludźmi. Największe zainteresowanie budzą mężczyźni przebrani za amerykańskich lub radzieckich żołnierzy zachęcający do wspólnej fotki. Możesz się sfotografować również z Mario czy Lordem Vaderem.
Ostatnim punktem w Berlinie było centrum handlowe by uzupełnić zapasy żywności i wody na następny dzień, gdyż w niedziele w Niemczech wszystkie sklepy są zamknięte.
Już pod Berlinem zatrzymaliśmy się w McDonaldzie by skorzystać z internetu. Namówiłam Mateusza na porcje frytek, którą jednak musiałam sama zamówić. Udało się jednak przez to przebrnąć nie kompromitując się słabą znajomością języka. Tylko jeden moment był dość krytyczny, gdy nie rozumiałam pytania. Stwierdziłam że lepiej odpowiedzieć „nein” niż narazić się na jakiś dodatkowy zakup.
Stwierdzamy że tę noc spędzimy znów w tym samym miejscu co ostatnio i szybko rozkładamy namiot by zdążyć przed deszczem. Następnie trzeba było zabrać się za gotowanie. Przyszykowaliśmy kuskus z sosem. Szybkie i bardzo proste danie. No i czas na sen.
Cel: Berlin© sq3mka
W Berlinie mamy jeszcze chwile zawahania jak trafić do Bramy Brandenburskiej, ale pomagają nam mapy na przystankach autobusowych. W mieście non top jedziemy ścieżką rowerową i kierujemy się w stronę wieży telewizyjnej.
Frankfurter Tor© sq3mka
Trochę nas oszołamia ruch i tłum ludzi od jakich zdążyliśmy się już odzwyczaić jadąc po małych wsiach i miasteczkach.
Elewacyjny kameleon© sq3mka
Berlin to największe miasto niemieckie i zamieszkuje je 3,5 mln osób. Oczywiście do tego trzeba dodać codzienne tłumy turystów chcących zwiedzić to słynne miasto. Najpierw przejechaliśmy obok berlińskiej katedry, która została zbudowana w latach 1894-1905 według planów architekta Juliusa Carla Raschdorffa i odbudowana w 1975 po zniszczeniach w czasie II wojny światowej. Następnie zatrzymaliśmy się przed gmachem parlamentu, czyli Reichstagiem. Co ciekawe został wybudowany na działce odkupionej od polskiego ziemianina Anastazego Raczyńskiego z Poznania.
Pati i Mati przed Bundestagiem© sq3mka
Cel następny to Brama Brandenburska. Chwilę błądzimy. Oczywiście znajduję się przy niej najwięcej turystów i musimy przeciskać się uważnie między ludźmi. Największe zainteresowanie budzą mężczyźni przebrani za amerykańskich lub radzieckich żołnierzy zachęcający do wspólnej fotki. Możesz się sfotografować również z Mario czy Lordem Vaderem.
Brama Brandenburska© sq3mka
Brama Brandenburska i wieża RTV© sq3mka
Ostatnim punktem w Berlinie było centrum handlowe by uzupełnić zapasy żywności i wody na następny dzień, gdyż w niedziele w Niemczech wszystkie sklepy są zamknięte.
Centrum Berlina© sq3mka
Już pod Berlinem zatrzymaliśmy się w McDonaldzie by skorzystać z internetu. Namówiłam Mateusza na porcje frytek, którą jednak musiałam sama zamówić. Udało się jednak przez to przebrnąć nie kompromitując się słabą znajomością języka. Tylko jeden moment był dość krytyczny, gdy nie rozumiałam pytania. Stwierdziłam że lepiej odpowiedzieć „nein” niż narazić się na jakiś dodatkowy zakup.
System sygnalizacji w Berlinie© sq3mka
Stwierdzamy że tę noc spędzimy znów w tym samym miejscu co ostatnio i szybko rozkładamy namiot by zdążyć przed deszczem. Następnie trzeba było zabrać się za gotowanie. Przyszykowaliśmy kuskus z sosem. Szybkie i bardzo proste danie. No i czas na sen.