Dzisiaj musiałem jechać do serwisu ( który jest prawie w centrum miasta) oddać telefon. Na godzinę 18 miałem zaplanowany klub, więc mam niecałe dwie godziny. Postanawiam ruszyć asfaltem do Rogalinka. Trasa bez komplikacji, dość mocny wiatr ale za to dosyć ciepło i nie pada. W KOŃCU!!!
W drodze powrotnej zrobiłem sobie jeszcze rundkę na Dębinie, a następnie 30-sto minutowa przerwa w klubie i już prosto do domu.
Dzisiaj właściwie nie miałem nigdzie jechać ale jakoś się rozpogodziło i ruszyłem. Najpierw planowałem trasę tak na 10km ale jak już się rozgrzałem to zrobiłem standard:
po prawie dwóch tygodniach przerwy wyszedłem na rower. Przerwa w jeździe była związana z problemami kolana, oraz zwłaszcza ostatnio ciągłymi opadami. Dzisiaj rano bardzo ładnie zaświeciło słoneczko, więc doszedłem do wniosku, że trzeba to wykorzystać i zrobić chociaż krótką trasę, dlatego standardowo:
Dzisiaj postanowiłem się wybrać bardzo rekreacyjnie do WPN-u. Pojechałem przez Głuchowo, Chomęcice i nad jeziorem Chomęcickim zrobiłem sobie przerwę...poleżałem sobie na trawie, poobserwowałem otaczającą mnie przyrodę i ruszyłem w drogę powrotną.
Zatrzymałem się jeszcze trochę u Pawła na pogawędkę i po 1,5h ruszam dalej do domu. Standardową szosową trasą, dzisiaj bez żadnych prób bicia rekordów, spokojnie, rekreacyjnie do celu.
Dzisiaj dojazd do Pawła przed jutrzejszą wyprawą. Z sporym bagażem jak na mój rower, mimo to czas bardzo dobry - rekord poprawiony o 20 sec (22min 34sec)
W tygodniu chciałem koniecznie dobić rowerem do 3000. Ten dzień wypadł dzisiaj i ruszyłem po Pawła, który niestety miał problemy z kołem w swoim kellys-ie i ruszył ze mną na wyścigi wyśmienitym szosowym Rometem. Muszę przyznać, że szło mu całkiem nieźle, a nawet bardzo dobrze. To już wystarczyło do osiągnięcia dzisiejszego minimum. W drodze powrotnej przekroczyłem jeszcze trochę próg. Myślę, że do końca wakacji wpadną jeszcze 2 albo 3 tysiące
Dziś postanowiłem wybrać się samotnie. Obrałem kurs na Tarnowo Podgórne, generalnie jechało się dobrze z tym, że o wiele bardziej wiało, a przy samotniej jeździe jest to o wiele bardziej uciążliwe niż kiedy jedzie się w grupie. A oto i Tarnowo Podgórne:
Po krótkim odpoczynku skierowałem się do Rokietnicy:
Następnie dalej szosą do Kiekrza i wzdłuż jeziora strzeszyńskiego;
Jezioro Strzeszyńskie to naturalne jezioro o powierzchni 34,9 ha i głębokości 17,8 m (średnio 8,2 m) położone w dolinie Bogdanki na terenie tzw. zachodniego klina zieleni Poznania, oraz jeziora rusałka. W lasach otaczających zbiornik znajdują się 3 tablice upamiętniające miejsca kaźni ze stycznia 1940, kiedy niemieckie SS dokonało masowych egzekucji więźniów obozu zagłady Fortu VII w Poznaniu. No i z Rusałki jeszcze trochę miejskiej jazdy i wycieczka skończona.
Pierwsza jazda w nowym roku i test pedałów SPD (PD-m540). W kilku momentach było gorąco kiedy zapomniałem się wypiąć, ale ostatecznie wróciłem cało do domu.
hmm...uwielbiam rower, podróże, a ostatnio coraz bardziej fotografię. Tak się jakoś w moim życiu potoczyło, że zawsze miałem styczność z rowerami. Jeszcze przed komunią jeździłem na dwóch starych góralach. To również na rowerze miałem swój pierwszy wypadek... Kidy miałem jakieś 6 lat moja wycieczka do pobliskiego lasku skończyła się czterema albo pięcioma szwami w kolanie po locie przez kierownice. Ślady nosze do dzisiaj.
To tyle, zapraszam na mojego bloga i do wspólnych przejażdżek.
Pozdrower
Mateusz
e-mail:sq3mka@gmail.com