WPN - trochę terenu
Piątek, 5 marca 2010
· Komentarze(2)
Dzisiaj przyjechał po mnie Paweł, posiedzieliśmy chwilę i trochę przed 14 pojechaliśmy przez Fabianowo-Komorniki do Głuchowa, żeby Paweł mógł coś zjeść, a ja w tym czasie wypić herbatę (Dzięki!). Między czasie zgadaliśmy się z Mateuszem, z którym spotkaliśmy się w Luboniu.
Od teraz jedziemy w trzech Paweł, Mateusz i Ja przez Wiry do WPN-u terenowym wjazdem. W Parku jeździło się bez większych problemów, jedynie lód pod świeżym śniegiem powodował, że musieliśmy bardzo uważać. Właśnie przez owy lód mieliśmy mały wypadek, kiedy Mateusz chciał wyjechać z koleiny ale tylne koło zaczęło się ślizgać w efekcie czego wylądował prosto przede mną...a ja nie zdążyłem zdecydowanie zahamować i wywróciłem się na szczęście prawie, że kontrolowanie. Ostatecznie nic poważnego się nie stało po zdarciem skóry i siniakiem u Mateusza.
Dalej jedziemy już ostrożniej, bez przygód docierając nad jezioro Jarosławieckie.
Po krótkiej sesji foto ruszamy do domów, ponieważ Pawłowi zrobiło się zimno, a i nie było sensu przedłużać wyjazdu bo wiadomo zmęczenie i marznięcie nie rośnie liniowo.
W drodze powrotnej koło green hotelu odłącza się Mateusz, a kawałek dalej po krótkim postoju Paweł...więc kolejne kilometry pokonuje już samotnie, prosto do domu.
Należy jeszcze dodać, że między czasie napotkały nas dwie niezłe śnieżyce - swoją drogą chyba pierwszy raz jechałem przy padającym śniegu...
Od teraz jedziemy w trzech Paweł, Mateusz i Ja przez Wiry do WPN-u terenowym wjazdem. W Parku jeździło się bez większych problemów, jedynie lód pod świeżym śniegiem powodował, że musieliśmy bardzo uważać. Właśnie przez owy lód mieliśmy mały wypadek, kiedy Mateusz chciał wyjechać z koleiny ale tylne koło zaczęło się ślizgać w efekcie czego wylądował prosto przede mną...a ja nie zdążyłem zdecydowanie zahamować i wywróciłem się na szczęście prawie, że kontrolowanie. Ostatecznie nic poważnego się nie stało po zdarciem skóry i siniakiem u Mateusza.
Dalej jedziemy już ostrożniej, bez przygód docierając nad jezioro Jarosławieckie.
Słońce nad j.Jarosławieckim© sq3mka
Kelly's Neos© sq3mka
Panorama j.Jarosławieckiego© sq3mka
Po krótkiej sesji foto ruszamy do domów, ponieważ Pawłowi zrobiło się zimno, a i nie było sensu przedłużać wyjazdu bo wiadomo zmęczenie i marznięcie nie rośnie liniowo.
W drodze powrotnej koło green hotelu odłącza się Mateusz, a kawałek dalej po krótkim postoju Paweł...więc kolejne kilometry pokonuje już samotnie, prosto do domu.
Należy jeszcze dodać, że między czasie napotkały nas dwie niezłe śnieżyce - swoją drogą chyba pierwszy raz jechałem przy padającym śniegu...