Wpisy archiwalne w kategorii

Powyżej 50km

Dystans całkowity:8059.61 km (w terenie 908.70 km; 11.27%)
Czas w ruchu:465:30
Średnia prędkość:17.19 km/h
Maksymalna prędkość:70.29 km/h
Suma podjazdów:30397 m
Liczba aktywności:117
Średnio na aktywność:68.89 km i 4h 00m
Więcej statystyk

Wyspowa misja 2013 - dzień 2

Niedziela, 28 lipca 2013 · Komentarze(2)
DZIEŃ 2




Wstajemy dosyć wcześnie. Szybko zwijamy namiot, ponieważ śpimy blisko drogi rowerowej - nie ma co ryzykować spotkania pierwszego stopnia. Tak, więc ruszamy. Jedzie się wyśmienicie, cieszymy się, że wreszcie możemy realizować swoje marzenia. Niestety pogoda trochę się psuje, więc zatrzymujemy się na jednym z przystanków.

Nocleg - marabut atacama © sq3mka


Najedzeni, gdy deszcz przechodzi jedziemy dalej. Koło południa docieramy do Wolgastu. Jest niedziela, dlatego wszędzie pustki. Miasto robi na nas bardzo pozytywne wrażenie. Ładne centrum, zadbana marina, a także zabytkowy i działający (!) most zwodzony.

Drewniany most zwodzony © sq3mka


Ładną ścieżką rowerową wzdłuż rzeki Ryck wyjeżdżamy z miata. Kierujemy się na przeprawę promową na Rugię. Między czasie pogoda zmienia się o 180 stopni. Robi się ciepło, wręcz upalnie.

Pati i Mati w podróży © sq3mka


Wczesnym przedpołudniem docieramy na przeprawę w Stahlbrode. Podczas oczekiwania na prom uda się na spotkać bardzo sympatyczną rowerową parę z Wrocławia. Przy miłej rozmowie czas minął bardzo szybko. Zanim się obejrzeliśmy nasz prom przybił na Rugię.

Przeprawa promowa na Rugie © sq3mka


Kręcimy wzdłuż wschodniego wybrzeża wyspy na północ. Przejeżdżamy przez Putbus, robimy małą przerwę na kąpiel. Następnie wjeżdżamy w głąb wyspy kierując się w stronę Sassnitz.

Mieszkaniec lasu © sq3mka




Rozbijamy się w lesie około 30km od miasta. W pewnym momencie zaczyna porządnie grzmieć, dlatego szybko chowamy się do namiotu. Zrobiło się naprawdę niebezpiecznie. Słyszeliśmy łamane drzewa naprawdę blisko nas. Siedzieliśmy tak w pełnym napięciu przez dobrą godzinę, gdy nagle burza odeszła tak szybko jak się pojawiła.

Wieczorne gotowanie © sq3mka



Nachylenie: (Średnie%/Max%) 2/9

== Dzień 1 // Dzień 3 ==>

Szosowo

Niedziela, 21 lipca 2013 · Komentarze(0)
Szosowa pętla...przy pięknej słonecznej pogodzie, z zaledwie kilkoma chmurkami. Jedynie wmordewind między Mosiną a Stęszewem dość znacząco utrudniał. Dawnej szosowej formy może brak, jednak jechało się bardzo przyjemnie, a i nie raz rozpędzić szło się ładnie, a także poczuć przyspieszenie szosówki.

TRASA:

"Nach Berlin" dzień 4

Poniedziałek, 1 lipca 2013 · Komentarze(0)
Zostaliśmy obudzeni przez śpiew ptaków. Dość szybko złożyliśmy namiot, założyliśmy sakwy na rowery i ruszyliśmy by odwiedzić Park Narodowy Ujście Warty. Jest to najmłodszy z 23 parków narodowych na terenie Polski, który utworzony został 1 lipca 2001. Jeden z najcenniejszych pod względem ornitologicznym obszarów w kraju. Od naszego lasu do parku było około 10 minut jazdy. Wjechaliśmy na wał i mogliśmy podziwiać otaczająca nas przyrodę. Cisza, spokój i żadnych zabudowań.



