Możliwe, że ostatni poniedziałek dzisiaj do szkoły. Kapkę ciężko mi się wstawało ale na rowerze się dobudziłem.
Jechałem godzinę później niż zwykle, więc Bułgarska zawalona totalnie, po prostu masakra. W drodze powrotnej jeszcze gorzej...niedługo się w ogóle przejść nie będzie dało ale co zrobić...może zrobią przynajmniej piękną ścieżkę rowerową.
O 9 przyjeżdża po mnie Paweł z Arturem. Wspólnie ruszamy przez miasto w kierunku krajowej 5. Po 30 minutach przejeżdżania przez miasto w końcu wyjeżdżamy na prostą. Obejmuje prowadzenia jako, że jechałem na szosie i tak umiarkowanym tempem jedziemy mijając tradycyjne wielkopolskie widoki...pola, lasy, pola, co jakiś czas miasteczko.
Około 12 docieramy do Lednicy. W oczy od razu rzuca się wręcz niewyobrażalna liczba autokarów i ludzi. Podobno było ich ponad 60 000...Ścisk niesamowity.
Generalnie zostawiamy Pawła i ruszamy z Arturem do Lednogóry posiedzieć godzinkę nad jeziorem.
Od dawien dawna nie jeździłem razem z Pawłem. Dzisiaj przyjechał po mnie na szosie. Chwilę pogadaliśmy i ruszyliśmy.
Najpierw przez miasto w kierunku Suchego Lasu. Jest to najgorszy fragment całej trasy ze względu na spore dziury i duży ruch.
W Suchym Lesie odbijamy na zdecydowanie lepsze drogi...na początek podjeździk na Morasku, następnie już raczej płasko do Biedruska.
Tam krótka przerwa pod sklepem i wjeżdżamy na teren poligonu. Przed wjazdem tablica "ostre strzelanie" ale barierki otwarte, nie ma żadnego wojskowego, więc wjeżdżamy. Ruch praktycznie zerowy.
Trochę zwolniliśmy z tempa, pogadaliśmy trochę i tak w mgnieniu oka znaleźliśmy się w Złotnikach.
Kilka kilometrów wśród pól do Kiekrza, a na zakończenie Przeźmierowo i Wysogotowo i Skórzewo z jak zwykle zakorkowanymi drogami.
hmm...uwielbiam rower, podróże, a ostatnio coraz bardziej fotografię. Tak się jakoś w moim życiu potoczyło, że zawsze miałem styczność z rowerami. Jeszcze przed komunią jeździłem na dwóch starych góralach. To również na rowerze miałem swój pierwszy wypadek... Kidy miałem jakieś 6 lat moja wycieczka do pobliskiego lasku skończyła się czterema albo pięcioma szwami w kolanie po locie przez kierownice. Ślady nosze do dzisiaj.
To tyle, zapraszam na mojego bloga i do wspólnych przejażdżek.
Pozdrower
Mateusz
e-mail:sq3mka@gmail.com