Wpn, lód i gleby
Z domu wyjeżdżam około 15, pierwsza myśl po wyjechaniu na drogę - nie jest źle, w miarę odśnieżone, przyczepność dobra.....i tak jechałem do WPN-u przez Luboń, Żabikowo i Wiry.
W samym parku jazda też jako tako idzie...niestety moja radość nie trwała długo, ponieważ po jakimś 1km droga naglę się skończyła i musiałem przedzierać się przez zaspy następne 2 km, obserwując powoli zachodzące słońce nad WPN-em.
Słońce nad WPN-em© sq3mka
Ośnieżony napęd© sq3mka
Ufff wreszcie droga wróciła do normy, śnieg w miarę ubity więc idzie spokojnie jechać kontemplując otaczającą naturę i delektować się ciszą.
Jadąc dalej docieram do Graiserówki którą jadę bezpośrednio do Komornik. Między czasie zapada zmrok, czas więc włączyć lampki.
Temperatura spada do -10 na drogach zaczyna robić się szklanka, czuję lód pod kołami...w pewnym momencie aż bałem się jechać, ponieważ w Plewiskach ledwo wyhamowuje na czerwonym świetle wpadając w poślizg, a potem na odcinku jakiś 500m dwa razy zaliczam glebę...całe szczęście że nic nie jechało z przeciwka.
Musiało być naprawdę ślisko, no chyba że zapomniałem jak się jeździ, albo co gorsze - chwilowe problemy z koordynacją ruchową.
Dalej do Poznania jakoś dowlokłem się chodnikiem, a potem w moim kochanym mieście drogi odśnieżone i można było już normalnie jechać.
Co do potówki test wypadł bardzo pozytywnie...przy -10 mając na sobie potówkę, koszulkę z krótkim rękawem i bluzę było mi ciepło, a co również ważne nie spociłem się...to tyle co mogę powiedzieć po pierwszej jeździe. Generalnie ciuch warty swojej ceny.