Wschód 2010 - dzień 1

Poniedziałek, 19 lipca 2010 · Komentarze(0)
Ściana wschodnia, czyli „Wschód 2010” to moja pierwsza wyprawa. Jej celem było poznanie i zwiedzenie wschodniej części Polski. Pomysł zrodził się już dosyć dawno temu... chcieliśmy najpierw poznać Polskę, a dopiero potem myśleć o innych miejscach, tym bardziej, że najdalej na wschód byłem w Warszawie. Chętnych na wyjazd było bardzo wielu, każdy chciał, lecz coś nie pasowało, nie odpowiadało, dlatego ostatecznie ruszyliśmy w składzie: Paweł, Mateusz i Ja.

Nasza przygoda rozpoczyna się wraz z odjazdem pociągu o 6:23 z Poznania do Olsztyna. Kierownictwo pociągu bardzo w porządku. Pozwolili nam siedzieć w wagonie służbowym, dzięki czemu mogliśmy oglądać jazdę z perspektywy maszynisty. W pewnym momencie jeden z konduktorów zagadnął nas nawet gdzie w Poznaniu i jaki rower można kupić.

Do Olsztyna docieramy krótko przed 11 i od razu ruszamy na trasę. Pierwszym łupem naszych obiektywów staje się 380m maszt radiowo telewizyjny (jak mądrze podaje wikipedia jest on najwyższym istniejącym obiektem budowlanym w Polsce).
Wieża telewizyjna w Olsztynie © sq3mka

Z Olsztyna wyjeżdżamy drogą krajową na której samochody wyprzedzają nas o centymetry nic sobie nie robiąc z ciągłych linii na jezdni. Jednak już po kilku kilometrach zjeżdżamy na wspaniałe boczne drogi.

…i tak jedziemy mijając kolejne wsie, łąki, pola i lasy. Momentami zaliczając nawet trochę terenu.
Mazurska Panorama © sq3mka

Do Mikołajek docieramy chwilę przed 18. Oglądamy zatokę, żaglówki, a następnie udajemy się do marketu na małe kolacyjne zakupy.

Dalej trochę błądząc próbujemy odnaleźć jakąś plażę z widokiem na j.Śniadrwy..niestety jedyne co udaje nam się znaleźć to chmara końskich much.

Około 20:30 ze względu na zbliżający się zmrok jesteśmy zmuszeniu rozbić namioty w środku lasu pełnego komarów. Tylu to ich w życiu nie widziałem. Na zewnątrz namiotu słychać było jedno wielkie brzęczenie…po prostu coś strasznego. Jednak szef kuchni nie zawiódł i przygotował kaszę Kus-kus z ciemnym sosem.

Podsumowując dzisiejszy dzień…na pochwałę zasługuje PKP, które zapewniło nam stosunkowo szybki i przyjemny transport:) Na uwagę zasługują również pierwsze wrażenia z jazdy z sakwami i mapnikiem – ogólnie to rzucało trochę na boki, a i kierownica jakoś tak ciężko chodziła, na podjazdach również ciężko (w końcu rower z 20kg cięższy). Miejscówka na nocleg lekko mówiąc kiepska...ale na następne dni będziemy lepiej planować miejsce na nocleg.

Komentarze (0)

Nie ma jeszcze komentarzy.
Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa uzcal

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]