Wpisy archiwalne w miesiącu

Sierpień, 2011

Dystans całkowity:889.12 km (w terenie 61.00 km; 6.86%)
Czas w ruchu:39:09
Średnia prędkość:22.71 km/h
Maksymalna prędkość:59.62 km/h
Liczba aktywności:11
Średnio na aktywność:80.83 km i 3h 33m
Więcej statystyk

Bałtyk 2011 dzień 2

Piątek, 5 sierpnia 2011 · Komentarze(2)
W nocy nie spało mnie się najlepiej. Ogólnie mówiąc miałem niespokojny sen. W okolicy namiotu słychać było jakąś zwierzynę, nawet w pewnym momencie
jak się przebudziłem usłyszałem mlaskanie zaraz koło głowy, chociaż mimo wszystko nie wzbudzało to u mnie szybszego bicia serca. Zdecydowanie bardziej obawiałem się ludzi...jakiegoś myśliwego etc.

Ale nic takiego się nie stało, obudziłem się o 6:30, mimo, że nie spałem za dobrze samopoczucie dopisywało. Jeszcze w namiocie wypiłem multiwitaminę, zjadłem co nieco i w jakieś 30min spakowałem wszystko na rower.

Miałem straszną ochotę posłuchać muzyki, żeby się rozbudzić do końca niestety jak na złość słuchawki odmówiły posłuszeństwa i pozostało mi wsłuchiwanie się w dźwięki pracującego napędu.

Po kilku kilometrach docieram do Tuczna, gdzie robię małe śniadaniowe zakupy w jednej z piekarni.

Dalej kieruję się w stronę Mirosławca. Nie jedzie się najlepiej, cały czas nie mogę przeboleć braku muzyki...między czasie moim oczom ukazuje się dosyć interesujący znak.

Uwaga Żubry © sq3mka


Fakt wiedziałem, że żubry występują na całym obszarze Polski ale, że spotkam taki znak to się nie spodziewałem.

Na tej samej drodze mijam kolejny ciekawy znak, a raczej jego przedstawienie. Pierwszy raz spotkałem się z takim czymś.

Dwuczęściowe ograniczenie © sq3mka


Po dotarciu do Mirosławca wjeżdżam na drogę wojewódzką nr 177, która zaskakuje mnie świetnym asfaltem i bardzo małym natężeniem ruchu, więc jazda jest naprawdę przyjemna.

Droga wojewódzka 177 © sq3mka


Opuszczona fabryka © sq3mka



W Czaplinku nie zabawiam zbyt długo, właściwie od razu wjeżdżam na interesującą mnie drogę, którą właściwie niejednokrotnie już jechałem, a mianowicie DW 163.

Dworzec w Czaplinku © sq3mka


Niestety ruch samochodów momentalnie się zwiększa...- co zrobić?! za to widoki i mijana okolica cieszą oko.

Zachodniopomorskie widoki © sq3mka



...i tak kilometry powoli lecą, jednak nie jedzie mi się tak jak powinno. Dopiero po dotarciu do Połczyn Zdroju zajeżdżam na Orlen, gdzie kupuję colę (pijam bardzo rzadko) i hot-doga. Po tym zestawie od razu wracają siły i jazda momentalnie staje się przyjemniejsza.

Droga wojewódzka 163 © sq3mka



Do Białogardu docieram nadspodziewanie szybko.

Panorama kilka kilometrów przed Białogardem © sq3mka


Wszystko pięknie się układa, godzina okej, siły okej..tylko pogoda tak średnio okej, ponieważ zaczyna się całkiem poważnie chmurzyć.

Gdy krajową 6 docieram do Biesiekierza zaczyna się ulewa, nawet nie zakładałem peleryny, bo nie miało to większego sensu. Całe szczęście, że wziąłem sakwy crosso...dzięki temu mogłem być spokojny o suchość mojego bagażu. Tak właściwie dzisiaj miałem pierwszy test tych sakw...podczas całej naszej 2,5 tygodniowej wyprawy tak nie lało.


Między czasie pobłyskało, pogrzmiało i cały czas lało...a ja jak na złość pojechałem trochę okrężną trasą.

Zanim dotarłem do samego Sarbinowa przestało padać...

Kellys w Sarbinowie © sq3mka


...później jeszcze tylko spotkanie z Maciejem i Kariną, kolacja, trochę spacerowania i zasłużony odpoczynek.


Trasa:



<= Dzień poprzedni / Dzień następny =>

Bałtyk 2011 dzień 1

Czwartek, 4 sierpnia 2011 · Komentarze(5)
Może tytułem wstępu napiszę skąd się wziął u mnie pomysł wypadu nad Bałtyk. Otóż pierwszą ideą było sprawdzenie siebie pod kontem samotnego podróżowania i przeżycie pierwszego samotnego noclegu na dziko. Początkowo planowałem udać się tylko do Puszczy Noteckiej. Jednak zadzwonił do mnie Maciej, który zaproponował nocleg w Sarbinowie za co bardzo serdecznie dziękuję. Tak więc aby połączyć wszystko w całość postanowiłem pojechać nad morze do Sarbinowa odwiedzając po drodze Puszczę Notecką. Oczywiście nie obyło się bez przygód ale o tym później.


