Dzisiaj siedziałem z pół godziny patrząc w okno i rozmyślając "jechać czy nie". Pogoda fatalna ale ze względu na to, że nie wiem kiedy powtórzy się taka okazja ruszam na wschód, właściwie przed siebie. Najpierw przez rzekę Czerwonkę, dalej obok bazy wojskowej i docieram w trudny leśny teren.
Po przeprawie przez las docieram do latarni morskiej w Gąskach.
Dalsza jazda jak na te warunki bardzo przyjemna, z wiatrem w plecach przez Mielenko do Mielna i dalej do punktu kulminacyjnego mojej podróży Łazów.
Poniżej kanał łączący jezioro Jamno z Bałtykiem.
Droga powrotna zdecydowanie trudniejsza. Deszcz rozpadał się na dobre, a ja ruszam pod wiatr. W czasie drogi myślałem sobie, że tak właśnie wygląda rowerowe piekło. W pewnych momentach moja prędkość spadała do 13-14km/h.
A oto jak wyglądało morze w tym dniu:
No i jeszcze połamane gałęzie:
Komentarze (1)
No faktycznie 13-14 na szosie to musiało bardzo ostro wiać! U mnie max tak wiało, że jechałem z trudem 17-18 ale 13-14 to sobie nie wyobrażam jak wiało. Pozdrawiam I za jakieś 3 tygodnie się tam w okolicy pojawiam. Mielno - Kołobrzeg - Grzybowo.
hmm...uwielbiam rower, podróże, a ostatnio coraz bardziej fotografię. Tak się jakoś w moim życiu potoczyło, że zawsze miałem styczność z rowerami. Jeszcze przed komunią jeździłem na dwóch starych góralach. To również na rowerze miałem swój pierwszy wypadek... Kidy miałem jakieś 6 lat moja wycieczka do pobliskiego lasku skończyła się czterema albo pięcioma szwami w kolanie po locie przez kierownice. Ślady nosze do dzisiaj.
To tyle, zapraszam na mojego bloga i do wspólnych przejażdżek.
Pozdrower
Mateusz
e-mail:sq3mka@gmail.com