Na dziś dzień zaplanowaliśmy sobie z Pawłem wypad do WPN-u, ponieważ przynajmniej ja nigdy nie widziałem go ośnieżonego. Po spotkaniu z Pawłem poszliśmy na chwilę do mnie, aby po godzinie ruszyć przez Fabianowo, Komorniki do WPN-u.
Naszym pierwszym celem była wieża widokowa, podjazd prawie zakończył się sukcesem ale na ostatnich metrach tylne koło straciło przyczepność.
Z wieży widokowej terenem udajemy się nad zamarznięte już j.Jarosławieckie gdzie robimy przerwę na plaży i małe szaleństwa na lodzie:
Kontynuując wycieczkę jedziemy terenem prawie aż do muzeum, chwilę asfaltem i z powrotem terenem do jeziora Góreckiego, które zamarzło w minimalnym stopniu. Zwieńczeniem trasy był ośnieżony single track do plaży z której widać wyspę zamkową:
Po posileniu się, wypiciu herbatki ruszamy w drogę powrotną tym razem cały czas graiserówką aż do Komornik, gdzie Paweł skręca do siebie, a ja dalej w stronę Poznania. Nie wiem dlaczego ale nagle zrobiło mnie się zimno w palce u rąk mimo to w miarę sprawnie dotarłem do domu zadowolony z wyjazdu.
Dzisiaj przyjechał po mnie Paweł z bratem, Mateusz i Grzegorz. Już od dawna planowaliśmy przejechanie po raz kolejny trasy eska bike maratonu. Jak pomyśleliśmy tak zrobiliśmy. Najpierw przez miasto, później wzdłuż Malty.
Następnie już trasą BM ścieżkami leśnymi do Uzarzewa gdzie trasa zawraca w stronę Poznania. Dalej wzdłuż Cybiny, po drodze zjazd na którym ojj kilka wywrotek w naszym wykonaniu było..."im dalej tym lepiej" - zaczęło się znane wszystkim uczestnikom BM w Poznaniu grząskie błoto i glina. Razem z Pawłem puściliśmy wodze normalności i ruszyliśmy ile sił w nogach po błocie, kałużach i dziurach, po prostu kąpiel błotna.
Przedostatni odcinek to singletrack wzdłuż jeziora Swarzędzkiego.
Na zakończenie poczułem "moc" i trochę pocisnąłem wzdłuż Malty...a dalej już spokojnie w deszczu przez miasto.
Dzisiaj koło południa wybrałem się do Roberta do Lubonia po zeszyt. Trasa standardowa przez Komorniki. Pogoda w sumie nie była jakoś szczególnie piękna aczkolwiek jechało się całkiem przyjemnie.
Kolejny serwis spisany na moją czarną listę...już trzeci, więc postanowiłem sobie, że będę się starał jak najwięcej samemu robić w rowerze tym bardziej że gwarancja kończy się w lutym.
Korzystając z ładnej pogody chciałem dziś wyjść na rower, dlatego musiałem jechać od rana do serwisu na os.Sobieskiego, a później już na dwóch kołach przez miasto do domu.
Przebrałem się, spakowałem i ruszyłem po Pawła i Mateusza, którego rower przeszedł dzisiaj chrzest bojowy. Cała droga pod wiatr, ale chociaż ciepło było. Po dotarciu do chłopaków pogadaliśmy chwilę i ruszyliśmy jeszcze po Mateusza - Jarzynę do Lubonia. Dalej już w czterech ruszyliśmy przez wiry do WPN-u.
Najpierw nad Jarosławiec, później Góreckie, singletrackiem do wyspy Zamkowej, pomarańczowym szlakiem do Łodzi, drogą polną do Trzebawia, wzdłuż jeziora Chomęcickiego i jeszcze na chwilę do Pawła odpocząć.
