Odwiedziny
Czwartek, 18 sierpnia 2011
· Komentarze(0)
Kategoria Merida, Powyżej 100km, Samotnie
Dzień zapowiada się obiecująco...pogoda idealna. Z domu wyjeżdżam około 11:30.
Na sam początek najgorsza część wyjazdu, czyli przejazd Obornicką. Ruch jak to na drodze wylotowej spory, jednak w miarę sprawnie udaje mnie się dotrzeć na Morasko, gdzie drogi są znacznie lepsze i mniej ruchliwe.
Po drodze moim oczom ukazał się niezbyt optymistyczny znak...a mianowicie 26km objazd przez Poznań do Bolechowa. Nie bardzo miałem ochotę cofać się i nadrabiać. Tak więc zaryzykowałem przejazd przez nieprzejezdny odcinek...i bardzo dobrze, gdyż nawet nie musiałem się zatrzymywać. Wystarczyło sprawnie wymanewrować między kilkoma koparkami.
Dalsza część trasy to przejazd przez Murowaną Goślinę w kierunku Rogoźna.
Na zakończenie jeszcze kilkanaście kilometrów i docieram do Budziszewka.
Tam zaliczyłem jeszcze kilka dosyć szybkich terenowych kilometrów i w końcu kilka minut po 14 dotarłem do celu mojej podróży.
Gdzie zostałem ugoszczony przez Patrycję i jej znajomych.
Czas płynął bardzo szybko...niestety trzeba było wracać.
W drogę powrotną wyjeżdżam około 19...
Jedzie się wyśmienicie...zero wiatru, zachodzące słońce, niewielki ruch i muzyka...
...i tak bez jakiś większych przerw około 22 docieram do domu.
Wspaniały dzień z super ludźmi. Dziękuje za gościnę i świetnie spędzony wspólny czas.
Na sam początek najgorsza część wyjazdu, czyli przejazd Obornicką. Ruch jak to na drodze wylotowej spory, jednak w miarę sprawnie udaje mnie się dotrzeć na Morasko, gdzie drogi są znacznie lepsze i mniej ruchliwe.
Po drodze moim oczom ukazał się niezbyt optymistyczny znak...a mianowicie 26km objazd przez Poznań do Bolechowa. Nie bardzo miałem ochotę cofać się i nadrabiać. Tak więc zaryzykowałem przejazd przez nieprzejezdny odcinek...i bardzo dobrze, gdyż nawet nie musiałem się zatrzymywać. Wystarczyło sprawnie wymanewrować między kilkoma koparkami.
Dalsza część trasy to przejazd przez Murowaną Goślinę w kierunku Rogoźna.
Na zakończenie jeszcze kilkanaście kilometrów i docieram do Budziszewka.
Tam zaliczyłem jeszcze kilka dosyć szybkich terenowych kilometrów i w końcu kilka minut po 14 dotarłem do celu mojej podróży.
Gdzie zostałem ugoszczony przez Patrycję i jej znajomych.
Czas płynął bardzo szybko...niestety trzeba było wracać.
W drogę powrotną wyjeżdżam około 19...
Jedzie się wyśmienicie...zero wiatru, zachodzące słońce, niewielki ruch i muzyka...
Zachód Słońca© sq3mka
...i tak bez jakiś większych przerw około 22 docieram do domu.
Wspaniały dzień z super ludźmi. Dziękuje za gościnę i świetnie spędzony wspólny czas.