Bieszczady 2012 Dzień 3
Piątek, 22 czerwca 2012
· Komentarze(0)
Kategoria Bieszczady 2012, Kelly's, P
Nocleg nie obył się bez towarzystwa, były dziki, sarny i jakiś wesoły ptak który usiadł na stelażu namiotu, a także pewien Pan, który chyba cierpiał na bezsenność i bodaj o 5 rano piłował drzewa. Gdy już wstaliśmy natomiast, zabrał się za koszenie. Nie chcieliśmy zbyto Pana zszokować naszym towarzystwem, więc szybko zjedliśmy kanapki i spakowaliśmy nasz grajdołek.
Dobrze się stało, że Pan nas tak "popędził" ponieważ w momencie gdy się spakowaliśmy przyszła burza i potężna ulewa. Zrobiło się mgliście, zimno, a na dodatek co chwilę widzieliśmy błyskawice. Będąc w dodatku na samym szczycie wzniesienia dodatkowo potęgowało wszystkie zjawiska i nasz strach.
W takiej ulewie w życiu nie jechałem...po drogach spływały ogromne ilości wody, widoczność drastycznie spadła, a nad naszymi głowami szalała burza - potężny i groźny żywioł. Jazda w takich warunkach to prawdziwe wyzwanie, zwłaszcza na częstych i ostrych zakrętach podczas zjazdu. O poślizg w takiej aurze bardzo łatwo.
Po prawie 1h głównie zjeżdżając docieramy do drogi wojewódzkiej 890. Deszcz powoli ustaje, temperatura wzrasta do 21 stopni, a my docieramy do Ustrzyk Dolnych.
Między czasie robimy sobie także przerwę na gotowanie na jednym z przystanków PKS-u, jakże przydatnym podczas kilkudniowych wojaży.
W Ustrzykach Dolnych na kilka kilometrów wjeżdżamy na drogę krajową 84. Ruch nie jest wprawdzie zbyt duży, jednak nie jedzie się zbyt komfortowo w towarzystwie ciężkich i wielkich tirów.
Jak widać mimo, że nie pada pogoda nadal niezbyt pewna.
Wreszcie zjeżdżamy z głównej drogi co owocuje dość sporym podjazdem.
Kierujemy się nad zalew Soliński, gdzie planujemy znaleźć pole namiotowe.
I gdy tak pokonujemy kolejne zakręty, zaczyna padać...a już zaczynaliśmy powoli wysychać. Za jednym z zakrętów ukazuje się "Tama solińska o dł. 664 i wys. 82 m (od podstawy do korony) i potężnej kubaturze ok. 760 tys. m3 betonu zbudowana w latach 1961 – 1968 jest największą w Polsce zaporą betonową." Zapatrzeni na tą potężną konstrukcje zapominamy o niesprzyjającej aurze.
Trochę błądząc nadrabiamy kilka kilometrów lecz wreszcie wjeżdżamy na zaporę. Widok na wielkie jezioro Solińskie robi spore wrażenie.
Około godziny 18 trafiliśmy na pole namiotowe...muszę nadmienić, że miałem niesamowitego pecha, gdyż brałem prysznic w zimnej wodzie, a Pati, która szła kilkanaście minut po mnie, miała już gorącą kąpiel. Co za niesprawiedliwość ?!
-No tak, było się nie kąpać przed 19 :/
Przed spaniem jeszcze obowiązkowa lektura Sherlocka Holmes-a.
Dobrze się stało, że Pan nas tak "popędził" ponieważ w momencie gdy się spakowaliśmy przyszła burza i potężna ulewa. Zrobiło się mgliście, zimno, a na dodatek co chwilę widzieliśmy błyskawice. Będąc w dodatku na samym szczycie wzniesienia dodatkowo potęgowało wszystkie zjawiska i nasz strach.
W takiej ulewie w życiu nie jechałem...po drogach spływały ogromne ilości wody, widoczność drastycznie spadła, a nad naszymi głowami szalała burza - potężny i groźny żywioł. Jazda w takich warunkach to prawdziwe wyzwanie, zwłaszcza na częstych i ostrych zakrętach podczas zjazdu. O poślizg w takiej aurze bardzo łatwo.
Ulewa się skończyła© sq3mka
Po prawie 1h głównie zjeżdżając docieramy do drogi wojewódzkiej 890. Deszcz powoli ustaje, temperatura wzrasta do 21 stopni, a my docieramy do Ustrzyk Dolnych.
Między czasie robimy sobie także przerwę na gotowanie na jednym z przystanków PKS-u, jakże przydatnym podczas kilkudniowych wojaży.
Przerwa na gotowanie© sq3mka
W Ustrzykach Dolnych na kilka kilometrów wjeżdżamy na drogę krajową 84. Ruch nie jest wprawdzie zbyt duży, jednak nie jedzie się zbyt komfortowo w towarzystwie ciężkich i wielkich tirów.
Jak widać mimo, że nie pada pogoda nadal niezbyt pewna.
Ciężkie chmury© sq3mka
Wreszcie zjeżdżamy z głównej drogi co owocuje dość sporym podjazdem.
Pati na podjeździe© sq3mka
Kierujemy się nad zalew Soliński, gdzie planujemy znaleźć pole namiotowe.
Zakręty, zakręty, zakręty© sq3mka
I gdy tak pokonujemy kolejne zakręty, zaczyna padać...a już zaczynaliśmy powoli wysychać. Za jednym z zakrętów ukazuje się "Tama solińska o dł. 664 i wys. 82 m (od podstawy do korony) i potężnej kubaturze ok. 760 tys. m3 betonu zbudowana w latach 1961 – 1968 jest największą w Polsce zaporą betonową." Zapatrzeni na tą potężną konstrukcje zapominamy o niesprzyjającej aurze.
Pierwszy widok tamy© sq3mka
Trochę błądząc nadrabiamy kilka kilometrów lecz wreszcie wjeżdżamy na zaporę. Widok na wielkie jezioro Solińskie robi spore wrażenie.
Zalew Soliński© sq3mka
Około godziny 18 trafiliśmy na pole namiotowe...muszę nadmienić, że miałem niesamowitego pecha, gdyż brałem prysznic w zimnej wodzie, a Pati, która szła kilkanaście minut po mnie, miała już gorącą kąpiel. Co za niesprawiedliwość ?!
-No tak, było się nie kąpać przed 19 :/
Miejsce noclegu© sq3mka
Przed spaniem jeszcze obowiązkowa lektura Sherlocka Holmes-a.