Bałtyk 2010 1/4

Czwartek, 3 czerwca 2010 · Komentarze(8)
Wszystko zaczęło się właściwie w środę rano kiedy podczas jazdy do szkoły dosyć mocno wiało co jak pisałem wcześniej strasznie mnie martwiło, ponieważ wiał wiatr północny, czyli dokładny wmordwind. Mimo wszystko założyłem, że jeżeli nie dzisiaj to w ogóle. Tak więc po powrocie do domu skoczyłem na małe zakupy, później pakowanie i bezskuteczna próba zaśnięcia przez jakieś 2,5h. Z łóżka wstałem o 21. Wiatr nadal nie ustawał, więc i wątpliwości się pojawiły. Mimo wszystko wsiadłem na rower około 22:30.
Prawie od razu poczułem ten przeklęty wmordewind, a jak by tego było mało asfalt był mokry i pryskało spod kół ale co mi tam. Pierwszy etap trasy to przejazd przez miasto oraz jazda krajową jedenastką aż do Obornik, gdzie po około 35km zrobiłem pierwszą przerwę. Z postoju ruszam chwilę po północy.

Merida o północy © sq3mka


Zaraz za Obornikami wjeżdżam w las i tutaj miłe zaskoczenie…wiatr ustaje. Nie wiem czy to zasługa gęstego zalesienia, czy tak po prostu przestało wiać – Nieważne! Jedzie się wyśmienicie. Ja, rower i ciemny las. Po drodze spotkałem kilka zajęcy oraz całkiem sporą sarnę, która zaraz po oświetleniu przebiegła kilka metrów przede mną.

W bardzo dobrym nastroju i z sporym optymizmem docieram do Czarnkowa, gdzie robię przerwę na coś do zjedzenia i picia.
Z Czarnkowa ruszam chyba około 1:30…ruch na drogach nadal minimalny…zjeżdżam z krajowej jedenastki na wojewódzką 178, którą docieram do Wałcza. Po drodze spotkałem jeszcze zabłąkanego zająca, który ruszył ze mną na wyścigi aby po chwili uciec w pole. Powoli zaczyna świtać, mgła unosi się nad polami i osiada na rzeczach, temperatura osiąga minimum, wiatr się wzmaga, a na niebie widać same chmury.

Prosta...standardowy krajobraz tej trasy © sq3mka


Po przerwie w Wałczu potrzebuje kilku dobrych kilometrów żeby się rozgrzać. Wiatr zaczyna dawać naprawdę mocno w kość ale mam CEL – dojechać nad morze, nie ma odwrotu. Na 6km przed Czaplinkiem moim oczom ukazuje się tablica na którą czekałem, która była pierwszym celem. Jest już bliżej niż dalej…jeszcze trochę.

Jeszcze trochę...100km Kołobrzeg © sq3mka


Po szybkich zakupach na stacji w Czaplinku udaję się do Starego Drawska pod zamek Drahim, gdzie robię dłużą przerwę. Zaczyna się robić ciepło, a jak wielkie było moje zdziwienie gdy zorientowałem się, że świeci słońce, a przez chmury zaczyna przebijać się błękit nieba jest nie do opisania.

Wschód słońca nad jeziorem Drawskim © sq3mka


Podbudowany pogodą chwilę po 7 ruszam dalej piękną i krętą trasą widokową do Połczyn Zdroju. Żeby nie było tak pięknie ciągle wieje, sił coraz mniej, a i ochota na zjedzenie czegokolwiek przechodzi.

Piękna trasa między Czaplinkiem a Połczynem © sq3mka


Za Połczynem zaczynają się górki o czym doskonale pamiętałem. Podjazdy nie szły mi tak gładko jak w zeszłym roku, jednak cóż zrobić…trzeba jechać. Słońce już na dobre zagościło na niebie i zrobiło się naprawdę pięknie.

Piękny poranek, piękna trasa...tylko ten wiatr © sq3mka


W Białogardzie robię zakupy, po czym szukam miejsca na odpoczynek. Okazało się jeszcze, że muszę jechać objazdem który prowadził właściwie przez całe miasto na około. Po 15 min wreszcie znajduje fajne miejsce nad niewielkim stawem, gdzie wreszcie coś zjadam, chociaż nie przyszło mi to łatwo. Wypijam też resztę żelu.
Wszystko pięknie tylko ten wiatr ciągle wieje…nie wiem czy ciągle mocniej czy to od zmęczenia. Po dojechaniu do Karlina okazało się, że odbywa się tam procesja i znowu musiałem trochę polawirować po bocznych uliczkach. Dalsza trasa to już myślenie o dalszej części dnia, o zobaczeniu morza, o spotkaniu Piotra z rodziną oraz o odpoczynku.

