Kellys trochę czasu był rozkręcony, wczoraj wreszcie skończyłem zimowy serwis, a dzisiaj pogoda dopisała, więc ruszyłem na krótkie kręcenie.
Na liczniku 3 stopnie...tylko wiatr momentami obniżał rzeczywistą odczuwalną temperaturę. Dzisiejsza trasa to właściwie taka rozgrzewka. Na pierwszy ogień poszedł lasek Marceliński, a następnie ścieżkami rowerowy dotarłem nad Rusałkę.
Wczoraj zostałem namówiony przez chłopaków na wspólne kręcenie i tak dzisiaj w trzyosobowej (Paweł, Tomek i Ja) obsadzie ruszyliśmy na zimowe kręcenie po WPN-ie.
Na sam początek podjazd na wzniesienie gdzie znajduje się zabytkowa wieża widokowa. Dalej interwałowymi szlakami docieramy nad Jarosławiec.
Następnie jedziemy do ośrodka dla chorych który znajduje się na terenie WPN skąd wjeżdżamy na czarny szlak, który prowadzi nas do samego Stęszewa. Między czasie rozstajemy się również z Tomkiem i napawamy się widokiem na Wielkopolskie niziny...
Ostatnie kilometry pokonujemy przez wypalanki i Chomęcice, Głuchowo, drogą gruntową do Plewisk. Dalej już asfaltem do Fabianowa, gdzie rozstaje się z Pawłem, a na sam koniec jeszcze kilka kilometrów w samym Poznaniu.
Dawno grudzień nie był aż tak ciepły. Na drogach w miarę sucho, więc po 13 ruszam trasą standardu. Po drodze spotkałem kilku rowerzystów, w tym dwóch szosowców na DK5.
Z powrotem na asfalt wjeżdżam w Chomęcicach i z sprzyjającym wiatrem mijam Głuchowo, Komorniki, Plewiska i Fabianowo. Jeszcze ostatnia górka na Junikowie i jestem w domu.
Postanowiłem przejechać te miejsca, które są dla mnie w WPN-ie najważniejsze. Na pierwszy ogień pokonałem fragment niebieskiego nadwarciańskiego szlaku.
Tym razem zjazd z Osowej po kamienistej ścieżce, jezioro Kociołek, fragment szlaku pierścienia i to czego nie mogło zabraknąć podczas dzisiejszej wycieczki - wyspa zamkowa.
Na zakończenie objeżdżam jezioro Góreckie, najpierw singlem a następnie szlakiem pieszym. Następnie kilka kilometrów Graiserówką i zjazd nad Jarosławiec. Stamtąd bezpośrednio szlakiem do Rosnówka.
Ostatnie kilometry to asfalt przez Walerianowo-Komorniki-Plewiska-Fabianowo-Junikowo
Na 19 na korki na Dębiec. Pogoda dzisiaj może niezbyt pozytywna. Cały dzień było pochmurno i mżyło. Wyjechałem o 18:20. Jechało się całkiem dobrze. Dawno nie miałem okazji kręcić po zachodzie słońca. Prawdopodobnie przez najbliższe kilka miesięcy czekają mnie kolejne takie wyjazdy bo czasu mało, a słońce szybko ucieka.
Temperatura dzisiejszego dnia dochodziła do 20 stopni. W pracy tylko czekałem aż będę mógł pokręcić. Trochę minęło od ostatniego wypadu, dlatego te kilkanaście kilometrów i tak cieszyło. Zrobiłem krótką asfaltową pętlę przez Junikowo-Fabianowo-Komorniki-Plewiska-Fabianowo-Junikowo. Ruch na drogach spory ale to nic dziwnego o tej godzinie tak blisko miasta.
Piękna słoneczna pogoda, wolna niedziela i ulubiona towarzyszka. Tak można by streścić dzisiejszy wypad. Postanowiliśmy odwiedzić z Pati Wielkopolski Park Narodowy w którym wyraźnie widać już jesień.
Ostatnie kilometry pokonujemy po asfalcie standardową drogą przez Rosnówko, Komorniki, Plewiska, Fabianowo i Junikowo. Po 5 godzinnym wyjeździe wracamy do domu na późny obiad.
Od początku września czasu na kręcenie coraz mniej...a jak czas jest to pogoda kiepska. Dzisiaj mimo, że chłodno i wietrznie słońce skutecznie wyciągnęło mnie z domu. Postanowiłem przejechał dawno nie odwiedzane tereny, które kiedyś pokonywałem bardzo często, a więc:
Postanowiliśmy z Patrycją wykorzystać piękną letnią pogodę. Trasa zupełnie rekreacyjna i krajoznawcza.
Pojechaliśmy do Parku Sołackiego, w którym byłem zaledwie dwa razy...a jest to naprawdę śliczna część miasta.
W drodze powrotnej odpoczęliśmy jeszcze nad Rusałką, a następnie jechaliśmy Bułgarską do domu. Wycieczka bardzo udana, tylko szkoda, że to prawdopodobnie ostatnie takie ciepłe dni w tym roku.
Wprawdzie początkowo planowałem wypad szosą, jednak okazało się, że podczas poprzedniej wycieczki kolejny raz złapałem laczka. Czas najwyższy wymienić oponę ale chyba będzie musiało to poczekać do nowego sezonu.
Biorąc pod uwagę ten fakt ruszyłem kellysem. Nie miałem jakiegoś większego planu. Gdy dotarłem do WPN wjechałem na szlak dla biegaczy, następnie nad Jarosławiec, następnie terenem do Wir, a na zakończenie Komorniki, Fabianowo i Junikowo.
Gdy wyszło słońce było bardzo ciepło, niestety przez część trasy mocno się chmurzyło.
hmm...uwielbiam rower, podróże, a ostatnio coraz bardziej fotografię. Tak się jakoś w moim życiu potoczyło, że zawsze miałem styczność z rowerami. Jeszcze przed komunią jeździłem na dwóch starych góralach. To również na rowerze miałem swój pierwszy wypadek... Kidy miałem jakieś 6 lat moja wycieczka do pobliskiego lasku skończyła się czterema albo pięcioma szwami w kolanie po locie przez kierownice. Ślady nosze do dzisiaj.
To tyle, zapraszam na mojego bloga i do wspólnych przejażdżek.
Pozdrower
Mateusz
e-mail:sq3mka@gmail.com