Na chwilę do cioci pobawić się z prądem. Niestety nic nie zdziałałem. W drodze powrotnej skoczyłem jeszcze nad Rusałkę ale po 10m zrezygnowałem bo jazda tam była w zasadzie niemożliwa. Na drogach bardzo mokro. Generalnie ciuchy jeszcze dobrze mi nie wyschły po wczoraj, a dzisiaj znów są mokre. Dodatkowo licznik po jakiś 5 latach coś zaczyna szwankować na dodatek tylna lampka przez wodę też głupieje...za to robi się odczuwalnie ciepło.
Komentarze (2)
Wiesz co ja wyjąłem jedną baterię jakoś na noc. Na drugi dzień wszystko przeschło i jest ok...już raz mi się tak zrobiło kiedy było naprawdę bardzo mokro...
hmm...uwielbiam rower, podróże, a ostatnio coraz bardziej fotografię. Tak się jakoś w moim życiu potoczyło, że zawsze miałem styczność z rowerami. Jeszcze przed komunią jeździłem na dwóch starych góralach. To również na rowerze miałem swój pierwszy wypadek... Kidy miałem jakieś 6 lat moja wycieczka do pobliskiego lasku skończyła się czterema albo pięcioma szwami w kolanie po locie przez kierownice. Ślady nosze do dzisiaj.
To tyle, zapraszam na mojego bloga i do wspólnych przejażdżek.
Pozdrower
Mateusz
e-mail:sq3mka@gmail.com