Trójkąt Wyszehradzki 2011 Dzień 1
Poniedziałek, 27 czerwca 2011
· Komentarze(0)
Kategoria Kelly's, Trójkąt Wyszehradzki 2011, Powyżej 50km
Wreszcie po wielu godzinach spędzonych na planowaniu trasy, zbieraniu ekwipunku i szykowaniu roweru w poniedziałek 27 czerwca o godzinie 9:20 rozpoczynam swoją podróż. Początkowe kilometry z sakwami na przód i tył są bardzo niepewne, towarzyszy mi wrażenie, że rower jest strasznie toporny.
Po około 30 min jazdy docieram do Pawła...
jeszcze chwilę rozmawiamy, mój towarzysz dopina ostatnie szczegóły ekwipunku i kilkanaście minut po 10 ruszamy już we dwóch ku przygodzie i nieznanemu.
Jedziemy drogą krajową numer 5. Niestety już po kilkudziesięciu kilometrach Paweł łapie gumę.
I tak co najmniej trzy razy dzisiaj. W końcu owinęliśmy starą dętką nową i na jakiś czas mogliśmy odetchnąć.
Późnym popołudniem, gdy pożegnaliśmy się z ciągłym hałasem samochodów na rzecz mniej ruchliwych i cichszych ulic zagadnął nas na trasie Pan na składaku z całkiem niezłą łydką:) , który jak się okazało na co dzień jeździ szosówką, a ostatnio brał udział w pobliskim Leszczyńskim maratonie szosowym - olbrzymi szacunek dla Niego.
Po dotarciu do Wschowy udajemy się do centrum tego miasteczka na małe przedkolacyjne zakupy.
Jeżeli chodzi o nocleg to zupełnie na spokojnie, dzięki uprzejmości Pawła kuzyna na przydomowym trawniku.
Pierwszy dzień za nami. Pogoda super, ostatnie kilka dni było kiepskich ale dzisiaj się wypogodziło. Wiatr nie dokuczał. Ogólnie bardzo przyjemny dzień. Jedynie te problemy Pawła z dętką trochę nas niepokoiły.
Dzień następny =>
Po około 30 min jazdy docieram do Pawła...
jeszcze chwilę rozmawiamy, mój towarzysz dopina ostatnie szczegóły ekwipunku i kilkanaście minut po 10 ruszamy już we dwóch ku przygodzie i nieznanemu.
Początek krajową 5© sq3mka
Jedziemy drogą krajową numer 5. Niestety już po kilkudziesięciu kilometrach Paweł łapie gumę.
Oby tym razem tak szybko nie złapać gumy...© sq3mka
I tak co najmniej trzy razy dzisiaj. W końcu owinęliśmy starą dętką nową i na jakiś czas mogliśmy odetchnąć.
Późnym popołudniem, gdy pożegnaliśmy się z ciągłym hałasem samochodów na rzecz mniej ruchliwych i cichszych ulic zagadnął nas na trasie Pan na składaku z całkiem niezłą łydką:) , który jak się okazało na co dzień jeździ szosówką, a ostatnio brał udział w pobliskim Leszczyńskim maratonie szosowym - olbrzymi szacunek dla Niego.
Piękne Wielkopolskie wsie© sq3mka
Po dotarciu do Wschowy udajemy się do centrum tego miasteczka na małe przedkolacyjne zakupy.
Centrum Wschowy© sq3mka
Jeżeli chodzi o nocleg to zupełnie na spokojnie, dzięki uprzejmości Pawła kuzyna na przydomowym trawniku.
Pierwszy dzień za nami. Pogoda super, ostatnie kilka dni było kiepskich ale dzisiaj się wypogodziło. Wiatr nie dokuczał. Ogólnie bardzo przyjemny dzień. Jedynie te problemy Pawła z dętką trochę nas niepokoiły.
Dzień następny =>