Ponieważ na dojazd na cmentarz autobusem musiałbym poświęcić jakieś 2h postanowiłem udać się tam rowerem, łącząc tym samym przyjemne z pożytecznym, do tego oszczędzając prawie 1,5h. Pogoda nie była jakaś fenomenalna; mgła i zachmurzone niebo za to dosyć ciepło i tylko lekki wiatr.
Reszta trasy już bez zbędnych przerw. Jedynie co to spotkała mnie mała niespodzianka przy cmentarzu Junikowskim...jednokierunkowa ulica cmentarna; trochę się zdziwiłem gdy po skręcie zobaczyłem samochody jadące z przeciwka na moim pasie. Niestety musiałem się cofnąć i nadrobić kilka kilometrów.
Już w zeszłym tygodniu chciałem przejechać tą trasę, jednak ze względu na przeziębienie nie udało się...ale tym razem jak najbardziej.
Swojego czasu dosyć często robiłem pętle przez Napachane i Rokietnice. Tym razem postanowiłem zapuścić się aż do Pamiątkowa.
Trasa całkiem obiecująca ale póki co do samego Pamiątkowa tragedia ze względu na remont nawierzchni na odcinku 9 km...i tak co chwile światła, zwężenia, zerwany asfalt, dziury - biedna ta moja Meridka.
W drodze powrotnej asfalt zdecydowanie lepszy ale z kolei jadę pod w-czoło-wind, dlatego prędkość i tak spada.
Pogoda całkiem dobra. Wprawdzie kiedy wyjeżdżałem było tylko 5 stopni, to stosunkowo szybko udało mnie się rozgrzać. Z trasy też jestem ostatecznie zadowolony. Jak tylko skończą remont będę jeździł tamtędy częściej.
Postanowiliśmy powtórzyć z Pawłem pętlę którą robiliśmy całkiem niedawno z tą różnicą, że mogliśmy się zmieniać, gdyż mój kompan również jechał na szosie.
Rano nieźle przymroziło (kiedy ruszaliśmy były 4 stopnie). Potrzebowałem dobre kilka aby się rozgrzać.
Do Obornik jechało się średnio. Dzięki zmianom mieliśmy jako-takie tempo ale czołowy wiatr skutecznie utrudniał jazdę.
Po nawrotce i przerwie pod Lidlem w Obornikach jedzie się zdecydowanie lepiej. Wiatr aż do samego Poznania w plecy, więc i nasze prędkości potrafiły oscylować w okolicach 40km/h
W poznaniu mimo wczesnego popołudnia, kiedy o szczycie nie może być mowy...korki.
Dzięki za wspólną jazdę.
P.S Dzisiaj udało mnie się przekroczyć zeszłoroczny dystans, a zostały przecież ponad 2 miesiące jako takiej jazdy, więc jeszcze trochę kilometrów przyjdzie wykręcić.
Propozycja wyjazdu padła zupełnie spontanicznie wczoraj wieczorem, trasa również powstała bardzo szybko.
Paweł przyjechał po mnie o 10:30 i wspólnie ruszyliśmy krajową 11 w kierunku Obornik. W samym Poznaniu dziury i objazdy..ze względu na remont ronda Jeziorańskiego.
W okolicach Suchego Lasu Obornicka dosyć zakorkowana. Jednak kilka kilometrów dalej ruch staje się mniejszy i zaczyna się pobocze.
Jako, że Paweł jechał na góralu, wprawdzie na slickach ale zawsze góralu, a ja na szosie całą drogę prowadziłem.
Do samych Obornik pod lekki czołowy wiatr. Po nawrotce i przerwie w Lidlu, jedziemy raz z wiatrem raz pod wiatr i tak do samego Poznania.
Do domu wróciłem o 14.
Podsumowując bardzo udane popołudnie. Dzięki za wspólną jazdę.
P.S Jeżeli chodzi o pogodę to była super. Jak na październik gorąco. W centrum na jednym z termometrów, na słońcu były 33 stopnie.
Po dość zabieganym weekendzie. W niedziele od razu po powrocie do domu postanowiłem wyjść na rower aby trochę się rozruszać. Początkowo planowałem pętle przez Biedrusko ale godzina zniwelowała moje zamierzenia.
Tak więc około 17:30 ruszyłem trasą standardu. Tym razem wariantem przez wiadukt Górczyński i powrotem przez Plewiska.
Jechało się bardzo przyjemnie. W ogóle świetnie mi się jeździ wieczorem przy zachodzącym słońcu i najczęściej słabnącym wietrze.
hmm...uwielbiam rower, podróże, a ostatnio coraz bardziej fotografię. Tak się jakoś w moim życiu potoczyło, że zawsze miałem styczność z rowerami. Jeszcze przed komunią jeździłem na dwóch starych góralach. To również na rowerze miałem swój pierwszy wypadek... Kidy miałem jakieś 6 lat moja wycieczka do pobliskiego lasku skończyła się czterema albo pięcioma szwami w kolanie po locie przez kierownice. Ślady nosze do dzisiaj.
To tyle, zapraszam na mojego bloga i do wspólnych przejażdżek.
Pozdrower
Mateusz
e-mail:sq3mka@gmail.com