Dzień zaczynam o godzinie 7...lekkie śniadanie, spacer z psem, ostatnie przygotowanie bagażu i o 9 wyjazd.

Początek to jazda doskonale znanymi mi dość ruchliwymi drogami do Tarnowa Podgórnego. Tam chwilowo żegnam się z dużą ilością samochodów na rzecz bardzo przyjemnych tras między polami i łąkami. Droga upływa bardzo szybko na podziwianiu Wielkopolskich krajobrazów.

Tak docieram do Kaźmierza...w którym przez brak dokładnej mapy skręcam nie tam gdzie powinienem i w efekcie jadąc wprawdzie bardzo przyjemną drogą przez Witkowice docieram do drogi krajowej numer 92.

Jazda "idzie" aż do Pniew w których nacina mi się opona i łapię gumę. Po zmianie dętki przejeżdżam jakiś kilometr do samych Pniew, niestety okazuje się, że dętka jest dziurawa.

Rozpakowany rower © sq3mka


..i tak zakładam dwie dętki...okazało się, że obydwie były dziurawe. Potem zacząłem walczyć z łatkami, które jak na złość też nie spełniały swojej roli. Zrezygnowany kolejnymi próbami i kończącymi dętkami prowadzę rower nastepny kilometr do sklepu rowerowego. Kupuje nową oponę, dętki i łatki. Opona okazała się tak badziewna, że ledwo szło ją napompować. Jak by tego było mało gdy już byłem kilka kilometrów dalej okazało się, że zostawiłem pod sklepem dopiero co zakupiony zestaw łatek.

- Jak pech to pech...

"Zamek" w Pniewach © sq3mka


Kolejne kilometry pokonuje całkiem spokojne. Po dotarciu do Kwilcza skręcam na piękną drogę wojewódzką w stronę Sierakowa.

Pałac w Kwilczu © sq3mka


Tamtejsze tereny są świetne do jazdy na rowerze...piękne widoki, równy asfalt, mały ruch, cisza i spokój...czego chcieć więcej.

Jezioro Sierakowskie © sq3mka



W Sierakowie robię małą przerwę na zakupy po czym wjeżdżam na najdziwniejszą drogę wojewódzką jaką jechałem, ponieważ wyglądała tak...

Gruntowa droga wojewódzka © sq3mka



Przez 2 godziny jazdy przez Puszczę Notecką nie mija mnie żaden samochód, a leśne ostępy sprzyjają wyciszeniu i delektowaniu się pięknem natury.

Leśne Ostępy © sq3mka


Sierakowski Park Krajobrazowy © sq3mka


Którą drogę wybrać © sq3mka


Gdy docieram do Wielenia przekraczam Noteć i mijam bardzo ładny pałacyk.

Pałacyk w Wieleniu © sq3mka


Kierując się na północ mijam jedną z najbardziej Polskich wsi przez jakie jechałem, gdyż nazywała się Dzierżążno...ciekawe jak by wymówił tą nazwę jakiś turysta z zagranicy.

Miejscowość Dzierżążno © sq3mka


Polska wieś © sq3mka


Powoli zbliża się noc, słońce jest coraz bliżej horyzontu, a otaczający świat przyjmuje piękne ciepłe barwy:

O zachodzie słońca © sq3mka


Moczary © sq3mka


Już na ostatnich dzisiejszych kilometrach przekraczam granicę województw.

Kellys na granicy województw © sq3mka


Na zakończenie jeszcze dojazd do Człopy, kilkukilometrowy wyjazd za miasto i czas rozbicia namiotu. Z znalezieniem odpowiedniego miejsca nie miałem większych problemów, ponieważ trafiłem na "miejsce postojowe" z którego małą ścieżką udałem się kawałek w głąb lasu. Jeszcze przed rozbiciem namiotu ktoś podjechał na owo "miejsce postojowe" i prowadził dość długo raczej intensywną rozmowę. Całe szczęście udało mnie się uniknąć wykrycia. Po małej kolacji, błyskawicznie rozbijam namiot, pakuje wszystko do środka i usiłuje zasnąć...

Miejsce noclegowe © sq3mka


...szczegóły w następnym wpisie.

Trasa:



Dzień następny =>

Szosowy standard

Wtorek, 2 sierpnia 2011 · Komentarze(0)
Pogoda się poprawiła. Dzisiaj całkiem ładnie i ciepło. Nie wiem jakim cudem w drodze powrotnej zaczęło padać...ale ostatecznie jakoś specjalnie nie zmokłem. Wiatr też nie za mocny, więc jechało się zupełnie nieźle. Miałem jechać dłuższy wariant trasy ale między czasie trochę pozmieniały mnie się plany i wracałem przez Plewiska i Junikowo.