Kolejny dzień pobytu nad morzem przede mną. Dzisiaj mam czas na rowerowanie do 15, dlatego biorąc pod uwagę zmęczenie uznaje, że fajnie było by się poopalać – tylko gdzie?!. Wybór padł na Mielno. Początkowo jadę krajową jedenastką aby po kilku kilometrach odbić na Śmiechów, a dalej Gąski.
Tereny są naprawdę urokliwe, pogoda wyśmienita…czego chcieć więcej. Po kilku następnych kilometrach docieram do Mielna w którym od razu kieruję się na plażę na której od razu się rozkładam i opalam wraz z Meridką jakąś godzinę.
Po ponad godzinie czas na przerwanie wylegiwania, ruszam wojewódzką 165 z której zjeżdżam na znaną mi już jedenastkę, którą standardowo jadę do Ustronia. Wróciłem trochę za wcześniej, dlatego zaserwowałem sobie kolejną porcję opalania tylko tym razem w samym Ustroniu.
Później obiad, na który szef kuchni polecił „jogurt, dwie zupki i bułki”. Po obiedzie znowu opalanie aż do kolacji, a potem…ognisko, zachód słońca, wizyta na mola i przed pierwszą spać.
hmm...uwielbiam rower, podróże, a ostatnio coraz bardziej fotografię. Tak się jakoś w moim życiu potoczyło, że zawsze miałem styczność z rowerami. Jeszcze przed komunią jeździłem na dwóch starych góralach. To również na rowerze miałem swój pierwszy wypadek... Kidy miałem jakieś 6 lat moja wycieczka do pobliskiego lasku skończyła się czterema albo pięcioma szwami w kolanie po locie przez kierownice. Ślady nosze do dzisiaj.
To tyle, zapraszam na mojego bloga i do wspólnych przejażdżek.
Pozdrower
Mateusz
e-mail:sq3mka@gmail.com