Poranek w PN "Ujście Warty" © sq3mka


Trzeba było też zjeść śniadanie, więc rozłożyliśmy się na drodze. Następnie jechaliśmy szlakiem rowerowym i co pewnie kawałek drogi czytaliśmy tablice edukacyjne na temat Parku. Dotarliśmy też do miejsca gdzie kiedyś stała karczma dawnych osadników zamieszkujących teren na którym został utworzony park. Okazało się, że jest to specjalne wyznaczone miejsce, gdzie można rozłożyć namiot.

Odpoczynek w pięknym miejscu © sq3mka


Bardzo żałowaliśmy, że wcześniej nie odkryliśmy tego punktu, gdyż widoki nas zaczarowały. Ale obiecaliśmy sobie, że wrócimy tu kiedyś i rozbijemy namiot.




Śniadanie w Parku Narodowym Ujście Warty © sq3mka




Goujemy obiad! © sq3mka




Skręciliśmy na żółty szlak by dotrzeć do pobliskiej miejscowości. Po drodze zatrzymaliśmy się jeszcze na chwilę by wejść na punkt widokowy. Wyjechaliśmy z Parku i wstąpiliśmy się w sklepie by uzupełnić zapasy wody i sprawić sobie małą przyjemność jaka były lody. Po przejechaniu kilku kilometrów stwierdziliśmy, że wjedziemy jeszcze raz do parku, tym razem od innej strony by móc znów wjechać na wał. Przy tablicy oznajmiającej, że wjeżdżamy na teren Parku zdecydowaliśmy że czas na obiad. Rozłożyliśmy palnik i ugotowaliśmy danie na szybko, czyli klopsy w sosie pomidorowym ze słoika, które kupiliśmy poprzedniego dnia.


Rozległe tereny PN Ujście Warty © sq3mka




Niestety zaczęło padać, więc trzeba było się szybko zebrać. Gonił tez nas czas, gdyż o 15:11 mieliśmy pociąg do Poznania. Gdy już byliśmy w mieście zrobiliśmy zakupy na podróż, a dalej udaliśmy się na dworzec. Po około 4 godzinach jazdy jesteśmy na Dworcu Głównym w Poznaniu. Powitały nas ciężkie chmury zapowiadające deszcz. Mateusz odprowadza mnie do domu jednak jedziemy dość szybkim tempem by zdążyć przed burzą. Ciężko jest się rozstać i wrócić do „normalnego” życia. Mimo różnej pogody wypad udał się wspaniale. Jest tez już coraz bliżej do naszej "Wyspowej misji".

"Nach Berlin" dzień 3

Niedziela, 30 czerwca 2013 · Komentarze(0)
Ostatni dzień w Niemczech. Pobudka i z werwą zbieramy się by zjeść śniadanie. Rozłożyliśmy się w przepięknym miejscu, nad jeziorem, które było sercem miasteczka. Słońce przyjemnie przygrzewało, a nam apetyt bardzo dopisywał. Ruszamy dalej i jedziemy inną trasą do Kostrzyna.

Droga rowerowa numer 1 © sq3mka


Po drodze czekały nas bardzo ciężkie dwa podjazdy, ale widoki zrekompensowały nam trud. Zobaczyliśmy również jedną z atrakcji jaka była turystyczna kolejka. I według opisu na jednej z tablic opisującej dane miasteczko - piękne, idylliczne obrazki.

Idyliczne miasteczka © sq3mka


Ledwo powstrzymaliśmy się od zakupu na straganach gdzie zostały wystawione owoce, słoiki miodu własnej roboty, a nawet skarpetki z wełny. Przejeżdżaliśmy również przez niemiecki park narodowy.
Po godzinie 15 wjechaliśmy znów do Polski i zrobiliśmy wyczekiwane zakupy gdyż w Niemczech wszystkie sklepy są zamknięte w niedziele. Następnie pojechaliśmy na msze świętą. Po tym zdecydowaliśmy się wyjechać za miasto i nocować w lesie.

Miejsce noclegu w Polsce © sq3mka


Znów blisko torów kolejowych :)Tego dnia byliśmy dość leniwi i nawet za bardzo nie chciało nam się gotować. Był to mój pierwszy nocleg w lesie. Mimo że nie czułam się pewnie to zasnęłam szybciej niż Mateusz.

"Nach Berlin" dzień 2

Sobota, 29 czerwca 2013 · Komentarze(0)
Pobudka o 7.00 i jak najszybciej zbieramy nasze rzeczy by wyruszyć dalej. Mamy 30km do Berlina. Nie wiemy jeszcze dokładnie jak do niego wjechać, ale jednak Mateusz znajduje wkrótce krótką i przyjemną drogę.

