Na północ, czyli LT,LV,EST i FIN - dzień 8

Poniedziałek, 6 sierpnia 2012 · Komentarze(2)
Pierwszy nocleg na Łotwie za nami. Szybko zwijamy namiot i uciekamy na przystanek, gdzie nie ma takiej ilości komarów. Co udarze również na Łotwie to bardzo duża ilość drug gruntowych, a asfaltowe które istnieją są fatalnej jakości. Chociaż ma to też swoje zalety...niewielki ruch i spokój na tychże drogach gruntowych.

Droga gruntowa © sq3mka


Jednak przy temperaturze przekraczającej 30 stopni kurzy się na nas strasznie.

Wielka kurzawa © sq3mka


Rozpędzona ciężarówka © sq3mka


Często też można zobaczyć niewystępujące w Polsce znaki:

Koniec drogi gruntowej © sq3mka


Gdy docieramy do asfaltu zaczyna się chmurzyć, temperatura spada, a my kierujemy się prosto do Jełgawy.

Droga do Jełgawy © sq3mka


Jełgawa to piękne stare miasto znajdujące się zaledwie kilkadziesiąt kilometrów od Rygi z licznymi zabytkami i obiektami sakralnymi.

Jelgava © sq3mka


cerkiew w Jełgawie © sq3mka


Główną atrakcją Jełgawy jest pałac, którego budowę rozpoczęto w 1738, na miejscu dawnego zamku zakonu kawalerów mieczowych.

Pałac w Jełgawie © sq3mka


Gdy wyjeżdżamy z miasta zaczyna kropić...gdy docieramy w pobliże "Kemerų Nacionalinis parkas" musimy znaleźć miejsce na nocleg gdyż nie bardzo uśmiecha się nam nocleg w parku narodowym. W okolicy gdzie stoimy, prawie na samych rogatkach parku również nijak nie ma się gdzie rozbić...a tolerancję odnośnie wyboru miejsca mamy sporą. Po chwili wahania postanawiamy zapytać o nocleg na gospodarza. Wjeżdżamy na teren z bardzo dużym ogrodem...zagadujemy do naszej potencjalnej Pani gospodarz. Rozmawiamy chwilę, wyjaśniamy o co nam chodzi i skąd w ogóle jesteśmy. Pani trochę się waha. Mówi, że nie możemy spać na tym terenie. Jednak po chwili wykonuje kilka telefonów i bezceremonialnie każe nam jechać za jej wypasionym czerwonym leksusem. Okazuje się, że wjeżdżamy na teren żwirowni, której prawdopodobnie razem z mężem są właścicielami. Pani wskazuje nam świetne miejsce noclegu. Żegnamy się wymianą uśmiechów i szczęśliwy ze znalezienia świetnego miejsca zaczynamy rozbijać obozowisko.

Bagaże w żwirowni © sq3mka


Na nasze nieszczęście nadciągają potężne ciemne burzowe chmury, zaczyna kropić. Biegiem chowamy resztę bagaży do namiotu...i postanawiamy się wykąpać w jeziorze przy którego brzegu stał nasz przenośny dom.

Gdy chowamy się do namiotu zaczyna się burza...która trwała przez 2h i przetoczyła się bezpośrednio nad nami. Nigdy nie miałem styczności z silniejszą burzą. Lało tak, że woda zaczynała zbierać się pod namiotem...a huk wody i grzmoty i błyski tworzyły istny armagedon.

ORIENTACYJNA MAPKA:

Komentarze (2)

Będę i to na pewno bardzo długo. To są podróże które wspomina się chyba całe życie.

sq3mka 18:01 poniedziałek, 1 października 2012

Będziesz to pewnie długo wspominał. Ma to wszystko swój niepowtarzalny urok.

grigor86 19:16 czwartek, 27 września 2012
Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa ubyni

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]