Wyjazd do szkoły dopiero na 11. Tradycyjnie po 2h powrót do domu.
A po południu krótka wycieczka z Patrycją w celu rozłożenia, przewietrzenia i skompresowanego złożenia namiotu oraz testu kuchenki primusa nieużywanej od prawie roku.
Postanowiłem dzisiaj przejechać się po bardzo dawno przeze mnie nie odwiedzanej pętli trzech jezior.
Trasę zaczynam bardzo szybkim przejazdem przez Lasek Marceliński, następnie ścieżką rowerową wzdłuż Polskiej. Czekałem tam chyba z 5 minut za nim w końcu zapaliło się zielone. Wreszcie jednak dotarłem nad Rusałkę. Mimo braku jakieś fenomenalnej pogody ludzi było spoooro. Po zrobieniu jednej pętli jadę dalej w kierunku Strzeszynka. Tam już ludzi coraz mniej, więc i jedzie się coraz lepiej.
Mijając jezioro Strzeszyńskie docieram do Kiekrza.
Następnie po kilkuset metrach piaszczysto-brukowanej ścieżki wjeżdżam na szlak wzdłuż j. Kierskiego.
Tam kilka mniejszych i większych hopek i tym sposobem docieram do Przeźmierowa, gdzie z jednej strony tuż nad moją głową przelatuje startujący samolot...
WPN po raz 3 w ostatnim czasie, tym razem dojazd przez Puszczykowo najkrótszą trasą i dwa podjazdy pod Osową. Najpierw szosą od strony Puszczykówka, a następnie Pożegowską.
Ostatnio mocno ciągnie mnie do jazdy w ciszy i spokoju, pustymi ścieżkami, wśród drzew i jezior. Z tego powodu oczywistym kierunkiem jazdy wydaje się Wielkopolski Park Narodowy.
Temperatura dzisiaj w porównaniu do poprzednich dni niezbyt wysoka, jednak jechało się bardzo przyjemnie. Wreszcie udało mi się wyrwać na spokojne kręcenie po WPN-ie dawno nie odwiedzanymi ścieżkami.
Dojazd do Parku standardowo, następnie Graiserówką nad Jarosławiec, dalej wzdłuż Góreckiego i już po chwili mijam Kociołek i docieram na szczyt Osowej Góry.
Po krótkiej przerwie jeden toporny podjazd, a na zakończenie Graiserówką w stronę Komornik, następnie zółtym szlakiem do Wir z których już asfaltami przez Junikowo i Fabianowo docieram do domu.
Bardzo krótki wypad kellysem. Najpierw szosowo ulicą cmentarną, następnie ścieżką wzdłuż Bukowskiej i Polskiej. Następnie trochę terenu wokół Rusałki...
Pogoda w ten długi majowy weekend wprost idealna na jakiś dłuższy wypad, jednak obowiązki pozostają obowiązkami i mimo pięknej pogody nie można jeździć tyle ile by się chciało. Mimo to dzisiaj około 10 udało mi się ruszyć. Cel – WPN. Pierwsze kilkanaście kilometrów to dojazd do granic parku. Po drodze przejeżdżam przez szachty , następnie Fabiano i Komorniki.
Co łatwo zauważyć w zbiorniku z roku na rok jest mniej wody i ciągle bardziej zarasta. Wprawdzie wiadomo, jest to proces naturalny ale na „Jarosławcu” szczególnie widoczny.
Wyjazdy do szkoły w tym roku zbliżają się ku końcowi...zostało ich już zaledwie kilka. Fajnie, że chociaż na koniec mam bardzo dobry dojazd. Jakieś 90% trasy pokonuje po ścieżkach rowerowych, więc jedzie się zdecydowanie bardziej komfortowo. Doceniam to tym bardziej mając w pamięci jak jeździło się tamtędy jeszcze kilka miesięcy wcześniej. Tyle dobrego z tego EURO, że okolica stadionu naprawdę się rozwija.
Dzisiaj bardzo ładny dzień...całkiem ciepło, słonecznie, a w dodatku niewielki wiatr. W rezultacie jechało się przyjemnie. To już najprawdopodobniej ostatni tego typu wyjazd przez następne kilka miesięcy na pewno.
hmm...uwielbiam rower, podróże, a ostatnio coraz bardziej fotografię. Tak się jakoś w moim życiu potoczyło, że zawsze miałem styczność z rowerami. Jeszcze przed komunią jeździłem na dwóch starych góralach. To również na rowerze miałem swój pierwszy wypadek... Kidy miałem jakieś 6 lat moja wycieczka do pobliskiego lasku skończyła się czterema albo pięcioma szwami w kolanie po locie przez kierownice. Ślady nosze do dzisiaj.
To tyle, zapraszam na mojego bloga i do wspólnych przejażdżek.
Pozdrower
Mateusz
e-mail:sq3mka@gmail.com