Wschód 2010 - dzień 4
Czwartek, 22 lipca 2010
· Komentarze(2)
Kategoria Kelly's, Powyżej 100km, Wschód 2010
Czwarty dzień wyprawy mimo nocnej burzy przywitał nas pięknym błękitnym niebem. Wstajemy około 7. Leniwie przygotowując śniadanie, a później pakując się. Ruszamy około 9, dalej w kierunku Hajnówki, a docelowo Białowieży.
Aż do samej puszczy trasa upłynęła nam błyskawicznie na podziwianiu okolicznych terenów oraz architektury w tym cerkwi.
W samej puszczy udajemy się do obowiązkowego punktu wyjazdu, czyli rezerwatu żubrów:
Po ok. godzinie spędzonej na oglądaniu zwierząt jedziemy do samej Białowieży na „obiad” - patrz: kebab.
Najedzeni ruszamy w drogę powrotną do Hajnówki, w której robimy zakupy na kolację, oglądamy resztki nieistniejącego już pub-u oraz cerkiew.
Z Hajnówki ruszamy do Grabarki, gdzie znajduje się góra krzyży. Początkowo planowaliśmy znaleźć nocleg na dziko gdzieś po drodze, jednak wszędzie gdzie wjechaliśmy było pełno komarów, albo jeszcze większych im podobnych owadów. Tak więc ostatecznie wylądowaliśmy w samej Grabarce, gdzie udało nam się znaleźć nocleg u bardzo miłej starszej pani. Tego wieczoru mieliśmy pełen luksus… stół, krzesła, bieżąca woda i prawie całkowity brak komarów.
Aż do samej puszczy trasa upłynęła nam błyskawicznie na podziwianiu okolicznych terenów oraz architektury w tym cerkwi.
Krzyż© sq3mka
W samej puszczy udajemy się do obowiązkowego punktu wyjazdu, czyli rezerwatu żubrów:
Żuybry© sq3mka
Żubr w trawie puszczy© sq3mka
Łoś© sq3mka
Dzik© sq3mka
Po ok. godzinie spędzonej na oglądaniu zwierząt jedziemy do samej Białowieży na „obiad” - patrz: kebab.
Najedzeni ruszamy w drogę powrotną do Hajnówki, w której robimy zakupy na kolację, oglądamy resztki nieistniejącego już pub-u oraz cerkiew.
Cerkiew w Hajnówce© sq3mka
Pub u Włodzi© sq3mka
Z Hajnówki ruszamy do Grabarki, gdzie znajduje się góra krzyży. Początkowo planowaliśmy znaleźć nocleg na dziko gdzieś po drodze, jednak wszędzie gdzie wjechaliśmy było pełno komarów, albo jeszcze większych im podobnych owadów. Tak więc ostatecznie wylądowaliśmy w samej Grabarce, gdzie udało nam się znaleźć nocleg u bardzo miłej starszej pani. Tego wieczoru mieliśmy pełen luksus… stół, krzesła, bieżąca woda i prawie całkowity brak komarów.