U Tomka jestem około 10:20. Wypiliśmy herbatę, pogadaliśmy, pomajsterkowaliśmy przy rowerze gospodarza (znaczy on majsterkował a ja próbowałem doradzać)
W drogę powrotną ruszamy razem. Robiąc przerwę nad rozlewiskiem Warty.
Po pysznym wielkanocnym śniadaniu, korzystając z pięknej pogody postanowiłem trochę pokręcić. Początkowo miałem jechać tylko nad j.Jarosławieckie ale pogoda była tak ładna, że żal było już wracać, więc trasa wyszła jaka wyszła.
Dzisiaj użytkowo na cmentarz do Żabikowa przez Fabianowo i Komorniki. Pogoda nie zachęca do jazdy. Pada, a w dodatku nie jest za ciepło. Mimo wszystko jechało się całkiem przyjemnie, a i na pewno szybciej niż autobusem.
Dzisiaj postanowiłem przejechać Greiserówke o ciemku (co postanowiłem kilka dni wcześniej).
Pogoda niemal idealna na tego typu wypad, dlatego na trasę ruszyłem krótko po zachodzie słońca. Jechałem niespiesznie przez Świerczewo, Luboń, Łęczyce, Puszczykowo, aby w końcu skręcić na Greiserówke. Jechało się bardzo przyjemnie...cisza i ten zapach....jedynie jadące co jakiś czas samochody psuły klimat. Po drodze próbowałem zrobić zdjęcie oświetlonego pałacu ale niestety rezultaty nie nadają się do pokazania.
Dalej aż do Komornik trochę pocisnąłem, następnie na zakończenie już spokojniej przez Plewiska do domu.
Dzisiaj zaplanowana standardowa trasa. Prognozy się sprawdziły, było ładnie, lekki wiatr i w miarę ciepło. Jazda do połowy przy zachodzącym słońcu, później już o ciemku. Niestety coś brakowało mi dzisiaj mocy...więc do piątku odpoczynek...
Nie miałem w planach dzisiaj nigdzie wychodzić...ale koło 14 słońce tak ładnie zapraszało na dwór, że uległem i ruszyłem w poszukiwaniu wiosny. Najpierw trasą standardu przez Fabianowo - Komorniki - Szreniawe - Rosnowo do Chomęcic gdzie skręciłem w teren aby dotrzeć do WPN-owej plaży jeziora Chomęcickiego, gdzie zrobiłem sobie krótką przerwę.
Droga powrotna przez Głuchowo - Komorniki - Plewiska zdecydowanie trudniejsza, ponieważ jechałem chyba centralnie pod dość silni dzisiaj wiatr. Ostatecznie udało mi się wbić w swój rytm i z miarę sensowną prędkością dotarłem do domu. Ogólnie ruszyłem w poszukiwaniu wiosny a wracałem w padającym śniegu...
hmm...uwielbiam rower, podróże, a ostatnio coraz bardziej fotografię. Tak się jakoś w moim życiu potoczyło, że zawsze miałem styczność z rowerami. Jeszcze przed komunią jeździłem na dwóch starych góralach. To również na rowerze miałem swój pierwszy wypadek... Kidy miałem jakieś 6 lat moja wycieczka do pobliskiego lasku skończyła się czterema albo pięcioma szwami w kolanie po locie przez kierownice. Ślady nosze do dzisiaj.
To tyle, zapraszam na mojego bloga i do wspólnych przejażdżek.
Pozdrower
Mateusz
e-mail:sq3mka@gmail.com