Dzisiaj postanowiliśmy z Pawłem udać się nad maltę aby obejrzeć start Eska Bike Maraton. Po starcie wszystkich sektorów i my postanowiliśmy się przejechać za wyścigiem. Dlatego we dwóch wystartowaliśmy z naszego indywidualnego sektora.
Po drodze mijaliśmy osoby które z różnych przyczyn przerywały wyścig, złapały gumę, jechały z dziećmi lub zupełnie krajoznawczo. Po drodze byliśmy dopingowani, a w strefie bufetu chcieli nas "obsłużyć".
Co do trasy to jechaliśmy najpierw częścią wspólną, następnie skręciliśmy na MEGA/GIGA i w Biskupicach odbiliśmy na drogę numer 5. Droga powrotna była niezbyt przyjemna ze względu na wmordewin.
Po drodze stwierdziliśmy z Pawłem, że w przyszłym roku trzeba spróbować swoich sił i wystartować w BM, ponieważ dzisiejsza namiastka..sprawiła nam sporo frajdy. Generalnie dużo zależy od tego jak uda mi się zrealizować moje plany rowerowe, a ich zrealizowania nie mogę przewidzieć.
Komentarze (3)
JPbike - My staliśmy zaraz przed startem...a na trybuny to wgramoliłem się na potrzeby zdjęcia;) Mam nadzieję, że wszystko dopiszę i uda nam się wystartować.
toadi69 - Tak, jak patrze na czasy z pierwszych miejsc to po prostu szczęka opada, nie myślałem, że można tak szybko przejechać, ale mimo to myślę, że frajda jest i spróbujemy w przyszłym roku.
hmm...uwielbiam rower, podróże, a ostatnio coraz bardziej fotografię. Tak się jakoś w moim życiu potoczyło, że zawsze miałem styczność z rowerami. Jeszcze przed komunią jeździłem na dwóch starych góralach. To również na rowerze miałem swój pierwszy wypadek... Kidy miałem jakieś 6 lat moja wycieczka do pobliskiego lasku skończyła się czterema albo pięcioma szwami w kolanie po locie przez kierownice. Ślady nosze do dzisiaj.
To tyle, zapraszam na mojego bloga i do wspólnych przejażdżek.
Pozdrower
Mateusz
e-mail:sq3mka@gmail.com