Dzisiaj udałem się wraz z Mateuszem i Pawłem na Poznańską masę rowerową, ponieważ przyjechaliśmy trochę za wcześnie, postanowiliśmy przejechać rundkę wokół jeziora Maltańskiego, a dopiero potem na masę.
Jak się okazało z niejasnych przyczyn prawnych na masie musieliśmy prowadzić rowery. Przeszliśmy uliczkami Starego Miasta, aż do Starego Marycha.
Po oficjalnej części masy, przyszła pora na nieoficjalną, przejechaliśmy się trochę i oddzielając się od masowej ekipy ruszamy do Chomęcic przez Komorniki i Głuchowo. W drodze powrotnej Paweł odłącza się w Głuchowie, a ja samotnie ostatnie 10km do domu. Na zakończenie jeszcze optymistyczne zdjęcie. Słońce na wieczór wreszcie zaczyna się przebijać przez chmury. Mam nadzieję że jest to zwiastunem nadchodzącego prawdziwego lata:
hmm...uwielbiam rower, podróże, a ostatnio coraz bardziej fotografię. Tak się jakoś w moim życiu potoczyło, że zawsze miałem styczność z rowerami. Jeszcze przed komunią jeździłem na dwóch starych góralach. To również na rowerze miałem swój pierwszy wypadek... Kidy miałem jakieś 6 lat moja wycieczka do pobliskiego lasku skończyła się czterema albo pięcioma szwami w kolanie po locie przez kierownice. Ślady nosze do dzisiaj.
To tyle, zapraszam na mojego bloga i do wspólnych przejażdżek.
Pozdrower
Mateusz
e-mail:sq3mka@gmail.com