Poznań -> Głuchowo -> Poznań
Sobota, 7 lutego 2009
· Komentarze(0)
Dzisiaj korzystając z cieplejszego słonecznego dnia postanowiłem wyruszyć do znajomego za miasto. Ruszyłem ok 15:00 dojechałem do niego przez ok 30 min (To było 12 km asfaltem z kilkoma podjazdami). Odpocząłem chwilę i postanowiliśmy wyruszyć na trasę po okolicznych wsiach. Niestety okazało się, że trochę nieodpowiednio się ubrałem i było Mnie strasznie zimno zwłaszcza w palce u rąk, a do tego zgłodniałem :( Żeby tego było mało to okazało się, że asfalt którym jedziemy kończy się w połowie trasy. Trafiliśmy na fatalną strasznie zabłoconą drogę, mój kolega miał problemy z przejazdem rowerem MTB, a ja swoim crossem to już nie wspomnę, w ogóle dziwie się, że jadąc zapięty w SPD nie wylądowałem twarzą w błocie. Zmarznięci, głodni i wyczerpani po przeprawie przez błotniste szlaki docieramy w końcu z powrotem do Głuchowa. Tam trochę się ogrzałem, najadłem i odpocząłem. Gdy wyruszaliśmy w drogę powrotną, około godziny 19:00 było już całkowicie ciemno. Kolega odprowadził Mnie do do drogi na skróty znowu przez błota. Dalej jechałem sam. Muszę przyznać, że było strasznie, sam na polnej drodze, nigdzie nie widać świateł i jeszcze mgła. Całe szczęście, że miałem dość dobre baterie w lampce. A oto zdjęcie skąd wyjechałem, jak widać za rowerem kompletna ciemność:
Kawałek po zrobieniu tego zdjęcia miałem drobny wypadek, przez to, że nie mogłem się zdecydować czy szybko przejechać przez skrzyżowanie czy nie, naglę się zatrzymałem i w oko mgnieniu leżałem na ziemi (już wypięty :D). Poza drobny obtarcie manetki i bolącym nadgarstkiem nic Mi się nie stało, ale dziwnie, że w trudnym terenie dałem sobie radę, a na prostym odcinku drogi taki zonk. Mimo to nie zraziłem się do SPD i nie mogę się doczekać kolejnego weekendu i cieplejszych dni.
Dalej w Poznaniu bez problemów, szybko asfaltem prosto do domu, kilka postojów na światłach.
Kawałek po zrobieniu tego zdjęcia miałem drobny wypadek, przez to, że nie mogłem się zdecydować czy szybko przejechać przez skrzyżowanie czy nie, naglę się zatrzymałem i w oko mgnieniu leżałem na ziemi (już wypięty :D). Poza drobny obtarcie manetki i bolącym nadgarstkiem nic Mi się nie stało, ale dziwnie, że w trudnym terenie dałem sobie radę, a na prostym odcinku drogi taki zonk. Mimo to nie zraziłem się do SPD i nie mogę się doczekać kolejnego weekendu i cieplejszych dni.
Dalej w Poznaniu bez problemów, szybko asfaltem prosto do domu, kilka postojów na światłach.