W Dygowie odbijam już w stronę Ustronia Morskiego do którego docieram przejeżdżając przez Kukinie i Sianożęty (takie wioski) . Pamiętam dokładnie, że minąłem granice miejscowości o 12:02.

Morze Bałtyckie © sq3mka


Ustronie Morskie znam doskonale, dlatego od razu udaję się na przystań rybacką, gdzie delektuje się upragnionym widokiem morza oraz czekam za Piotrem.
Na przywitanie przychodzi cała rodzina. Mama Piotra tak szybko wszystko organizuje, że już po chwili jestem wykąpany, najedzony i idę się zdrzemnąć.
O godzinie 15 pobudka..trochę źle się czuje, ponieważ za mało jadłem...ale po 15 min dochodzę do siebie i ruszamy na lotnisko Bagicz pojeździć modelem.

Lotnisko Bagicz © sq3mka


samochód spalinowy RC © sq3mka



Wracamy na kolację, a po kolacji oczywiście to co Kubusie lubią najbardziej oglądając zachód słońca nad morzem…


Podsumowując było ciężko, jednak opłacało się. Mimo tego ciągłego wmordewindu dałem radę…średnia wprawdzie kiepska ale już od samego początku nie to się dla mnie liczyło. Cieszy mnie fakt małej ilości przerw i stosunkowo krótki czas ich trwania, ponieważ podczas ostatnich wycieczek traciliśmy sporo czasu właśnie na przerwach, próbując później nadganiać średnią, co kończyło się większym zmęczeniem. Dodatkowym utrudnieniem był wypakowany i ciężki plecak, który szczególnie w dolnym chwycie dawał we znaki plecom, jednak ostatecznie żadnego bólu nie mam. W ogóle sam się sobie dziwie, że tak dobrze czułem się po południu, ponieważ z 10km to pewnie jeszcze przeszedłem.

Komentarze (8)

Jarzyna - Dzięki. Kupisz szose to lecimy razem;)
JPbike - Oj tak trasa faktycznie coraz bardziej uczęszczana, a i dla Poznaniaków najkrótsza i najprostsza w dodatku wiodąca przez piękne tereny.
Dzięki i Pozdrawiam!

sq3mka 19:01 środa, 16 czerwca 2010

Ehh ... ta trasa nad morze co rozsławiłem i coraz Was więcej tamtędy jeździ rowerami - cieszy mnie to !
No i gratulacje za samotną jazdę :)

JPbike 21:51 wtorek, 15 czerwca 2010

Gratuluję i podziwiam;)

Jarzyna 18:30 środa, 9 czerwca 2010

bloom - Tak, niestety miałem plecak i to na maksa wypakowany...buty, bluza, zapas picia, kurtka, do tego pompka, jakieś klucze, aparat, mapa i kilka innych rzeczy...ale całe szczęście kręgosłup specjalnie mnie nie bolał tylko w dolnym chwycie ciężko się jechało.

mruczek509 - hehe spoko...wielkie dzięki;)

gumis2323 - właśnie w tym lesie najlepiej mi się jechało...i tak zanim zastanowiłem się nad tym że jestem sam w tym lesie to zdążyłem poczuć klimat i w ogóle mi to nie przeszkadzało...naprawdę polecam. Całkiem inne doznania..chociaż gdy wyszło słonce i tak się cieszyłem bo co za dużo to niezdrowo;p

Maks - Dystans dosyć wymęczony przez ten wiatr ale nie żałuję. Dzięki.

sq3mka 17:42 środa, 9 czerwca 2010

Super dystans moje gratulacje ;)

Maks 20:58 wtorek, 8 czerwca 2010

Gratuluje odwagi...taką trasę w nocy i jeszcze samemu :D

gumis2323 19:37 wtorek, 8 czerwca 2010

Słowo ,,gratuluje" będzie tu banałem, ale nic innego nie wymyśle ;)
Wielkie Gratki!

mruczek509 19:09 wtorek, 8 czerwca 2010

Graty :)

Jechałeś bez plecaka ?

bloom 21:22 poniedziałek, 7 czerwca 2010
Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa iaiwr

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]