Dawno na rowerze nie pokręciłem. Dzisiaj wreszcie się udało. Niestety już od samego początku brak "prądu". Mimo to w WPN-ie znalazłem to czego szukałem, ustronność, ciszę i spokój. Ponadto pierwszy raz w życiu wszedłem na mauzoleum Bierbaumów, czyli 22m metrową wieżę z której rozpościera się wspaniały widok na Poznań.
Standardowa rundka przez WPN. Wyjechałem po 18. Na drogach niewielki ruch...w WPN-ie całkowita pustka, tylko ja, rower, śpiew ptaków i powoli zachodzące słońce.
Powrót do domu bardzo spokojnym tempem...całą drogę błądząc myślami nad różnymi sprawami.
Przed pracą wyskoczyłem na rower...trasa doskonale znana ale też ciągle sprawiająca przyjemność. Najpierw najkrótszą trasą do WPN, podjazd pod punkt widokowy, czerwonym szlakiem NW, dalej nad Jarosławiec i powrót na asfalt w Rosnówko. Kolejne kilometry z wiatrem w plecy przez Walerianowo -> Rosnowo -> Komorniki -> Plewiska -> Fabianowo -> Junikowo
Koncepcja trasy bardzo zbliżony do ostatniego wypadu. Z tym, że przejechałem przez szachty oraz ścieżką przez pole...gdzie uczyłem się jeździć na rowerze. Następnie skróciłem sobie trochę powrót w WPN, ponieważ chciałem sprawdzić jedną ze ścieżek, która doprowadziła mnie do Szreniawy. Ostatni etap trasy asfaltowy i standardowy -> Rosnówko, Walerianowo, Rosnowo, Komnorniki, Plewiska, Fabianowo, Junikowo.
Kolejny piękny słoneczny dzień dzień. Czasu wprawdzie mało ale po południu udało mi się wykręcić standard z bonusem w postaci krótkiej wizyty w WPN-ie. Wjechałem na punkt widokowy, kawałek czerwonego szlaku, wzdłuż pola nad Jarosławiec i powrót na asfalt w Rosnówku. Zakończenie zupełnie standardowe przez Rosnowo, Komorniki, Plewiska, Fabianowo i Junikowo.
Właściwie to wiało i padało, jednak jechało mi się całkiem dobrze. To chyba przez ten wiatr który chyba częściej mi pomagał niż przeszkadzał. Wreszcie widać też pierwsze oznaki wiosny.
Pierwszy tegoroczny standard. Dzisiaj było ładne zimowe popołudnie, temperatura podczas wyjazdu spadła od 2 do -1. Na drogach raczej sucho i to co sprawiało, że jechało się bardzo przyjemnie to lekki wiatr. W drodze powrotnej zamieniłem jeszcze kilka słów z Pawłem. Do domu wróciłem chwile po zmroku.
Dawno grudzień nie był aż tak ciepły. Na drogach w miarę sucho, więc po 13 ruszam trasą standardu. Po drodze spotkałem kilku rowerzystów, w tym dwóch szosowców na DK5.
Z powrotem na asfalt wjeżdżam w Chomęcicach i z sprzyjającym wiatrem mijam Głuchowo, Komorniki, Plewiska i Fabianowo. Jeszcze ostatnia górka na Junikowie i jestem w domu.
Po wyprawie chęć na jeżdżenie wcale nie zmalała. Postanowiłem odwiedzić dzisiaj stare kąty i przejechać szosą trasę standardu. Od ostatniego przejazdu minęło trochę czasu, a i kilka rzeczy zdążyło się zmienić. Tą która najbardziej jest nowy asfalt z Rosnowa do Komornik.
Co do samej jazdy to pierwsza połowa pod dość mocny wiatr ale za to druga zrekompensowała początkowe trudy.
Pogoda w miarę...trochę pochmurno i wietrznie...ale ciepło.
Kolejny piękny, słoneczny majówkowy dzień. Żal było siedzieć ciągle w domu, więc chciałem wykręcić chociaż standard. Pierwszą połowę trasy jechało się wyśmienicie; szybko i lekko. Jak łatwo się domyślić wiatr solidnie dmuchał w plecy. Już jednak po nawrotce w Rosnowie wmordewind aż do domu. Mimo to krótki szybki wypad zdecydowanie udany.
hmm...uwielbiam rower, podróże, a ostatnio coraz bardziej fotografię. Tak się jakoś w moim życiu potoczyło, że zawsze miałem styczność z rowerami. Jeszcze przed komunią jeździłem na dwóch starych góralach. To również na rowerze miałem swój pierwszy wypadek... Kidy miałem jakieś 6 lat moja wycieczka do pobliskiego lasku skończyła się czterema albo pięcioma szwami w kolanie po locie przez kierownice. Ślady nosze do dzisiaj.
To tyle, zapraszam na mojego bloga i do wspólnych przejażdżek.
Pozdrower
Mateusz
e-mail:sq3mka@gmail.com