Wpn, lód i gleby

Niedziela, 26 grudnia 2010 · Komentarze(5)
Kategoria Samotnie, Kelly's
Po południu rozpogodziło się więc postanowiłem trochę pokręcić, a przy okazji przetestować wygraną potówkę accenta.

Z domu wyjeżdżam około 15, pierwsza myśl po wyjechaniu na drogę - nie jest źle, w miarę odśnieżone, przyczepność dobra.....i tak jechałem do WPN-u przez Luboń, Żabikowo i Wiry.

W samym parku jazda też jako tako idzie...niestety moja radość nie trwała długo, ponieważ po jakimś 1km droga naglę się skończyła i musiałem przedzierać się przez zaspy następne 2 km, obserwując powoli zachodzące słońce nad WPN-em.

Słońce nad WPN-em © sq3mka

Ośnieżony napęd © sq3mka


Ufff wreszcie droga wróciła do normy, śnieg w miarę ubity więc idzie spokojnie jechać kontemplując otaczającą naturę i delektować się ciszą.

Jadąc dalej docieram do Graiserówki którą jadę bezpośrednio do Komornik. Między czasie zapada zmrok, czas więc włączyć lampki.

Temperatura spada do -10 na drogach zaczyna robić się szklanka, czuję lód pod kołami...w pewnym momencie aż bałem się jechać, ponieważ w Plewiskach ledwo wyhamowuje na czerwonym świetle wpadając w poślizg, a potem na odcinku jakiś 500m dwa razy zaliczam glebę...całe szczęście że nic nie jechało z przeciwka.
Musiało być naprawdę ślisko, no chyba że zapomniałem jak się jeździ, albo co gorsze - chwilowe problemy z koordynacją ruchową.

Dalej do Poznania jakoś dowlokłem się chodnikiem, a potem w moim kochanym mieście drogi odśnieżone i można było już normalnie jechać.

Co do potówki test wypadł bardzo pozytywnie...przy -10 mając na sobie potówkę, koszulkę z krótkim rękawem i bluzę było mi ciepło, a co również ważne nie spociłem się...to tyle co mogę powiedzieć po pierwszej jeździe. Generalnie ciuch warty swojej ceny.

WPN - za ciepło?!

Sobota, 11 grudnia 2010 · Komentarze(3)
Kategoria Kelly's, Samotnie
Kiedy wstałem rano i wyjrzałem za okno trochę się zawiodłem, ponieważ liczyłem na piękną, słoneczną, zimową aurę. Jednak po małych porządkach i zainstalowaniu czujnika sigmy około 11 ruszam na trasę.

Już na pierwszej prostej zaliczyłem 3 uślizgi koła ale później wyczułem już dzisiejszy śnieg i jechało się bez większych trudności...

Za cel dzisiejszego wyjazdu wybrałem j. Jarosławieckie...

Trasa Standardowa, cały czas pod dość silny wiatr, do tego jeszcze deszcz i topniejący śnieg - stąd tytuł dzisiejszej wycieczki... przez to że było dzisiaj z 1, 2 stopnie to wszystko zaczęło topnieć i zrobiła się niezła chlapa, a wystarczyło by tak z -3 to było by idealnie.

Graiserówka © sq3mka


Nad Jarosławcem krótka sesja foto, ciepła herbatka i z powrotem do domu.

Ośnieżony zacisk przedniego koła © sq3mka


Powrót zdecydowanie szybszy, ze względu na pomyślny wiatr, jednak było bardzo mokro, więc jak dojechałem do domu byłem cały przemoczony, a ręce bolały mnie od zimna.

P.S Po 4 miesiącach w końcu naprawiłem licznik (sigma 1606 DTS). Ogólnie poprzedni licznik służył mi dobre 5lat i nadal go używam przy romecie i nic się z nim nie dzieję...natomiast licznik sigmy, który używam przy kellysie i meridzie ciągle coś szwankuje.

Kelly's w śniegu

Sobota, 4 grudnia 2010 · Komentarze(2)
Kategoria Kelly's, Samotnie
Dzisiaj chciałem rozpocząć swój drugi zimowy sezon, drugi również dla kellysa. Tak więc wychodzę z domu około 11. Na dworze słonecznie, razi w oczy. Temperatura utrzymuje się w granicach -4 jednak wiatr skutecznie potęguje uczucie zimna.

Fabianowo - 2 sezon zimowy kellysa © sq3mka


Nie miałem dzisiaj specjalnego planu jazdy, więc ruszyłem w standardową trasę robiąc moją tzw "małą pętlę" w drodze powrotnej pomyślałem, że można by zrobić coś ciekawego, więc postanowiłem odwiedzić miejsce moich pierwszych wycieczek rowerowych, miejsce w którym doznałem pierwszego, a zarazem całe szczęście najpoważniejszego wypadku rowerowego, którego skutki noszę do dzisiaj (miałem zszywane kolano, po tym jak przeleciałem przez kierownice i zahaczyłem o róg - miałem wtedy może z 6 lat mimo to jak widać nie zraziłem się do rowerów).

