Poznań->Głóchowo->Luboń->WPN->Rogalinek
Sobota, 28 marca 2009
· Komentarze(1)
Kolejna sobota i kolejny ładny dzień, dlatego postanowiliśmy wybrać się na małą wycieczkę.
Najpierw musiałem pojechać po Pawła, później razem z nim do Lubonia po resztę ekipy. Od tego momentu jedziemy w składzie Robert, Mateusz, Paweł i Ja.
Za pierwszy cel naszej wycieczki..obieramy sobie jezioro góreckie. Wyruszamy z Lubonia w kierunku Wir, następnie już do WPN-u drogami polnymi. Po ok 5km docieramy do tzw Greiserówki, która Została wybudowana w latach II wojny światowej, celem umożliwienia dojazdu z obecnej drogi nr 5 Poznań - Wrocław w Komornikiach do Jezior, gdzie nad Jeziorem Góreckim wybudowano rezydencję dla hitlerowskiego namiestnika Rzeszy w Kraju Warty.
Nazwa drogi pochodzi od nazwiska Arthura Greisera - polityka nazistowskiego, w latach 1939-1945 namiestnika Rzeszy w Kraju Warty.
Droga jest wykonana w technologii płyt betonowych wylewanych na miejscu - podobnie jak budowana przez hitlerowców Berlinka i system autostrad III Rzeszy. Betonowa nawierzchnia zachowała się na większości trasy do dziś. Na prawie całej długości droga jest jednopasmowa z mijankami.
A oto i sama posiadłość:
Po okrążeniu terenów posiadłości docieramy do jeziora góreckiego:
Jezioro zajmuje powierzchnie 104,12 ha, a jego maksymalna głębokość to 17,3m.
Kiedy okrążyliśmy jezioro dotarliśmy do miejsca, z którego świetnie widać zabytkowy zamek:
Wyspa Zamkowa zajmuje obszar 1,25 ha i wystaje 10 metrów ponad poziom jeziora. Porasta ją gęsty, 140-letni las.
Zamek na wyspie pośrodku malowniczego jeziora kazał wybudować (w latach 1824-25) i prawdopodobnie osobiście zaprojektował Tytus Działyński z Kórnika. Ten romantyczny obiekt stanowił prezent ślubny Tytusa dla swojej siostry Klaudyny i jej męża Bernarda Potockiego, syna pisarza Jana Potockiego - autora Rękopisu znalezionego w Saragossie. Niedługo jednak dane było szczęśliwym małżonkom cieszyć się z zagubionej w leśnej ciszy rezydencji. Po raz ostatni przebywali tam w sierpniu 1830. Gdy późną jesienią wybuchło w Królestwie Polskim powstanie listopadowe, oboje wyjechali, a gdy powstanie upadło - wyemigrowali na stałe.
W maju 1848 roku, podczas Wiosny Ludów, w lasach wokół Jeziora Góreckiego zorganizowała się partyzantka. Prusacy przypuszczając, iż w zameczku ma swą siedzibę rząd powstańczy, ostrzelali wyspę ogniem armatnim niszcząc doszczętnie romantyczną budowlę. Powstańcy prawdopodobnie jednak nigdy na wyspie nie rezydowali.
Po krótkim odpoczynku decydujemy udać się na Osową Górę. Po drodze mijamy jezioro kociołek o wielkości zaledwie 4,32 ha i głębokości 7,7m,:
Jadąc dalej natykamy się na rozgałęzienie trzech dróg, dlategp postanowiliśmy się zapytać dwóch akurat idących starszych osób o drogę. Bardzo miła pani poinformowała nas, że jeżeli zjedziemy na dół to dojedziemy do stacji Osowa Góra, lecz w niedzielę pociąg raczej nie kursuje. Pomyśleliśmy, że przejedziemy się zobaczyć na tą stację, a oto co zobaczyliśmy po dojechaniu:
A tutaj chyba kiedyś była poczekalnia:
Kierując się w stronę Rogalinka mieliśmy jeszcze mały wypadek, ponieważ zjeżdżając z górki Robert wpadł w poślizg i wleciał w drzewo leżące na 3/4 drogi...mało brakowało a byłby karambol, ponieważ ja jadąc praktycznie zaraz za nim, od razu jak zobaczyłem, że zaczyna wpadać w poślizg i wpada na drzewo, również zaczynam ostro hamować. Całe szczęście, że wpadłem w poślizg akurat mijając Roberta o dosłownie 10cm. Było naprawdę gorąco.
Przy wyjeździe z WPN-u jeszcze ostatnie spojrzenie za siebie:
Następnie już tylko Rogalinek, krótkie odwiedziny u znajomego i szybko szosą w kierunku Poznania. Mimo deszczu jechało się naprawdę świetnie:
Mam nadzieję, że już wkrótce będziemy mogli powtórzyć taki wyjazd.
