Wyjazd o godzinie 8. Na początek przebijanie się przez miasto...(tragedia!), później z wiatrem przez Kobylnice, Biskupice, Pobiedziska, Lednogórę do Łubowa, gdzie zawracam na Kostrzyn.
Od Łubowa aż do samego Poznania jechałem pod spory wiatr, także nieźle się umęczyłem.
Na zakończenie znowu przez miasto, zdecydowanie większy ruch, dlatego jechało się jeszcze gorzej niż rano...Jak ja nie lubię jeździć po mieście!!!
U Tomka jestem około 10:20. Wypiliśmy herbatę, pogadaliśmy, pomajsterkowaliśmy przy rowerze gospodarza (znaczy on majsterkował a ja próbowałem doradzać)
W drogę powrotną ruszamy razem. Robiąc przerwę nad rozlewiskiem Warty.
hmm...uwielbiam rower, podróże, a ostatnio coraz bardziej fotografię. Tak się jakoś w moim życiu potoczyło, że zawsze miałem styczność z rowerami. Jeszcze przed komunią jeździłem na dwóch starych góralach. To również na rowerze miałem swój pierwszy wypadek... Kidy miałem jakieś 6 lat moja wycieczka do pobliskiego lasku skończyła się czterema albo pięcioma szwami w kolanie po locie przez kierownice. Ślady nosze do dzisiaj.
To tyle, zapraszam na mojego bloga i do wspólnych przejażdżek.
Pozdrower
Mateusz
e-mail:sq3mka@gmail.com