Wielkopolski Park Narodowy
Niedziela, 4 lipca 2010
· Komentarze(2)
Korzystając z pięknej pogody mimo pierwotnych planów jazdy Meridą, w ostatniej chwili zmieniłem zdanie na rzecz kręcenia kellysem po WPN-ie.
Tak więc wyjazd krótko po obiedzie. Od razu obieram kierunek na WPN jadąc doskonale znaną mi trasą przez Fabianowo i Komorniki.
Dalsza trasa to już kręcenie Graiserówką nad Jarosławiec. Przeraziłem się ilością ludzi i samochodów, chyba jeszcze tak tłoczno tu nie było, ale co tam. Od razu po szybkim rzuceniu okiem z głównej plaży zjechałem na singletrack wokół jeziora, który dzięki tym wszystkim ludziom jest wyraźny i fajnie ubity.
Z Jarosławca kręcę graiserówką, wzdłuż Góreckiego, Kociołka aby ostatecznie dotrzeć na Osową Górę. Najpierw podjazd kamienistą drogą, dalej zjazd i podjazd asfaltem i w drodze powrotnej znowu kamienistą drogą ale tym razem w dół.
Kontynuując jazdę trochę pobłądziłem koło opuszczonej stacji kolejowej "Osowa Góra" i tak przypadkiem dotarłem do Ludwikowa, gdzie znajduje się Wojewódzki Specjalistyczny Szpital Gruźlicy i Chorób Płuc trochę miałem wrażenie jak gdybym znajdował się na planie filmu...w około pełno chorych, same stare budynki szpitalne i wszystko umieszczone w środku lasu.
No ale nic trochę znowu pobłądziłem między szpitalnymi pawilonami aż w końcu znalazłem drogę którą przyjechał i którą postanowiłem wrócić z powrotem w rejony Osowej Góry skąd już doskonale znaną trasą rozpocząłem drogę powrotną...wzdłuż Kociołka, Góreckiego, Graiserówką i na zakończenie przez Komorniki, Plewiska i Fabianowo.
Ostatnie kilometry to już problemy z zbyt małą ilością picia. Jednak ten litr wody na 50km to dla mnie minimum
Tak więc wyjazd krótko po obiedzie. Od razu obieram kierunek na WPN jadąc doskonale znaną mi trasą przez Fabianowo i Komorniki.
Dalsza trasa to już kręcenie Graiserówką nad Jarosławiec. Przeraziłem się ilością ludzi i samochodów, chyba jeszcze tak tłoczno tu nie było, ale co tam. Od razu po szybkim rzuceniu okiem z głównej plaży zjechałem na singletrack wokół jeziora, który dzięki tym wszystkim ludziom jest wyraźny i fajnie ubity.
Z Jarosławca kręcę graiserówką, wzdłuż Góreckiego, Kociołka aby ostatecznie dotrzeć na Osową Górę. Najpierw podjazd kamienistą drogą, dalej zjazd i podjazd asfaltem i w drodze powrotnej znowu kamienistą drogą ale tym razem w dół.
Kontynuując jazdę trochę pobłądziłem koło opuszczonej stacji kolejowej "Osowa Góra" i tak przypadkiem dotarłem do Ludwikowa, gdzie znajduje się Wojewódzki Specjalistyczny Szpital Gruźlicy i Chorób Płuc trochę miałem wrażenie jak gdybym znajdował się na planie filmu...w około pełno chorych, same stare budynki szpitalne i wszystko umieszczone w środku lasu.
No ale nic trochę znowu pobłądziłem między szpitalnymi pawilonami aż w końcu znalazłem drogę którą przyjechał i którą postanowiłem wrócić z powrotem w rejony Osowej Góry skąd już doskonale znaną trasą rozpocząłem drogę powrotną...wzdłuż Kociołka, Góreckiego, Graiserówką i na zakończenie przez Komorniki, Plewiska i Fabianowo.
Ostatnie kilometry to już problemy z zbyt małą ilością picia. Jednak ten litr wody na 50km to dla mnie minimum