Najpierw musiałem pojechać po Pawła, później razem z nim do Lubonia po resztę ekipy. Od tego momentu jedziemy w składzie Robert, Mateusz, Paweł i Ja.
Za pierwszy cel naszej wycieczki..obieramy sobie jezioro góreckie. Wyruszamy z Lubonia w kierunku Wir, następnie już do WPN-u drogami polnymi. Po ok 5km docieramy do tzw Greiserówki, która Została wybudowana w latach II wojny światowej, celem umożliwienia dojazdu z obecnej drogi nr 5 Poznań - Wrocław w Komornikiach do Jezior, gdzie nad Jeziorem Góreckim wybudowano rezydencję dla hitlerowskiego namiestnika Rzeszy w Kraju Warty.
Nazwa drogi pochodzi od nazwiska Arthura Greisera - polityka nazistowskiego, w latach 1939-1945 namiestnika Rzeszy w Kraju Warty.
Droga jest wykonana w technologii płyt betonowych wylewanych na miejscu - podobnie jak budowana przez hitlerowców Berlinka i system autostrad III Rzeszy. Betonowa nawierzchnia zachowała się na większości trasy do dziś. Na prawie całej długości droga jest jednopasmowa z mijankami.
A oto i sama posiadłość:
Po okrążeniu terenów posiadłości docieramy do jeziora góreckiego:
Jezioro zajmuje powierzchnie 104,12 ha, a jego maksymalna głębokość to 17,3m.
Kiedy okrążyliśmy jezioro dotarliśmy do miejsca, z którego świetnie widać zabytkowy zamek:
Wyspa Zamkowa zajmuje obszar 1,25 ha i wystaje 10 metrów ponad poziom jeziora. Porasta ją gęsty, 140-letni las.
Zamek na wyspie pośrodku malowniczego jeziora kazał wybudować (w latach 1824-25) i prawdopodobnie osobiście zaprojektował Tytus Działyński z Kórnika. Ten romantyczny obiekt stanowił prezent ślubny Tytusa dla swojej siostry Klaudyny i jej męża Bernarda Potockiego, syna pisarza Jana Potockiego - autora Rękopisu znalezionego w Saragossie. Niedługo jednak dane było szczęśliwym małżonkom cieszyć się z zagubionej w leśnej ciszy rezydencji. Po raz ostatni przebywali tam w sierpniu 1830. Gdy późną jesienią wybuchło w Królestwie Polskim powstanie listopadowe, oboje wyjechali, a gdy powstanie upadło - wyemigrowali na stałe.
W maju 1848 roku, podczas Wiosny Ludów, w lasach wokół Jeziora Góreckiego zorganizowała się partyzantka. Prusacy przypuszczając, iż w zameczku ma swą siedzibę rząd powstańczy, ostrzelali wyspę ogniem armatnim niszcząc doszczętnie romantyczną budowlę. Powstańcy prawdopodobnie jednak nigdy na wyspie nie rezydowali.
Po krótkim odpoczynku decydujemy udać się na Osową Górę. Po drodze mijamy jezioro kociołek o wielkości zaledwie 4,32 ha i głębokości 7,7m,:
Jadąc dalej natykamy się na rozgałęzienie trzech dróg, dlategp postanowiliśmy się zapytać dwóch akurat idących starszych osób o drogę. Bardzo miła pani poinformowała nas, że jeżeli zjedziemy na dół to dojedziemy do stacji Osowa Góra, lecz w niedzielę pociąg raczej nie kursuje. Pomyśleliśmy, że przejedziemy się zobaczyć na tą stację, a oto co zobaczyliśmy po dojechaniu:
A tutaj chyba kiedyś była poczekalnia:
Kierując się w stronę Rogalinka mieliśmy jeszcze mały wypadek, ponieważ zjeżdżając z górki Robert wpadł w poślizg i wleciał w drzewo leżące na 3/4 drogi...mało brakowało a byłby karambol, ponieważ ja jadąc praktycznie zaraz za nim, od razu jak zobaczyłem, że zaczyna wpadać w poślizg i wpada na drzewo, również zaczynam ostro hamować. Całe szczęście, że wpadłem w poślizg akurat mijając Roberta o dosłownie 10cm. Było naprawdę gorąco.
Przy wyjeździe z WPN-u jeszcze ostatnie spojrzenie za siebie:
Następnie już tylko Rogalinek, krótkie odwiedziny u znajomego i szybko szosą w kierunku Poznania. Mimo deszczu jechało się naprawdę świetnie:
Mam nadzieję, że już wkrótce będziemy mogli powtórzyć taki wyjazd.