Dzisiaj masa, a że jechał na nią Robert i Mateusz postanowiłem wybrać się z nimi. Mimo wczorajszego wyjazdu jechało się najgorzej, wiadomo brakowało powera w nogach i na koniec przysypiałem ale było warto.
Masa w miarę spokojna, niestety jeden z bikerów musiał skończyć ją przed czasem ponieważ jechał za nim samochód, którego kierowca nagle przyspieszył i wjechał w masowicza, na szczęście nic mu się nie stało, jedyną stratą była pęknięta felga
Dzisiaj w składzie Mateusz, Paweł z bratem Mateuszem i Ja pojechaliśmy do sklepu rowerowego przy ul.Racławickiej po dętkę dla Pawła, do cyklotur-a po spinkę do łańcucha dla mnie i zrobić rundkę nad Maltą aby ostatecznie dotrzeć na Poznańską Masę Krytyczną. Przyjechaliśmy odrobinę wcześniej dlatego posiedzieliśmy chwilę na rynku.
Po zakończeniu masy postanowiliśmy udać się nad Maltę. Po 3 okrążeniach podczas których zrobiliśmy małe wyścigi, zrobiliśmy chwilę przerwy, uzupełniliśmy bidony wodą ze źródełka i udaliśmy się przez miasto do domów.
Dzisiaj udałem się wraz z Mateuszem i Pawłem na Poznańską masę rowerową, ponieważ przyjechaliśmy trochę za wcześnie, postanowiliśmy przejechać rundkę wokół jeziora Maltańskiego, a dopiero potem na masę.
Jak się okazało z niejasnych przyczyn prawnych na masie musieliśmy prowadzić rowery. Przeszliśmy uliczkami Starego Miasta, aż do Starego Marycha.
Po oficjalnej części masy, przyszła pora na nieoficjalną, przejechaliśmy się trochę i oddzielając się od masowej ekipy ruszamy do Chomęcic przez Komorniki i Głuchowo. W drodze powrotnej Paweł odłącza się w Głuchowie, a ja samotnie ostatnie 10km do domu. Na zakończenie jeszcze optymistyczne zdjęcie. Słońce na wieczór wreszcie zaczyna się przebijać przez chmury. Mam nadzieję że jest to zwiastunem nadchodzącego prawdziwego lata:
Dzisiaj rano usłyszałem dźwięki silników motocykli. Myślę sobie "pewnie jest dziś jakiś wyścig na torze". Jak się okazało faktycznie były dzisiaj wyścigi, na które pojechałem razem z Piotrem i Krzychem. Pogoda bardzo ładna, nie za ciepło, nie za zimno, leciutki wiaterek i spokojna jazda.
Dzisiaj wraz z Piotrem, Pawłem i Robertem udaliśmy się na festyn pod hasłem "bezpieczny Luboń". Najpierw pojechałem po Piotra, a następnie razem pojechaliśmy na spotkanie z Robertem i Pawłem w Komornikach. O godzinie 13 rozpoczął się 11km przejazd ulicami Lubonia. Przejazd trwał około 1h, ponieważ brało w nim udział sporo dzieci.
Później posiedzieliśmy sobie trochę na festynie, posililiśmy się i ruszyliśmy, najpierw na chwilę do Pawła, a później razem z Piotrem z powrotem do domu.
Jak widać na zdjęciach każdy z uczestników otrzymał kamizelkę odblaskową, także idea bezpieczeństwa była jak najbardziej propagowana.
Dzisiaj udało mnie się wybrać na moją pierwszą poznańską masę. Było naprawdę świetnie. Wszystko zaczęło się przy ratuszu, gdzie mogliśmy wysłuchać bębniarzy, którzy swoją grą tworzyli wspaniały klimat.
Następnie przejechaliśmy trasą : Stary Rynek – Szkolna – Podgórna – Al. Marcinkowskiego – Plac Wolności – Ratajczaka – Niezłomnych -Al. Niepodległości - Św. Marcin – Rondo Kaponiera (3 okrążenia) – Zwierzyniecka – Zeylanda - Bukowska – Szylinga – Grunwaldzka – Rondo Nowaka Jeziorańskiego – Reymonta – Wyspiańskiego –Matejki - Kasprzaka – Potworowskiego – Głogowska - Roosevelta – Libelta – Al. Niepodległości –Al. Marcinkowskiego – Plac Wolności.
Pogoda dopisała, atmosfera świetna...w przyszłym miesiącu postaram się również zawitać na masę.
Wiosna doskonale się spisała i w pierwszym dniu bardzo ładnie świeciło słońce i było wreszcie ciepło. Postanowiliśmy dzisiejszą wycieczkę rozpocząć od przejażdżki z klubem rowerowym i mieszkańcami z Lubonia (koło Poznania). Było w sumie około 30 osób.
Po przejechaniu przez miasto dojechaliśmy do brzegu warty, gdzie tradycyjnie została spalona marzanna. Dzięki uprzejmości organizatorów posililiśmy się trochę i ruszyliśmy dalej do Wielkopolskiego Parku Narodowego (w składzie Piotr, Paweł, Robert, Mateusz i Ja)
W WPN-ie tak jak poprzednio pojechaliśmy do wieży widokowej, a później dookoła jeziora Jarosławieckiego. W planach mieliśmy jeszcze jezioro Góreckie, ale czas działał przeciwko nam i musieliśmy wracać już do domów.
hmm...uwielbiam rower, podróże, a ostatnio coraz bardziej fotografię. Tak się jakoś w moim życiu potoczyło, że zawsze miałem styczność z rowerami. Jeszcze przed komunią jeździłem na dwóch starych góralach. To również na rowerze miałem swój pierwszy wypadek... Kidy miałem jakieś 6 lat moja wycieczka do pobliskiego lasku skończyła się czterema albo pięcioma szwami w kolanie po locie przez kierownice. Ślady nosze do dzisiaj.
To tyle, zapraszam na mojego bloga i do wspólnych przejażdżek.
Pozdrower
Mateusz
e-mail:sq3mka@gmail.com