Zgodnie z prognozami pogoda się popsuła. Dzisiaj cały dzień pochmurny w dodatku całkiem mocno wieje ale że lada dzień ma padać postanowiłem zrobić swój standard.
W dzień dosyć wiało więc postanowiłem zrobić standard wieczorem mając nadzieję, że wiatr zelżeje - i tak faktycznie było ;) Tak więc po 18 wyszedłem z domu...przy tym 2 razy się cofając (najpierw po bidon, potem pompkę)
Co do trasy to generalnie bez problemów...aż do Rosnowa, gdzie przez moją już kiepsko święcącą lampkę nie zauważyłem sporej dziury w jezdni...najpierw zabolały nadgarstki, a potem dobiło tył i tylko martwiłem się czy szprychy nie poszły...
...już po kilku metrach miałem flaka w tylnym kole.
Całe szczęście, że cofnąłem się po pompkę.
Podprowadziłem rower do przystanku, zmieniłem dętkę, trochę się pomęczyłem z pompką i zaworami ale udało się, napompowałem ile się da i wsio do domu.
Po oględzinach okazało się, że dętka poszła w 4 miejscach.
Co do czasu jazdy to jest jakieś 10 min gorszy niż w sezonie...
Choć miałem sporo rzeczy do zrobienia pogoda skutecznie pomogła mi podjąć decyzję o wyjściu na rower, tym bardziej, że prognozy na resztę tygodnia nie są zbyt obiecujące.
Dzisiaj pogoda wprost idealna, sucho, wyjątkowo ciepło i minimalny wiatr.
Trasa zupełnie standardowa, tyle tylko, że ostatnio aby ominąć wiadukt na Górczynie jeżdżę przez przejazd kolejowy na Kopaninie.
Dalsze kilometry bez rewelacji...czyli czerpanie radości z jazdy i wsłuchiwanie się w muzykę.
Dzisiaj piękny dzień na jazde...wprawdzie nie jest tak ciepło jak bym chciał ale słońce, brak chmur i delikatny wiatr powodują, że aż się prosi żeby iść na rower.
Czasu nie miałem zbyt wiele, więc po raz kolejny standardowo dzisiaj:
Ruch dzisiaj straszny...na Głogowskiej ruch spowolniony (zwalnianie z prawie 60km/h do jakiś 10 km/h nie należy do przyjemności)...korki również w Komornikiach podczas jazdy w jedną i drugą stronę...a jak by tego było mało stałem dobre 5min przed przejazdem kolejowym.
Mimo to pogoda w miarę dobra, wiatr umiarkowany, sucho i dosyć ciepło.
Dzisiaj jakoś nie miałem specjalnej koncepcji jazdy, więc postanowiłem zrobić od dawna prze ze mnie nie przejeżdżany standard...
Tak więc wyjazd po 14...najpierw głogowską, następnie Fabianowo, Komorniki. Kawałek krajową 5 do Szreniawy...z której po super asfalcie z wiatrem w plecach i muzyką w uszach prawie że doleciałem do Chomęcic. Dalsza trasa już raczej pod wiatr...mimo to również bardzo przyjemnie.
Generalne dzisiejszy dzień na rowerowanie bardzo fajny, chociaż momentami wiatr przeszkadzał w prostej jeździe.
hmm...uwielbiam rower, podróże, a ostatnio coraz bardziej fotografię. Tak się jakoś w moim życiu potoczyło, że zawsze miałem styczność z rowerami. Jeszcze przed komunią jeździłem na dwóch starych góralach. To również na rowerze miałem swój pierwszy wypadek... Kidy miałem jakieś 6 lat moja wycieczka do pobliskiego lasku skończyła się czterema albo pięcioma szwami w kolanie po locie przez kierownice. Ślady nosze do dzisiaj.
To tyle, zapraszam na mojego bloga i do wspólnych przejażdżek.
Pozdrower
Mateusz
e-mail:sq3mka@gmail.com