Karpacz 2010 3/3
Sobota, 12 czerwca 2010
· Komentarze(2)
Kategoria Kelly's, Karpacz 2010
Ostatni dzień pobytu w górach przed nami. Czas lecie niemiłosiernie szybko …ale po kolei.
Pobudka tradycyjnie o 7:30, prysznic, śniadanie o 8, szybkie planowanie …cel? Podjazd całej grupy pod Orlinek oraz jeszcze bardziej stromy ale krótszy pod Świątynie Wang.
Wyjeżdżamy chwilę po 9. Tak jak wczoraj z Pawłem jedziemy przez miasto i około kilometr przed pensjonatem zaczynamy podjazd. Przed ostatnim etapem podjazdu krótka przerwa i ruszamy. Właściwie tradycyjnie najpierw Ja i Paweł, który dodatkowo robił zdjęcia, dalej Piotr i Maciej, a na końcu rowerowi debiutanci p. Michał, Mateusz, Szymon.
Później ruszamy nad Dziki Wodospad, gdzie część ekipy zażywa niezwykle orzeźwiającą kąpiel, a ja z Piotrem mamy małą lekcję WDŻ-tu …mianowicie łatamy dętkę od wózka dziecięcego.
Ostatnią dzisiejszą atrakcją jest podjazd pod Świątynię Wang. Maciej z Piotrem narzucają niezłe tempo co zmobilizowało mnie do ostrzejszego ruszenia …było ciężko ale udało się wjechać.
Na zakończenie piękny zjazd z widokiem na góry i Karpacz. W pensjonacie ostatnie pakowanie, obiad i ruszamy do Jeleniej Góry na pociąg.
W drodze powrotnej pakujemy po dwa rowery do przedziału i jeden osobno. Nikt się do tego nie czepiał …pewnie również dlatego, że trafiliśmy na bardzo „spoko” konduktora. Najbardziej rozbawiło mnie pytanie po tym jak po sprawdzeniu dwóch przedziałów w których stały tylko rowery doszedł do p. Michała: „Na ilu rowerach Pan jeździ?!:)”.
Dalsza jazda pociągiem upłynęła raczej szybko i bez żadnych problemów. Na zakończenie rozstanie na dworcu z p. Michałem, Mateuszem, Szymonem, a później na Górczynie z Piotrem i Pawłem. Do domu dojechałam kilka minut przed 23.
Podsumowując była to pierwsza wycieczka organizowana razem z ZSE i mam nadzieję, że w przyszłym roku również coś zdziałamy. Należy dodać, że na tej wycieczce miałem swój debiut w górach, a więc ustanowiłem swój rekord wysokości. Mimo braku wyższych i niższych biegów wszędzie udało się wjechać i zjechać bijąc przy okazji rekord prędkości.
Na zakończenie chciałem podziękować Panu Michałowi za inicjatywę i organizację wyjazdu oraz chłopakom za atmosferę i wspólnie spędzony czas.
Pobudka tradycyjnie o 7:30, prysznic, śniadanie o 8, szybkie planowanie …cel? Podjazd całej grupy pod Orlinek oraz jeszcze bardziej stromy ale krótszy pod Świątynie Wang.
Wyjeżdżamy chwilę po 9. Tak jak wczoraj z Pawłem jedziemy przez miasto i około kilometr przed pensjonatem zaczynamy podjazd. Przed ostatnim etapem podjazdu krótka przerwa i ruszamy. Właściwie tradycyjnie najpierw Ja i Paweł, który dodatkowo robił zdjęcia, dalej Piotr i Maciej, a na końcu rowerowi debiutanci p. Michał, Mateusz, Szymon.
Później ruszamy nad Dziki Wodospad, gdzie część ekipy zażywa niezwykle orzeźwiającą kąpiel, a ja z Piotrem mamy małą lekcję WDŻ-tu …mianowicie łatamy dętkę od wózka dziecięcego.
Ostatnią dzisiejszą atrakcją jest podjazd pod Świątynię Wang. Maciej z Piotrem narzucają niezłe tempo co zmobilizowało mnie do ostrzejszego ruszenia …było ciężko ale udało się wjechać.
Na zakończenie piękny zjazd z widokiem na góry i Karpacz. W pensjonacie ostatnie pakowanie, obiad i ruszamy do Jeleniej Góry na pociąg.
W drodze powrotnej pakujemy po dwa rowery do przedziału i jeden osobno. Nikt się do tego nie czepiał …pewnie również dlatego, że trafiliśmy na bardzo „spoko” konduktora. Najbardziej rozbawiło mnie pytanie po tym jak po sprawdzeniu dwóch przedziałów w których stały tylko rowery doszedł do p. Michała: „Na ilu rowerach Pan jeździ?!:)”.
Dalsza jazda pociągiem upłynęła raczej szybko i bez żadnych problemów. Na zakończenie rozstanie na dworcu z p. Michałem, Mateuszem, Szymonem, a później na Górczynie z Piotrem i Pawłem. Do domu dojechałam kilka minut przed 23.
Podsumowując była to pierwsza wycieczka organizowana razem z ZSE i mam nadzieję, że w przyszłym roku również coś zdziałamy. Należy dodać, że na tej wycieczce miałem swój debiut w górach, a więc ustanowiłem swój rekord wysokości. Mimo braku wyższych i niższych biegów wszędzie udało się wjechać i zjechać bijąc przy okazji rekord prędkości.
Na zakończenie chciałem podziękować Panu Michałowi za inicjatywę i organizację wyjazdu oraz chłopakom za atmosferę i wspólnie spędzony czas.