Cel: Berlin © sq3mka


W Berlinie mamy jeszcze chwile zawahania jak trafić do Bramy Brandenburskiej, ale pomagają nam mapy na przystankach autobusowych. W mieście non top jedziemy ścieżką rowerową i kierujemy się w stronę wieży telewizyjnej.

Frankfurter Tor © sq3mka


Trochę nas oszołamia ruch i tłum ludzi od jakich zdążyliśmy się już odzwyczaić jadąc po małych wsiach i miasteczkach.

Elewacyjny kameleon © sq3mka


Berlin to największe miasto niemieckie i zamieszkuje je 3,5 mln osób. Oczywiście do tego trzeba dodać codzienne tłumy turystów chcących zwiedzić to słynne miasto. Najpierw przejechaliśmy obok berlińskiej katedry, która została zbudowana w latach 1894-1905 według planów architekta Juliusa Carla Raschdorffa i odbudowana w 1975 po zniszczeniach w czasie II wojny światowej. Następnie zatrzymaliśmy się przed gmachem parlamentu, czyli Reichstagiem. Co ciekawe został wybudowany na działce odkupionej od polskiego ziemianina Anastazego Raczyńskiego z Poznania.

Pati i Mati przed Bundestagiem © sq3mka


Cel następny to Brama Brandenburska. Chwilę błądzimy. Oczywiście znajduję się przy niej najwięcej turystów i musimy przeciskać się uważnie między ludźmi. Największe zainteresowanie budzą mężczyźni przebrani za amerykańskich lub radzieckich żołnierzy zachęcający do wspólnej fotki. Możesz się sfotografować również z Mario czy Lordem Vaderem.

Brama Brandenburska © sq3mka



Brama Brandenburska i wieża RTV © sq3mka


Ostatnim punktem w Berlinie było centrum handlowe by uzupełnić zapasy żywności i wody na następny dzień, gdyż w niedziele w Niemczech wszystkie sklepy są zamknięte.

Centrum Berlina © sq3mka


Już pod Berlinem zatrzymaliśmy się w McDonaldzie by skorzystać z internetu. Namówiłam Mateusza na porcje frytek, którą jednak musiałam sama zamówić. Udało się jednak przez to przebrnąć nie kompromitując się słabą znajomością języka. Tylko jeden moment był dość krytyczny, gdy nie rozumiałam pytania. Stwierdziłam że lepiej odpowiedzieć „nein” niż narazić się na jakiś dodatkowy zakup.

System sygnalizacji w Berlinie © sq3mka


Stwierdzamy że tę noc spędzimy znów w tym samym miejscu co ostatnio i szybko rozkładamy namiot by zdążyć przed deszczem. Następnie trzeba było zabrać się za gotowanie. Przyszykowaliśmy kuskus z sosem. Szybkie i bardzo proste danie. No i czas na sen.

"Nach Berlin" dzień 1

Piątek, 28 czerwca 2013 · Komentarze(2)
Chcieliśmy dobrze rozpocząć wakacje i zrobić próbę generalna przed naszą wyprawą. Dlatego tez zdecydowaliśmy się pojechać za zachodnia granice. Początkowo miał to być wypad trzy dniowy i miał obejmować tylko pogranicze Niemiec.

W przededniu naszej wycieczki ja i Mateusz zostaliśmy zaproszeni na noc filmową do Pawła. Dlatego też około 18.00 wyjechałam już z sakwami by na 19.00 być u Mateusza. Trasa jaką najczęściej do niego jadę wynosi około 10 km i wiedzie przez naprawdę przyjemne zakątki Poznania, czyli przy Warcie, następnie Cytadela, Sołacz, Rusałka i dalej aż na Raszyn. U Mateusza zostawiam sakwy i ruszamy do Głuchowa. Oprócz filmów, atrakcją imprezy było robienie pizzy wspólnie z Pawłem, Martą, Anią i Bartkiem. Trzeba powiedzieć, że była pyszna. A przepis to ogrom składników, dobre ciasto i dużo śmiechu Dopiero o 22.00 zaczął się seans. Niestety rano trzeba było dość wcześnie wstać. Pojechaliśmy z Mateuszem z powrotem do jego domu by zabrać rzeczy i dalej na dworzec, gdzie mieliśmy o 9.00 pociąg do Kostrzyna. Podróż trwała mniej więcej trzy godziny.