Nie dotyczy rowerów © sq3mka


Trochę postałem, pospacerowałem, porobiłem zdjęcia, wypiłem ciepłą herbatę i kontemplowałem otaczający mnie świat...W ciągu 10 minut mogłem obserwować dzięcioła, wiewiórkę i sarny, które nieświadome mojej obecności biegały w bliżej nieokreślonym celu.

Tablicomania © sq3mka


Dzięcioł © sq3mka


wiewiórka © sq3mka


Zimowy obrazek © sq3mka



P.S Czas i dystans orientacyjny, ponieważ posypały mi się czujniki od sigmy.

Poznańska Masa Krytyczna [listopad]

Piątek, 26 listopada 2010 · Komentarze(2)
Już dawno nie byłem na masie, a że dzisiaj pogoda w miarę dopisała umówiłem się z Mateuszem, Tomkiem i Pawłem.

O 18 wyjeżdżamy od mnie z Mateuszem i Pawłem. W miarę sprawnie docieramy na Stary Rynek, gdzie spotykamy jeszcze Tomka, Szymona i Pawła. Już po chwili ruszamy. Ludzi niewiele, maksymalnie 50 osób . Pogoda w miarę dobra, na trawnikach trochę śniegu, temperatura w okolicach zera.

Podczas masy miał miejsce drobny incydent, a mianowice jeden z uczestników masy zahaczył bodajże pedałem zderzak radiowozu co poskutkowało rozwiązaniem zgromadzenia.

Dalej udajemy się w 6 nad Malte na małe wyścigi poprzedzone jeszcze jednym kółkiem rozgrzewkowym. Wyścig wygrał Tomek, choć jarzyna i gumiś nie odpuszczali. Ja natomiast próbowałem rozprowadzić chłopaków co skończyło się tym, że dojechałem ostatni.

Po krótkim odpoczynku przy źródełku odłącza się od nas Mateusz, a Paweł, Tomek, Szymon i Ja jedziemy przez lasek i Tulce do Kórnika ( po drodze odłączył się jeszcze Szymon). U Tomka jemy przepyszną kolację i najlepszy chleb jaki w życiu jadłem…dzięki;) O 23:30 okazuje się, że Paweł ma pęknięta obręcz, tak więc Tomek ofiarowuje mu swoją.

W drogę powrotną ruszamy po 24. Już po kilku chwilach zaczyna padać śnieg, który szybko się topi na ubraniach, sprzęcie i drodze…i tak jedziemy gaworząc po opustoszałych o tej godzinie drogach.
Jedziemy przez Radzewo, Radzewice, Rogalin, Rogalinek, Puszczykowo, Wiry, aż w końcu docieramy do Komornik gdzie się rozdzielamy.

Śnieg pada coraz mocniej, czuje że jestem przemoczony, temperatura na termometrze wahała się w okolicy -1 do tego gęsta mgła sprawiała, że na drodze było dosyć niebezpiecznie.

W Poznaniu na drogach sama woda, więc oberwałem kompletnie.

Do domu docieram o 02:25…szybki prysznic, coś na ząb i o 03 kładę się spać.

Szosowy Standard

Niedziela, 21 listopada 2010 · Komentarze(0)
Dzisiaj po raz kolejny na szosie...całkiem standardowa trasa. kellys za to odpoczywa i czeka na nowe koło.

Pogoda dzisiaj całkiem dobra, około 5 stopni, sucho, wiatr umiarkowany, więc generalnie jechało się całkiem przyjemnie.

Czas 1:00:03

Szosowo/przekroczyłem dyst. z 2009/2k meridy

Niedziela, 14 listopada 2010 · Komentarze(4)
Kategoria Merida, Samotnie
Dzisiaj chciałem sprawdzić trasę którą jechałem ostatnio na jazdach, a którą jeszcze nigdy nie pokonałem rowerem.

Tak więc jak to ostatnio często w niedziele...pobudka koło 9:30, szybkie śniadanie, i w drogę. Na ulicach ruch minimalny, jedynie przy giełdzie samochodowej trochę tłoczniej.

Pogoda dzisiaj późno wiosenna tzn umiarkowany wiatr i 15-17 stopni, także idealna pogoda na jazdę. Na drogach jeszcze sporo wody więc Madzi nieźle się oberwało od asfaltowego błota.

Co do nowej trasy to zgodnie z oczekiwaniami nowy piękny asfalt, niestety niektóre przejazdy kolejowe nie pozwalają na sprawy przejazd i trzeba dość mocno zwolnić. Ogólnie myślałem, że trasa wyjdzie trochę dłuższa ale nie bardzo miałem pomysł na jakąś ciekawą dodatkową pętelkę.

Dzisij również udało mi się przekroczyć zeszłoroczny dystans całkowity. Taki miałem ogólny plan na ten sezon i to się udało, jednak nie wszystko poszło po mojej myśli..chociaż na podsumowaia przyjdzie jeszcze czas.

P.S Meridzie dzisiaj strzeliło 2k kilometrów, nieźle się sprawuje...ale zobaczymy jak będzie w wieku kellysa

Kiekrz na szosie

Niedziela, 7 listopada 2010 · Komentarze(0)
Kategoria Merida, Samotnie
To chyba skończyła nam się piękna złota Polska jesień. Od kilku dni pada, a i prognozy na kolejne nie są zachęcające. Jednak dzisiaj mimo, że była mgła, niebo zachmurzone i zaledwie 4 stopnie powyżej zera nie było za mokro, a i wiatr niewielki postanowiłem ruszyć się w ten niedzielny poranek.

Dzisiaj ruszyłem już standardowo przez lasek koło cmentarza junikowskiego, dalej Skórzewo, Wysogotowo, Przeźmierowo, Chyby. W miejscowości Napachane odbijam na Rokietnice, dalej Kiekrz, wzdłuż jeziora...i zamykam pętlę przez Przeźmierowo, Skórzewo oraz na zakończenie koło cmentarza.

Cała trasa spokojna...jednak szczególnie na początku czuć te 4 stopnie.

Standard szosą

Poniedziałek, 1 listopada 2010 · Komentarze(0)
Choć miałem sporo rzeczy do zrobienia pogoda skutecznie pomogła mi podjąć decyzję o wyjściu na rower, tym bardziej, że prognozy na resztę tygodnia nie są zbyt obiecujące.

Dzisiaj pogoda wprost idealna, sucho, wyjątkowo ciepło i minimalny wiatr.

Trasa zupełnie standardowa, tyle tylko, że ostatnio aby ominąć wiadukt na Górczynie jeżdżę przez przejazd kolejowy na Kopaninie.

Dalsze kilometry bez rewelacji...czyli czerpanie radości z jazdy i wsłuchiwanie się w muzykę.

Szosą po Pawła i Mateusza

Niedziela, 31 października 2010 · Komentarze(0)
Kategoria Merida
Mieliśmy dzisiaj zrobić niezłą trasę w trzech, jednak ja odpadłem ze względu na wyjazd na cmentarz...chociaż postanowiłem wyjechać po chłopaków po południu.

Pojechałem trasą bardzo zbliżoną do standardu przez Kopanine, Fabianowo, Komorniki, dalej krajową 5 w kierunku Stęszewa. Jakieś 6km przed Stęszewem spotykam Pawła i Mateusza jadących z przeciwka, szybki nawrót wymiana zdań i ruszamy w stroną Poznania. Miałem spokojnie prowadzić ale Paweł mnie prowokował i w rezultacie trochę pocisnęliśmy. W Komornikach odłącza się Mateusz, a ja jadę jeszcze kawałek z Pawłem do drogi na Plewiska, tam się rozdzielamy.

Ostatatni etap trasy to jazda przez Plewiska, obok cmentarza...i osiedle.

WPN w jesiennych barwach

Sobota, 30 października 2010 · Komentarze(7)
Kategoria Kelly's, Samotnie
W dzisiejszy piękny dzień żal było nie wyjść pojeździć...czyste niebo, w miarę ciepło i umiarkowany wiatr. Tak więc postanowiłem wybrać się tym razem do WPN-u obejrzeć go w jesiennych barwach.

Panorama Wielkopolskiego Parku Narodowego © sq3mka


Z domu wyjechałem około 11. Najpierw standardowo dla kellysa przez Fabianowo, Komorniki, dalej Graiserówką. Pierwszym przystankiem na mojej trasie było jezioro Jarosławieckie - oj dawno tu nie byłem, dawnooo. (mam wrażenie, że jezioro jest coraz płytsze).

Po krótkim kontemplowaniu otoczenia ruszam na singiel wokół jeziora. Niestey o tej porze roku na początku ciężko było trafić na ścieżkę, a pod liśćmi czaiły się różnego rodzaju gałęzie.

Po przejechaniu połowy singla postanowiłem trochę odbić i zobaczyć bardzo żadko prze zemnie odwiedzany staw niedaleko jeziora:

Wielkopolski Park Narodowy © sq3mka


Kolejne kilometry to powrót na drogę przy Jarosławcu, z powrotem na Graiserówkę z której zjeżdżam dopiero za muzeum przyrodniczym na szlak przy jeziorze Góreckim, który przywitał mnie pięknymi kolorami:

Szlak przy j.Góreckim © sq3mka


Przy zjeździe na singiel przy Góreckim oczywiście zgubiłem ścieżkę...i musiałem przedzierać się przez gałęzie i sterty liści. Na szczęście nie trwało to długo (choć wystarczająco żeby wkurzyć się na te liście) i po kilku minutach dotarłem na własciwą trasę.
Singletrack przy j.Góreckim © sq3mka

I naturalnie punkt kulminacyjny dzisiejszego wyjazdu, czyli wyspa zamkowa (tak nawiasem władze parku postawiły tablice informacyjne na temat zamku)

Wyspa Zamkowa w WPN-ie © sq3mka