Trójkąt Wyszehradzki 2011 Dzień 5

Piątek, 1 lipca 2011 · Komentarze(0)
Ze względu na to, że spaliśmy przy drodze rowerowej, dzisiaj wczesna pobudka o 6. Rano strasznie zimno; aż widać było parę z ust. Zanim się ostatecznie ruszyliśmy i spakowaliśmy wszystko, zeszło nam 1,5h.

Początek dzisiejszego dnia nie napawał optymizmem ponieważ, już po jakiś 600m Paweł łapie gumę - dopiero co założył bagaż już trzeba było go ściągać i łatać. Na łatanie i spakowanie wszystkiego z powrotem tracimy następne 1,5h.

Kolejne kilometry całe szczęście już spokojnie, i około 10 wjeżdżamy do PRAGI!

Praga © sq3mka


Już na samych przedmieściach znajdujemy sklep rowerowy.

- uff opona kupiona.
- Pozostaje mieć nadzieję, że teraz już wszystko będzie dobrze...

Pokonując rozległe obrzeża Pragi zatrzymujemy się w jednym z parków na zmianę opony; stara uroczyście kończy swój żywot w Praskim śmietniku.

Praga - skrzyżowanie © sq3mka

Następnie kręcimy się po zatłoczonych ulicach centrum. Jedziemy wzdłuż Wełtawy...

Wełtawa i Hradczany © sq3mka


Hradczany - tu zatrzymał się czas © sq3mka




...a następnie odwiedzamy zabytkowe Hradczany, czyli tzw królewską dzielnicę, do której wejść strzegą gwardziści:

Gwardzista na Hradczanach © sq3mka


Zwiedzanie z rowerami jest trochę utrudnione ale udało mnie się wejść do pięknej katedry św. Wita:

Katedra św. Wita - Praga © sq3mka


Witraż w katedrze św. Wita © sq3mka


Przed opuszczeniem królewskiej dzielnicy trafiamy jeszcze na wspaniały punkt widokowy, z którego można podziwiać całą piękną Pragę:

Panorama Pragi © sq3mka


Nasze rumaki i Praga w tle © sq3mka



Trafiamy nawet na bardzo ciekawą reklamę:

Weekoffreedom w Pradze © sq3mka


Powoli czas opuszczać Pragę ale że nie mieliśmy dokładnego planu miasta nie było to takie łatwe. O drogę pytaliśmy nawet strażników miejskich, na szczęście z pomocą przyszedł nam Pan z pewnej terenówki...


Całkiem przypadkiem do niego podjechałem, a okazało się, że jedzie on właśnie do Polski. Chciał nas nawet podrzucić, jednak grzecznie podziękowaliśmy i zbombardowaliśmy go pytaniami o drogę. Sam dokładnie nie wiedział jak najlepiej jechać, ponieważ droga faktycznie nie była za prosta...lecz Pan miał na to radę, dzięki, której wskoczył na miejsce numer jeden listy zaskoczeń podczas pytania o drogę. Otóż to owy Pan wysiadł z samochodu, otworzył bagażnik z którego wyciągnął 15 calowy tablet, włączył dokładną mapę, pozycjonowanie GPS i trasa od razu była możliwa do pokonania.

Całe szczęście, że spotkaliśmy tego jegomościa, bo nie wiem jak długo jeszcze błądzilibyśmy po olbrzymich przedmieściach Pragi.


Nasze zadowolenie z znalezienia właściwej drogi nie trwało długo...

...Paweł znowu złapał laczka.

Nasze morale gwałtownie spadło...całe szczęście wyglądało na to, że Paweł wkładając dętkę skręcił ją i pod wpływem wyższego ciśnienia po prostu pękła sama z siebie...

Ostatnie kilometry pokonujemy już w słonecznej pogodzie zwiastującej piękny następny dzień.

Czeskie drogi © sq3mka


Rozbijamy się dopiero o 21 kilka kilometrów za Benesov-em, w którym zrobiliśmy kolacyjne zakupy.



<= Dzień poprzedni / Dzień następny =>

Komentarze (0)

Nie ma jeszcze komentarzy.
Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa ziest

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]