Na miejscu okazało się, że Mateusz ma w poniedziałek wolne. Dlatego szybka decyzja- przedłużamy wyjazd i jedziemy do Berlina.

Rower to wolność © sq3mka


Zrobiliśmy jeszcze zakupy po polskiej stronie. Szybko dotarliśmy do granicy, ale nie zatrzymujemy się na długo i pedałujemy dalej.

Wjeżdżamy do Niemiec © sq3mka


Jedziemy mijając okoliczne, miłe dla oka domki, charakterystyczne dla małych miasteczek. Chociaż nie jest tak spokojnie jak wydawałoby się być. Po drodze jesteśmy świadkami jakieś bójki. Dwóch gości z nieciekawym wyglądem awanturuje się z facetami w stroju karate, którzy stoją na boso przed domem, a dodatkowo przyjeżdżają 2 radiowozy „polizei”.

Niemieckie miejscowości © sq3mka


Celem pierwszego dnia było dotarcie przed Berlin. Pod wieczór zaczęliśmy się rozglądać za miejscem do noclegu. Mateusz wypatrzył bardzo dobrą lokalizację, co jednak nie powinno dziwić - dość blisko torów kolejowych Z przodu osłaniały nas drzewa, a za nami rozciągały kolektory słoneczne.

Miejsce naszego noclegu © sq3mka


Szybko rozłożyliśmy namiot marząc o ciepłym posiłku. Na kolacje ugotowaliśmy tortellini, które polaliśmy rosołem. Możemy polecić to danie na takie wyjazdy. Dalej myjemy naczynia i szykujemy się do spania by nazajutrz zdobyć Berlin.

Rusałka i korepetycje

Czwartek, 13 czerwca 2013 · Komentarze(0)
Kategoria Kelly's, Powyżej 50km, P
Dużo dzisiaj było tego kręcenia różnej maści. Najpierw do domu cioci, następnie korzystając z małej liczby ludzi pętla wokół Rusałki. Później umówiłem się z Pati, więc przez Sołacz i wzdłuż Mieszka I na Morasko.

Spotkaliśmy się u Pati i razem pojechaliśmy do miasta na korki. Kręciliśmy w obie strony trasą przez nas już doskonale znaną i lubianą wzdłuż Warty i Park Sołacki.

Po 20 samotnie wracam do domu najszybszym wariantem wzdłuż Niestachowskiej, Szpitalnej i Bułgarskiej.

Tak więc tego miejskiego kręcenia było dzisiaj sporo ale i terenu udało się trochę chwycić co jest zawsze świetną odskocznią od gwaru miasta.

Nadwarciański Szlak Rowerowy - zachód

Niedziela, 9 czerwca 2013 · Komentarze(2)
Kategoria Kelly's, P, Powyżej 50km
Miały być kajaki ale nie wyszło, tak więc wybraliśmy rower. Po 12 wyjeżdżamy od Pati. Ścieżkami rowerowymi docieramy nad Maltę. Raz po raz zaczyna kropić, jednak nie zrażamy się tym zbytnio. Następnie zjeżdżamy nad Wartę. Gdy znajdujemy niebieski szlak nadwarciańskiego trzymamy się już tylko jego. Z prędkością błyskawicy przejeżdżamy przez Dębine i Luboń.

Stawy Dębińskie © sq3mka


Jedzie się wyśmienicie, ludzi niewiele, z jednej strony las z drugiej bliskość rzeki i fajna dziewczyna na rowerze. Gdy zbliżamy się do Puszczykowa zaczyna grzmieć...a po kilkunastu minutach następuje istne oberwanie chmury. Początkowo chronimy się na przystanku. Jednak gdy ruszamy deszcz wraca. Wjeżdżając na Greiserówka możemy zobaczyć piękny i niesamowity widok; słońce rozświetlające las, deszcz padający jak pod prysznicem i grzmiącą burze w tle. Niestety po następnych kilku kilometrach słońce znika za chmurami, temperatura spada do 15 stopni. Woda leje się strumieniami. Już nawet się tym nie przejmujemy bo i tak jesteśmy cali mokrzy. W ten sposób w towarzystwie deszczu aż do samego domu kręcimy przez Komorniki, Plewiska i Fabianowo.