Dziś rano do szkoły...według pogody odczuwalna temperatura miała być -3 ale było chyba znacznie cieplej, jak dla mnie odczuwalna była koło 10 (po kilku obrotach korbą)
Po szkole pojechałem oddać rower do serwisu na: -czyszczenie amortyzatora -wymiana jednej szprychy (wyczepiła się z piasty) -no i centra tylnego koła
Na dzisiejszą sobotę zaplanowaliśmy kolejny wypad. Prognozy były obiecujące ale tak ładnej pogody się nie spodziewałem - czyste niebo i ciepło(jak na listopad). Już po paru kilometrach pozbyłem się zbędnej odzieży. Po dojechaniu do Pawła pogadaliśmy chwilę i ruszyliśmy do WPN-u przez Chomęcice i Szreniawie. Jadąc Grajzerówką urzekła mnie piękna gra światła.
Podziwiając pięknie wyglądający WPN, zjeżdżamy z płyt betonowych na szlak Jeziora Góreckiego aby ostatecznie single-trackiem dotrzeć "przed" wyspę Zamkową.
Po krótkiej przerwie ruszamy najpierw czerwonym szlakiem, następnie szlakiem pierścienia poznania, którym jedziemy przez Stęszew aż do Dopiewa. W takiej pogodzie wyśmienicie jechało się leśnymi duktami, a błotko co jakiś czas uatrakcyjniało jazdę.
Z Dopiewa asfaltem, potem wzdłuż autostrady aby ostatecznie przeprawić się przez środek pola.
Na zakończenie na pyszny obiadek i herbatę do Pawła (dzięki) i już samotnie do domu.
Dzisiaj zgodnie z planami ruszyłem najpierw po Pawła aby trochę pojeździć korzystając z weekendu. Pogoda dzisiaj nie zachęcała do jazdy, dzięki gęstej mgle i chłodowi. Jednak już po kilku kilometrach zrobiło mnie się bardzo ciepło.
Poniżej zdjęcie przedpołudniowej mgły:
Po dojechaniu do Pawła poczekałem chwilę i razem z Nim i jego bratem Mateuszem ruszyliśmy po Mateusza do Lubonia.
Dalej już w czterech ruszamy najpierw szlakiem nadwarciańskim, później ścieżką równoległą do greiserówki, aby ostatecznie dotrzeć nad jezioro Góreckie.
Po krótkim odpoczynku nad jeziorem ruszamy w stronę domu...w Komornikach Mateusz skręca w swoim kierunku, a ja z Pawłem i jego bratem ruszam do nich na jakieś 2,5h.
Powrót o ciemku...mgła nadal się utrzymywała, w dodatku ciemno = bardzo słaba widoczność.
Dzisiaj wybrałem się do WPN-u pooglądać piękne jesienne widoczki. Na pierwszy cel obrałem zamek na wyspie zamkowej, dlatego standardową trasą ruszyłem przez Fabianowo, Komorniki, dalej Graisserówką. Nieoczekiwanie z naprzeciwka nadjechał Mateusz, zamieniliśmy słówko i wspólnie ruszyliśmy nad Jezioro Góreckie.
Wieczorkiem razem z Pawłem na masę. Momentami było zimno ale w drodze powrotnej "depnęliśmy" mocniej aby się rozgrzać. Odprowadziłem Pawła do Komornik, następnie samotnie przez Plewiska do domu.
hmm...uwielbiam rower, podróże, a ostatnio coraz bardziej fotografię. Tak się jakoś w moim życiu potoczyło, że zawsze miałem styczność z rowerami. Jeszcze przed komunią jeździłem na dwóch starych góralach. To również na rowerze miałem swój pierwszy wypadek... Kidy miałem jakieś 6 lat moja wycieczka do pobliskiego lasku skończyła się czterema albo pięcioma szwami w kolanie po locie przez kierownice. Ślady nosze do dzisiaj.
To tyle, zapraszam na mojego bloga i do wspólnych przejażdżek.
Pozdrower
Mateusz
e-mail:sq3mka@gmail.com