Pobudka o godzinie 9...widok zza okna nie nastraja zbyt optymistycznie - pochmurne niebo + mżawka. Jednak po szybkim pakowaniu i śniadaniu kilka minut po 10 ruszam z pod domu.
Pierwszy etap trasy w mżawce doskonale znanymi mi drogami przez Przeźmierowo i Kiekrz aż do Rokietnicy.
Dalsza jazda to już poznawanie nowych terenów i dość częste kontrolowanie mapy żeby nie pobłądzić.
Wielkopolskie krajobrazy
© sq3mka
I tak po dodze mijam super krajobrazy...a przy okazji cisza, spokój i mały ruch. Nieoczekiwanie trafiłem na bardzo ładny pałac i tradycyjny ceglany kościół.
Kościół w miejscowości Objezierze
© sq3mka
Pałac w Kowalewku
© sq3mka
Po 46km docieram do Obornik i jakoś tak mi się udało, że prawie od razu trafiłem na rynek. Po chwili zostałem "namierzony" przez fotografów prowadzących akcję "100 nieznajomych"...tak więc zostałem obfotografowany, pogadałem chwilę...dokończyłem drugie śniadanie i ruszyłem dalej, drogą wojewódzką 187.
Jedzie się całkiem przyjemnie, wiatr zgodnie z prognozami niewielki...niestety jak to na drogach wojewódzkich bywa brak pobocza i sporadycznie jadące tiry potrafią stresować.
Po około godzinie pedałowania docieram do Szamotuł w których byłem dwukrotnie, jednak nigdy nie widziałem największej atrakcji tego miasta - wieży Halszki.
Wieża Halszki
© sq3mka
Pozwole sobie zacytować:
"
Halszka przez 14 lat więziona była w słynnej baszcie szamotulskiego zamku. Księżniczka mogła zeń wychodzić jedynie w celu uczestniczenia w odprawianych w pobliskiej kolegiacie nabożeństwach."
Wieża w Szamotułach i kellys
© sq3mka
Historia ta jest niezwykle ciekawa, zainteresowani
tutaj mogą znaleźć więcej informacji.
Po krótkim odpoczynku ruszam w stronę Poznania wjeżdżając na wojewódzką 184. Droga całkiem przyzwoita...przez pierwsze 10km jest nawet droga rowerowa. Niestety momentalnie gdy wjeżdżamy do gminy (bodaj) Rokietnica piękny asfalt nagle znika. Na rowerze MTB źle się tam jedzie i trzeba bardzo uważać. Po prostu "japy" na całej szerokości drogi.
Przed Poznaniem jeszcze chwila przerwy przed żabką na uzupełnienie płynów i już bez większych przerw przez Wysogotowo i Junikowo do domu.
Cały wypad trwał w okolicach 5,5h co daje jakąś 1h 10 min przerw, fotografowania. Ot taka ciekawostka...