Nadwarciański Szlak Rowerowy

Niedziela, 19 maja 2013 · Komentarze(0)
Rano samotnie dojeżdżam do Pati, przez jeszcze puściutki Park Sołacki, Cytadelę i wzdłuż Warty. Wczesnym popołudniem ruszamy wspólnie. Najpierw przez pobliski las docieramy do kampusu Morasko. Przejeżdżamy tamtędy błyskawicznie drogą asfaltową, która prowadzi do zdecydowanie mniej uczęszczanych ścieżek. W ten sposób trafiamy do podnóży wschodniego wierzchołka góry Moraskiej. Z podjazdem obydwoje radzimy sobie wyśmienicie. Nagrodą jest doskonała panorama poznania. Następne 9 km pokonujemy asfaltem z Moraska przez Radojewo do samego Biedruska. Tam wjeżdżamy na tytułowy Nadwarciański Szlak Rowerowy. Trasa fenomenalna z licznymi terenami podmokłymi w okolicy i strumieniami. Kręcimy aż do Różanego Potoku międzyczasie robiąc krótką przerwę nad Wartą. Na koniec myk myk kilkoma ścieżkami i jesteśmy w domu.

A gdy zaczęło się już ściemniać ruszyłem najkrótszą drogą przez miasto do siebie (czas 38min).

Majówka szlakiem EV 10. Dzień 5.

Sobota, 4 maja 2013 · Komentarze(2)
Najzimniejsza nocka wyjazdu za nami. Temperatura spadła do ok 6 stopni, jednak uczucie zimna mocno potęgowała wilgoć w powietrzu. Poranek mimo to wita nas bezchmurnym niebem. Zbieramy się szybko i ruszamy na szlak.

Docieramy do Gąsek gdzie znajduje się kolejna latarnia na naszej trasie oraz krzyż, który ma być "bronią" w walce przeciw elektrowni atomowej w tamtym regionie.

Walka z elektrownią atomową © sq3mka


Jadąc pięknymi leśnymi ścieżkami docieramy do Mielna. Dojeżdżamy do przystani i robimy krótką śniadaniową przerwę z widokiem na jezioro Jamno.

Jezioro Jamno © sq3mka


Ponieważ mamy dzisiaj ograniczony czas, nie zabawiamy tam zbyt długo, wjeżdżamy na ścieżkę rowerową która prowadzi nas aż do samych Łazów. Jeszcze ostatnie spotkanie z morzem i czas odbić wgłąb lądu.

Ostatnie spojrzenie na morze © sq3mka


Ruch na drogach niewielki, słońce świeci, wiaterek w plecy, kilometry szybko uciekają. Po dotarciu do Suchej Koszalińskiej, gdzie wjeżdżamy na drogę wojewódzką 203 robimy przerwę na obiad. Dzisiaj po praz pierwszy podczas wyjazdów jedliśmy pulpety w sosie pomidorowym - smakowały wyśmienicie.

Kościół - Sucha Koszalińska © sq3mka


Do odjazdu pociągu zostały 2h, dlatego zakasamy rękawy i czym prędzej ruszamy w stronę Koszalina. Chcieliśmy uniknąć jazdy ruchliwą krajową 6 i zboczyliśmy do lasu. Niestety nie wyszło nam z tego nic dobrego. Gdy udaje się nam wrócić na DK6 okazuje się, że do Koszalina i ścieżki rowerowej nie dzieli nas aż tak dużo jak myśleliśmy.

Na dworzec trafiliśmy bez problemów dzięki pomocy pewnej Pani, która potrafiła nam wytłumaczyć przejazd przez najbliższe 5 skrzyżowań aż do samego dworca w taki sposób, że droga ta wydawała się zupełnie oczywista.

Kupujemy bilety, robimy zakupy i wskakujemy do pociągu.

W drodze do domu © sq3mka


Po ponad 5h jesteśmy w domu. Odprowadzam Pati do domu, a następnie samotnie ruszam do siebie. Majówka zakończona. Było naprawdę fenomenalnie. Po raz kolejny wspaniale nam się razem jechało. Pogoda dopisała. Mimo, że było dosyć zimno, to większość czasu towarzyszyło nam słońce i nie spadła na nas ani kropelka deszczu. Zawsze chciałem zobaczyć wszystkie nadmorskie miejscowości, pierwszy etap tego celu udało się spełnić. Z niecierpliwością razem z Pati czekamy na kolejne.

TRASA: