Robi się coraz zimniej. Mimo ostatnich częstych deszczy, dzisiaj na drogach sucho, także spokojnie można pokręcić szosą. Trasa standardowa; taki trochę przedłużony wariant. Jak to w niedziele przed południem, na drogach raczej pusto, więc jechało się całkiem przyjemnie poza wmordewindem zwłaszcza podczas pierwszej części trasy.
P.S Dzisiaj opublikowałem filmik z mojej tegorocznej wyprawy. Zapraszam do oglądania :) A już wkrótce początki relacji na bs.
Ostatni raz na wspólne kręcenie wybraliśmy się chyba jeszcze w zeszłym roku. Wreszcie udało się dopasować terminy, a i pogoda nie przeszkodziła. Tak więc spotykamy się w Wirach. Kręcimy Niwką otoczeni przez WPN aż docieramy do Rogalinka. Tam krótka przerwa i ruszamy dalej. Przed 14 docieramy do celu wypadu - Śremu.
Tam kolejna przerwa na zdjęcie, posiłek regeneracyjny i rozmowę. Po pół godzinnym odpoczynku ruszamy powoli w stronę domów. Niestety wmordewind bardzo uprzykrza nam życie. Mijamy Manieczki, Czempiń i dopiero po skręcie na DK5 wiatr aż tak nie przeszkadza. Przy powoli zachodzącym słońcu docieramy do Komornik, gdzie każdy rusza w swoją stronę. Dzięki za świetny wypad :)
W głównej mierze ale nie tylko. Najpierw po południu przez Rusałkę po Pati na uczelnię, następnie wspólnie przez Żurawiniec do domu. Następnie już samotnie późnym wieczorem do siebie. Mimo delikatnego wiatru podczas powrotu temperatura wynosiła aż 18 stopni! - oby tak dalej.
Pogoda piękna, ciepło, słonecznie i kolorowo. Miała być szosa, niestety laczek w tylnym kole odwiódł mnie od tego pomysłu. Ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. Tak więc zamiast szosy trochę więcej terenowego kręcenia po WPN. Trasa właściwie standardowa, plus runda wokół Jarosławieckiego, a następnie polnymi drogami do Trzebawia i Rosnówka.
Złoty WPN, czyli popołudniowe kręcenie po parku. Wiatr trochę mroźny, mimo to bogactwo kolorów i przebijające się słońce dodawały skrzydeł. Postanowiłem przejechać się po dawno nie uczęszczanych przeze mnie szlakach...
...na pierwszy ogień Puszczykowskie Góry i żółty szlak:
...kolejne kilometry pokonuje polnymi drogami do Trzebawia, gdzie robię nawrotkę do Rosnówka i na powrotną trasę standardu przez Walerianowo i Rosnowo.
Piękna złota polska jesień. Od rana względnie pusto na drogach, piękne słoneczko i niewielki wiatr, więc kręciło się niezwykle przyjemnie. Pętla przez wydłużona przez Walerianowo, a następnie przez Konarzewo, Gołuski i Plewiska
Wolna sobota, optymalna temperatura, pogodny dzień i cel WPN. Do parku wjeżdżam od strony Wir. Po dotarciu do Graiserówki skręcam w lewo i jadę aż do muzeum. Następnie singiel nad Góreckim, wyspa zamkowa, szlak czerwony, pomarańczowy, następnie Trzebaw i szutrówka do Rosnówka. Na zakończenie trasą standardu przez Walerianowo i Komorniki. Co mnie zaskoczyło to taras widokowy nad Góreckim w stronę wyspy Zamkowej. Miło było odwiedzić stare kąty...
Jechało się nawet przyjemnie, tylko zimny wmordewind skutecznie wychładzał. Temperatura w zasadzie niska w ostatnim czasie, jednak liczę jeszcze na cieplejsze dni i prawdziwą złotą jesień.
Rano padało, natomiast po południu asfalt trochę wysechł i spokojnie było można pokręcić. Wprawdzie zimny wiatr dość mocno przeszkadzał, jednak momentami gdy przez chmury przebiło się słońce można było poczuć prawdziwą złotą polską jesień.
hmm...uwielbiam rower, podróże, a ostatnio coraz bardziej fotografię. Tak się jakoś w moim życiu potoczyło, że zawsze miałem styczność z rowerami. Jeszcze przed komunią jeździłem na dwóch starych góralach. To również na rowerze miałem swój pierwszy wypadek... Kidy miałem jakieś 6 lat moja wycieczka do pobliskiego lasku skończyła się czterema albo pięcioma szwami w kolanie po locie przez kierownice. Ślady nosze do dzisiaj.
To tyle, zapraszam na mojego bloga i do wspólnych przejażdżek.
Pozdrower
Mateusz
e-mail:sq3mka@gmail.com